Zarzuty narażenia na niebezpieczeństwo oraz nieumyślnego spowodowania śmierci usłyszeli rodzice dwójki małych dzieci, które kilka dni temu zginęły w pożarze drewnianego domu w Rajczy (Śląskie) – podała w poniedziałek bielska prokuratura okręgowa.

Jak ustalili śledczy w chwili, gdy doszło do pożaru oboje rodzice byli nietrzeźwi. Nie pomogli swoim dzieciom. Rzecznik prokuratury okręgowej Jacek Boda powiedział, że 30-letni ojciec przyznaje się do winy; 22-letnia matka – nie. Oboje znaleźli się pod dozorem policji. Grozi kara do pięciu lat więzienia.

Ogień pojawił się w drewnianym domu w rajczańskim przysiółku Nickulina w nocy z 1 na 2 lipca. Gdy na miejsce dotarli strażacy obejmował już cały budynek. Rodzice stali na zewnątrz. Z płonącego domu ratownicy wynieśli ciała dwóch chłopców: 11-miesięcznego i dwulatka, którzy zmarli wskutek zatrucia tlenkiem węgla. W pożarze poparzony został także ojciec. Trafił do Śląskiego Centrum Leczenia Oparzeń.

Trzecie, 4-letnie dziecko małżeństwa, nocowało w babci.

Przyczyna pożaru jest, jak na razie, nieznana.