Choć do zaprzysiężenia Andrzeja Dudy dojdzie dopiero 6 sierpnia, już wkrótce rozpoczną się przygotowania do prezydenckiej zmiany warty.
Państwowa Komisja Wyborcza ogłosiła wczoraj wyniki wyborów. Choć prezydentem do 5 sierpnia będzie Bronisław Komorowski, to już wczoraj Beata Szydło zaapelowała do głowy państwa o powstrzymanie się od podejmowania „znaczących decyzji”. Andrzej Duda część jego decyzji może cofnąć.
Po PKW kolejnym etapem zmiany w Pałacu Prezydenckim jest decyzja Sądu Najwyższego o uznaniu ważności wyborów. Od tego momentu zwycięzca wyborów powinien być traktowany jako prezydent elekt. Urzędująca głowa państwa powinna porozumieć się ze swoim następcą i przydzielić mu lokal. Podczas ostatniej zmiany warty Lech Kaczyński otrzymał jako swoją rezydencję pałacyk MSZ na Foksal. Andrzej Duda nie może na to liczyć – pałacyk został zwrócony właścicielom. Szef Kancelarii Prezydenta może także zatrudnić w kancelarii wskazaną przez Andrzeja Dudę osobę, która zajmie się organizowaniem przejęcia przez niego władzy i przygotowywaniem zmian kadrowych w kancelarii.
Równocześnie współpracownicy Andrzeja Dudy i Kancelarii Sejmu powinni nawiązać ze sobą współpracę w celu przygotowania ceremonii zaprzysiężenia prezydenta. – Chodzi nie tylko o przebieg ceremonii, ale także o to, czy prezydent elekt nie chce zaprosić jakichś specjalnych gości. Także z zagranicy. To wszystko trzeba ustalić – mówi nam urzędnik Kancelarii Sejmu. Do zaprzysiężenia dojdzie 6 sierpnia.
Jeśli chodzi o współpracowników prezydenta, to los obecnych zależy od zajmowanego stanowiska. Na przykład prof. Tomasz Nałęcz jest zatrudniony na etacie doradcy i skończy pracę automatycznie z momentem zakończenia kadencji prezydenta.
Nieco inna jest sytuacja współpracowników Bronisława Komorowskiego zatrudnionych jako sekretarze i podsekretarze stanu. W ich przypadku możliwe są dwa wyjścia. Po pierwsze ustępujący prezydent może ich zdymisjonować w ostatnim dniu swojej kadencji, by zostawić wolne pole do nominacji swojemu następcy. Tak zrobił Aleksander Kwaśniewski w 2005 r. W innym przypadku nowy prezydent wręcza wypowiedzenia ministrom zatrudnionym przez swojego poprzednika i dopiero na ich miejsce nominuje swoich kandydatów.
Osobną kategorią są urzędnicy zatrudnieni w kancelarii. Na ich sytuację, przynajmniej teoretycznie, zmiana w Pałacu Prezydenckim nie wpływa. Oni są związani stosunkiem pracy z Kancelarią Prezydenta. Choć oczywiście zmiana głowy państwa powoduje, że część z nich odchodzi z własnej woli. Część jest zwalniana, a na ich miejsce przyjmowane są osoby związane z nową ekipą.