Czy to nie było expose? - zastanawia się Mariusz Błaszczak po przemówieniu Bronisława Komorowskiego podczas Zgromadzenia Narodowego.

Bronisław Komorowski wygłosił orędzie, w którym zapowiedział kilka inicjatyw ustawodawczych dotyczących między innymi polityki rodzinnej, obronności i sądownictwa. Namawiał też do głębszej integracji i wejścia do strefy euro. Szef klubu PiS mówi, iż miał wrażenie że przemawia kandydat na premiera. dodał, że to "votum nieufności" wobec premiera Donalda Tuska, którzy stoi na czele rządu od 2007 roku.

Mariusz Błaszczak przyznał, że część postulatów była bardzo słuszna i znajduje się w programie PiS, chociażby te dotyczące polityki prorodzinnej. Zaznaczył, że sprawy z tej dziedziny nie są realizowane przez rząd Donalda Tuska, który skupia się na formie ogłaszając rok rodziny, a jednocześnie tnie wsparcie dla rodzin posiadających jedno dziecko. Dodał, że orędzie Bronisława Komorowskiego wyglądało jak początek jego kampanii. "Kampania zaczęła się już na pogrzebie gen. Jaruzelskiego tam był zwrot w stronę elektoratu postkomunistycznego, teraz słyszymy zwrot w kierunku innej grupy wyborców" - podkreślił Błaszczak.

Krytycznie szef klubu PiS odniósł się do propozycji prezydenta dotyczącej wejścia do strefy euro. "To oznacza peryferyzację Polski, to jest bardzo niepokojące" - zaznaczył polityk PiS.
Zgromadzenie Narodowe zebrało się okazji 25.lecia pierwszych częściowo wolnych wyborów w Polsce.