Prezydent Poroszenko nie chce iść drogą Izraela i eskalować konfliktu. Mniej przewidywalna jest reakcja parlamentarzystów. Ukrainie nie podoba się dopisanie do obowiązków Instytutu Pamięci Narodowej badania i karania „zbrodni ukraińskich nacjonalistów i członków ukraińskich formacji kolaborujących z Trzecią Rzeszą Niemiecką”.
Mimo to władze nie zamierzają eskalować konfliktu na wzór izraelski. Apelują do prezydenta Andrzeja Dudy o zawetowanie nowelizacji.
– Nie chcemy się kłócić, bo oba kraje na tym tylko przegrają – mówi DGP osoba z otoczenia prezydenta Ukrainy. Nie oznacza to braku reakcji. W czwartek Petro Poroszenko wydał oświadczenie, w którym napisał, że nowelizację odebrał „z głębokim zaniepokojeniem”, a „oceny zawarte w tej decyzji są całkowicie stronnicze i zdecydowanie nie do przyjęcia”. A szef MSZ Pawło Klimkin dodał, że „wprowadzenie do prawa terminu «zbrodnie ukraińskich nacjonalistów» zwiększa jednostronne stereotypy i prowokuje reakcję zwrotną”.
W ustawie dopisano do zadań IPN działanie związane z ukraińskim podziemiem. Chodzi o „czyny popełnione przez ukraińskich nacjonalistów w latach 1925–1950, polegające na stosowaniu przemocy, terroru lub innych form naruszania praw człowieka wobec jednostek lub grup ludności”, w tym „udział w eksterminacji ludności żydowskiej oraz ludobójstwie na obywatelach II Rzeczypospolitej na terenach Wołynia i Małopolski Wschodniej”. – Niepokoimy się wieloma aspektami tej ustawy, od jej terminologii po zawężanie działań nacjonalistów do zbrodni i współpracy z III Rzeszą. Będziemy rozmawiać, ale konstruktywnie. Za bardzo cenimy Polskę jako partnera – mówi DGP ukraiński dyplomata.
Nie oznacza to, że zaostrzające polsko-ukraiński spór inicjatywy nie pojawią się np. w parlamencie. Współprzewodniczący grupy parlamentarnej ds. relacji z Polską Oksana Juryneć i Mykoła Kniażycki już wydali oświadczenie, że zmiany to „krok radykalnie antyukraiński, który może zniszczyć fundamenty relacji dobrosąsiedzkich”. „Niedopuszczalne jest zastosowanie w przepisach terminu «ukraińscy nacjonaliści»”, gdy „brak określenia narodowości, jeśli chodzi o przestępstwa nazistów i komunistów”. – Ukraińców zabolało to, że umieszczono ich obok zbrodniczych reżimów niemieckiego i sowieckiego, a przecież Ukraina, podobnie jak Polska, była ofiarą obu totalitaryzmów – mówi szef portalu PolUkr.net Dariusz Materniak.
Podczas sejmowej dyskusji nad nowelizacją przepisów o IPN na ten aspekt zwracał uwagę Marcin Święcicki z PO. – Trzeba kontynuować walkę, którą IPN i tak już prowadzi, jeśli chodzi o ściganie zbrodni banderowskich, natomiast nie trzeba stygmatyzować narodu. Proponujemy zamienić słowo „ukraińskie” na „banderowskie” – mówił, co nie przekonało większości. Przeciwko ustawie zagłosowało 26 stycznia tylko pięciu posłów, większość opozycji wstrzymała się od głosu.
Z grudniowego sondażu MRI wynika, że Polska wciąż jest krajem, który wzbudza u Ukraińców największą sympatię, chociaż w ciągu ostatniego półrocza odsetek deklarujących ciepłe lub bardzo ciepłe nastawienie zmalał z 58 do 50 proc.
RMF FM podało, że o wywołującej kontrowersje ustawie w środę szef MSZ Jacek Czaputowicz rozmawiał z ambasadorem Ukrainy Andrijem Deszczycią. Jak ustaliliśmy, spotkanie było planowane już wcześniej jako okazja do pierwszej rozmowy Deszczyci z Czaputowiczem jako nowym kierownikiem resortu. Z inicjatywą jego zorganizowania wystąpiła ukraińska placówka.
Wicepremier Pawło Rozenko zapowiedział w piątek, że ma zamiar rozmawiać o sprawie ze swoim odpowiednikiem Piotrem Glińskim podczas wizyty w Warszawie, do której powinno dojść w połowie lutego. W grudniu podczas charkowskiego spotkania prezydentów Dudy i Poroszenki zapowiadano, że wicepremierzy staną na czele komisji, która ma załatwić najtrudniejsze sprawy, jak zakaz ekshumacji polskich żołnierzy m.in. w Kostiuchnówce oraz dalsze losy zniszczonych ukraińskich pomników w Polsce.
Dotychczas nie udało się ustalić szczegółów dotyczących pracy komisji. – Nie wiemy jeszcze, czy będzie to komisja, czy raczej grupa robocza. Wicepremier Rozenko przyjeżdża po prostu na rozmowę z wicepremierem Glińskim. I zamierza poruszyć kwestię ustawy o IPN – mówi ukraińskie źródło dyplomatyczne.
– Historię Ukrainy kiedyś pisano w Moskwie. Teraz będziemy ją pisać sami w Kijowie. Potrafimy zmierzyć się z przyjemnymi i nieprzyjemnymi zdarzeniami i sformułować własną prawdę historyczną – dowodził w piątek Rozenko w rozmowie z 5. Kanałem.
Kijów nie zamierza koordynować działań z Jerozolimą. Izraelowi nie podoba się także część ukraińskich przepisów, na czele z tymi przyjętymi w 2015 r. podczas wizyty Bronisława Komorowskiego w Kijowie. Rada Najwyższa spenalizowała wówczas „publiczne znieważanie bojowników o niepodległość Ukrainy w XX w.”, w tym ustami cudzoziemców. Przepisy pozostały martwe, bo nie ustalono, jaka konkretnie odpowiedzialność karna powinna grozić za ich złamanie. Poroszenko na skutek protestów Warszawy wielokrotnie obiecywał nowelizację ustawy, ale nigdy do tego nie doszło.
W tym kontekście wyjątkowy rozgłos zdobyło przemówienie prezydenta Izraela Re’uwena Riwlina podczas wizyty w Kijowie, do której doszło w 2016 r. Riwlin przypomniał na forum parlamentu o wymordowaniu 33 tys. ludzi podczas akcji w Babim Jarze, którą przeprowadzili – jak powiedział – „Niemcy i ich ukraińscy zwolennicy”.
– Nie wolno rehabilitować ani czcić antysemitów. Liderzy państw podzielających antysemickie, rasistowskie i neonazistowskie poglądy nigdy nie będą pożądanymi członkami rodziny narodów świata – przekonywał Riwlin. Wymienił też członków OUN, „którzy znęcali się nad Żydami, zabijali ich i w wielu przypadkach wydawali Niemcom”, co nad Dnieprem uznano za niesprawiedliwą krytykę ukraińskiej polityki pamięci, przyznającej miejsce w panteonie przywódcom narodowej partyzantki.