Izba Deputowanych Włoch uchwaliła w środę ustawę o związkach cywilnych osób tej samej płci. Jej przyjęcie poprzedziło głosowanie nad wotum zaufania dla rządu Matteo Renziego, który ustawę uznał za priorytet. W głosowaniach rząd otrzymał bardzo duże poparcie.

Za ustawą głosowało 372 deputowanych, a przeciw było 51. 99 parlamentarzystów wstrzymało się od głosu.

Wcześniej wotum zaufania udzieliło centrolewicowemu gabinetowi 369 parlamentarzystów, przeciw było 193.

Wraz ze środowym głosowaniem w parlamencie zakończyły się prace nad ustawą, która w ostatnich miesiącach wywołała gorące polemiki oraz protesty Kościoła katolickiego i związanych z nim środowisk. W lutym ustawę przyjął Senat.

"Dzisiaj jest świąteczny dzień dla wielu osób" - oświadczył premier Renzi. "Zapisujemy - dodał - kolejną stronę w historii Włoch, jakich chcemy".

Premier Renzi tłumaczył, że wystąpił przy tej okazji o głosowanie nad wotum zaufania, gdyż zgodnie z regulaminem prac parlamentu w takich przypadkach nie ma dyskusji w Izbie, lecz składane są tylko krótkie oświadczenia. Szef rządu podkreślił, że nie można było dłużej zwlekać z przyjęciem od dawna oczekiwanej ustawy.

Zaniepokojenie taką procedurą prac wyraził Episkopat Włoch, oceniając, że taki ich tryb to "porażka dla wszystkich", ponieważ nie dopuszcza się do dyskusji nad kwestią moralną. Konferencji biskupów odpowiedział minister sprawiedliwości Andrea Orlando, który podkreślił, że uchwalone zostały prawa, które od dawna czekały na uznanie, o czym - dodał - przypominał Włochom także Europejski Trybunał Praw Człowieka.

Politycy prawicy, podobnie jak wielu przedstawicieli środowisk katolickich, uznali ustawę za "atak na rodzinę". Niektórzy żądają przeprowadzenia referendum nad nią. Kierowane są też apele do prezydenta Sergio Mattarelli, by nie podpisywał ustawy.

Lider prawicowej Ligi Północnej Matteo Salvini zaapelował do burmistrzów miast ze swego ugrupowania, by nie rejestrowali związków partnerskich. Niektórzy burmistrzowie już zapowiedzieli, że nie będą tego robić.

Premier Renzi oświadczył w wywiadzie radiowym, że nikt nie może nie przestrzegać nowego prawa.

Ustawa nie zrównuje związków cywilnych z małżeństwami, ale przyznaje różne prawa osobom, które je zawrą. Chodzi między innymi o niektóre kwestie majątkowe, wspólny wynajem mieszkań i opiekę w przypadku choroby partnera.

Autorka przepisów, senator Monica Cirinna z Partii Demokratycznej oświadczyła, że czekano na nie 30 lat. "To wielki dzień dla naszego kraju i dla naszej demokracji. To historyczne wydarzenie, które oznacza krok naprzód w dziedzinie praw" - oświadczyła senator, dodając, że ustawa ta "przyniesie szczęście tym, którzy dotąd go nie zaznali". Przypomniała, że w 2010 roku Trybunał Konstytucyjny apelował do parlamentu o prawne uznanie par homoseksualnych.

Z pierwotnego projektu jej autorstwa w toku prac w Senacie wykreślono najbardziej kontrowersyjną kwestię, czyli tzw. stepchild adoption - możliwość adopcji naturalnego dziecka jednego z partnerów. Środowiska kościelne argumentowały, że to prosta droga do adopcji dzieci przez pary homoseksualne.

Od 2002 roku kilkakrotnie podejmowano próbę przyjęcia takich przepisów dotyczących praw par osób tej samej płci. 14 lat temu ówczesna centrolewica zaproponowała rozwiązanie pod nazwą PACS, co oznaczało "cywilny związek solidarności". Projekt trafił do parlamentu, ale nie prowadzono nad nim prac, podobnie jak w przypadku kilku następnych.

Z Rzymu Sylwia Wysocka (PAP)