Rząd w Londynie nie ugnie się przed groźbą pozwania przez Komisję Europejską, która kwestionuje dyskryminację zasiłkową obywateli innych państw Unii. Minister pracy i emerytur Iain Duncan Smith powiedział, że jest gotów stanąć osobiście przed Trybunałem Europejskim.

"Nie ustąpię i będę zarazem nadal wzmacniać nasz system zasiłków, aby nie był przedmiotem nadużyć" - powiedział minister. Obserwatorzy zauważają, że ten spór z Brukselą jest na rękę premierowi Davidowi Cameronowi, który ma dobrą okazję zaprezentować się skrzydłu eurosceptyków jako obrońca interesów kraju przed zakusami eurokratów.

Wśród Brytyjczyków dominuje przekonanie, że kraj jest od lat ofiarą "turystyki zasiłkowej" - jak to określają media i rząd. Ale Londyn jest niemal bezsilny wobec przyjezdnych z państw Unii. Sposobem miało być wprowadzenie w 2004 roku ostrzejszych kryteriów kwalifikacyjnych do uzyskania pełni świadczeń - w tym testu na ustalenie stałego miejsca zamieszkania.

Komisja Europejska uważa, że jest to dyskryminacja, bo takiego testu nie stosuje się w ogóle do osób posiadających obywatelstwo Wielkiej Brytanii i Republiki Irlandzkiej. Tymczasem szykuje się nowy spór z Unią, bo premier Cameron już zapowiedział ograniczenia w dostępie do świadczeń dla Rumunów i Bułgarów.