- Gdy wprowadziliśmy wolność mediów, zaczęło się od rozjeżdżania ludzi, niszczenia im życia. Dlatego trzeba ograniczyć tę wolność, ukrócić obrzydliwe praktyki - powiedział w wywiadzie dla Wirtualnej Polski Lech Wałęsa.

W ten sposób odpowiedział na pytanie dziennikarki wp.pl o granicę wolności słowa w obliczu afery taśmowej z udziałem prominentnych polityków PO.

– Gdy na ulicę zaczęły wyjeżdżać pierwsze samochody, dochodziło do wypadków, pod kołami ginęli ludzie. Dopiero gdy wprowadzono przepisy o ruchu drogowym, sytuacja się unormowała. Tak samo jest z mediami – stwierdził Wałęsa. – Gdy wprowadziliśmy wolność mediów, to zaczęło się od rozjeżdżania ludzi, niszczenia im życia. Dlatego trzeba ograniczyć tę wolność, ukrócić obrzydliwe praktyki. Wprowadzić odpowiedzialność za słowo – uzupełniał.

Następnie wrócił do swojego starego pomysłu "czipowania" polityków.

- System jest prosty. Za pomocą wszczepionego czipa nagramy delikwenta, będziemy wiedzieć z kim rozmawia. Gdy złapiemy go na przekręcie, wyrzucamy z polityki i zakazujemy startu w wyborach przez 50 lat. W ten sposób zmniejszymy liczbę kandydatów, wybór stanie się łatwiejszy. W pierwszej kolejności należy jednak zdefiniować co to lewica, co to prawica. Bo z tym mamy problem. Kaczyński jest bardziej lewicowy niż cała lewica razem wzięta. Wszystko się pomieszało, wyborca nie wie, który jest prawicowy, a który lewicowy, więc na wybory woli nie iść wcale - powiedział