W przyfrontowym Mariupolu na Ukrainie pogarsza się sytuacja gospodarcza. Małe i średnie przedsiębiorstwa zawiesiły swoją działalność bądź też w ogóle ją zakończyły. Działacz społeczny Maksym Borodin podkreśla, że wielu z jego kolegów z Mariupola, którzy mieli swoje firmy, wyjechało z miasta obawiając się kolejnego szturmu i wybuchu prawdziwej wojny w ich mieście.

Wadym Iljew, który kieruje jednym z mariupolskich centrów handlowych, powiedział Polskiemu Radiu, że wielu najemców rezygnuje z pomieszczeń. Klientów brak. „Ludzie są w depresji. Nie kupują, bo ich to nie interesuje” - zaznacza.

W mieście jest wiele zamkniętych sklepów, ogłoszeń o sprzedaży biznesu i wynajmie pomieszczeń.