Iracki parlament wyznaczył w poniedziałek premierowi Hajderowi al-Abadiemu trzy dni czasu na wskazanie nowych członków rządu, którzy będą odpowiadać za realizację planu walki z korupcją. Nowy gabinet ma być złożony z technokratów.

Irackie media, w krótkich komunikatach podają, że czwartek będzie "ostatecznym terminem" dla Abadiego, który już sześć tygodni temu zapowiadał zmiany w swym rządzie. Jednak część polityków, w tym z partii premiera, obawia się, że powierzenie władzy technokratom pozbawi rząd parasola ochronnego ze strony uprzywilejowanych grup, które w ciągu ostatniej dekady zdobyły pozycję i majątki dzięki współpracy z Bagdadem.

Dzień wcześniej w stolicy Iraku odbyła się kolejna demonstracja zorganizowana w Zielonej Strefie przez wpływowego szyickiego duchownego Muktada al-Sadra. Jest to dzielnica, w której znajdują się m.in. budynki rządowe, parlament i ambasady. Protestujący zebrali się, aby wyrazić sprzeciw wobec braku działań rządu w walce z korupcją.

"Jeżeli Abadi do czwartku nie przedstawi nowego rządu, wtedy będzie musiał się tłumaczyć podczas sobotniej sesji parlamentarnej. (...) To będzie pierwszy krok na drodze do wotum nieufności" - mówił związany z Sadrem parlamentarzysta Jasir al-Husseini.

W ubiegłym roku parlament Iraku przyjął 7-punktowy plan reform, który miał na celu walkę z powszechną korupcją w tym kraju. Przyjęcie tzw. pakietu antykorupcyjnego było wynikiem tygodni protestów latem 2015 roku w Bagdadzie i w miastach na południu kraju, domagających się polepszenia pracy rządu i ukrócenia korupcji na różnych szczeblach władzy.