Postępowanie wyjaśniające w sprawie fałszowania wołowiny toczy się w kilkunastu miejscach - powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej zastępca Głównego Lekarza Weterynarii. Jarosław Naze zaznaczył, że Polska jest cenionym eksporterem zarówno wołowiny jak i koniny, ale chodzi o fałszowanie dokumentów, czyli wprowadzanie w błąd konsumenta.

Naze powiedział, że "na dziś" nie natrafiono na dowody w konkretnym przypadku. Sytuację porównał jednak to pajęczej sieci, wskazując na jej niezwykłe zawiłości i wyjątkowe komplikacje. Dodał, że dochodzenie w sprawie fałszowania wołowiny jest bardzo żmudne.

Po południu minister rolnictwa poinformował w Brukseli, że zlecił inspekcję w polskiej firmie produkującej hamburgery. Kontrolerzy mają sprawdzić, czy mieszano w niej koninę z wołowiną. Dziś Czesi wskazali na Polskę jako kraj, w którym fałszowano etykiety, mieszano mięsa i sprzedawano tańszą koninę jako droższą wołowinę.

Minister rolnictwa zareagował na te doniesienia, choć wcześniej odpierał zarzuty. Jego zdaniem konina pochodziła z Polski, ale mogła być zmieszana z wołowiną u przetwórców hamburgerów w innych krajach. „Nie ma najmniejszych dowodów na to, że te partie hamburgerów z udziałem koniny zostały wyprodukowane w Polsce.

Trzeba to wyjaśniać. Natomiast skandaliczne i niedopuszczalne jest to, że bez udokumentowania i udowodnienia rzuca się do mediów takie informacje, które okazują się nieprawdziwe i na to sobie nie możemy pozwolić” - mówił minister rolnictwa.

Wcześniej o Polsce, jako kraju, w którym doszło do mieszania wołowiny z koniną i fałszowania etykiet, pisał niemiecki tygodnik Der Spiegel. Na Polskę wskazywała też Irlandia. To właśnie w tym kraju wykryto po raz pierwszy koninę w hamburgerach wołowych, później w Wielkiej Brytanii, a następnie w pozostałych, kilkunastu krajach.

Skandal z wołowiną zatacza coraz szersze kręgi, choć nadal nie ustalono jego źródła.