Tureccy Kurdowie wkraczają do Kobane w Syrii. Od ponad 40 dni trwa oblężenie miasta przez oddziały Państwa Islamskiego. Siły międzynarodowej koalicji dokonują nalotów, jednak nie zdołały odeprzeć przeciwnika.

Do Kobane z terytorium Turcji wjeżdżają kurdyjscy żołnierze w wojskowych autach, z uzbrojeniem, jakiego dotąd nie mieli obrońcy tego miasta. Są witani niczym wyzwoliciele. Do tej pory z Kobane uciekło około 200 tysięcy osób - większość do Turcji.

Wczoraj delegacja 10 tureckich Kurdów przyjechała do miasta dyskutować nad strategią obrony z miejscowymi przedstawicielami społeczności kurdyjskiej. Stworzenie korytarza dla zagranicznych bojowników potępiła Syria, która twierdzi, że Turcja narusza w ten sposób jej suwerenność,
Tymczasem prezydent Turcji uważa, że siły koalicyjne za bardzo skupiają się na tym mieście. "Czemu akurat Kobane, a nie Idlib, Hama czy Homs?" - pytał Tayyip Recep Erdogan, wymieniając nazwy innych syryjskich miast, w których trwają walki.

Mimo nalotów koalicji - między innymi na Kobane - na razie nie udało się powstrzymać marszu Państwa Islamskiego na Bagdad. Jego bojownicy przejęli już część prowincji Anbar, graniczącej od zachodu ze stolicą Iraku.