Szef brytyjskiej dyplomacji William Hague złożył niezapowiedzianą wizytę w Bagdadzie. Hague przybył do Iraku, by wezwać miejscowych przywódców politycznych do zjednoczenia w obliczu "śmiertelnego zagrożenia", jakim są sunniccy bojownicy. Takie apele do irackiej elity politycznej kierowali też Amerykanie.

Premier Iraku negatywnie odpowiedział na nawoływanie do stworzenia rządu jedności narodowej. Nuri al-Maliki powiedział, że te apele to część "zamachu na konstytucję i próby zakończenia okresu demokratycznego".

Od kilku tygodni sunniccy ekstremiści z Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu zdobywają kolejne miasta na północy Iraku i posuwają się w stronę stolicy kraju. Z kolei związani z irackim rządem szyici zwierają szyki i zapowiadają walkę w obronie władz. To wszystko sprawia, że Irak stanął na krawędzi wojny domowej.