Stanowisko polskiego rządu w sprawie polityki migracyjnej oraz relokacji uchodźców się nie zmienia - oświadczyła w czwartek minister ds. pomocy humanitarnej Beata Kempa. Jej zdaniem, "pomoc na miejscu" jest najbardziej właściwa.

"Stanowisko rządu Premiera @MorawieckiM ws. polityki migracyjnej i tzw. relokacji pozostaje bez zmian. Wszelkie sugestie, że coś się zmieniło to #FakeNews" - napisała w czwartek na Twitterze rzeczniczka rządu Joanna Kopcińska.

Kempa w czwartek w TVP1 potwierdziła, że stanowisko polskiego rządu ws. polityki migracyjnej się nie zmienia. "Stanowisko rządu jest jasne, (tak jak) pani rzecznik (Joanna Kopcińska) napisała, nic się nie zmienia w tej sprawie" - podkreśliła minister.

W jej ocenie, "pomoc na miejscu" jest jak najbardziej właściwą pomocą, ponieważ - jak przekonywała - "dociera do jak największej ilości potrzebujących".

We wtorek minister Kempa kończąc czterodniową wizytę w Jordanii, podczas której m.in. odwiedziła obóz dla uchodźców w Al-Azrak poinformowała PAP, po powrocie do kraju zamierza zaproponować rządowi zwiększenie finansowania pomocy humanitarnej. Podkreśliła, że była to ważna wizyta dla departamentu, którym kieruje. Jak dodała, mogła dzięki niej poznać potrzeby w zakresie pomocy uchodźcom, zarówno w obozach, jak i poza nimi.

W jej ocenie, warto, by polski rząd finansował działalność organizacji pozarządowych działających na miejscu, zwłaszcza jeśli chodzi o długofalowe projekty. "Jordańczycy organizują się, jak mogą, ale nie byłoby możliwości opanowania tego problemu, gdyby nie pomoc innych państw i organizacji pozarządowych" – powiedziała Kempa. Wśród projektów szczególnie wymagających wsparcia wymieniła m.in. te dotyczące kształcenia zawodowego, dzięki którym młodzi uchodźcy zdobywają umiejętności pozwalające wykonywać zawód np. fryzjera, krawca, ślusarza czy spawacza.

W ubiegłym tygodniu premier Mateusz Morawiecki rozmawiał m.in. na temat migracji z szefem KE Jean-Claude'em Junckerem. Relacjonując spotkanie zaznaczył, że podtrzymał dotychczasowe stanowisko rządu. "Przedstawiliśmy nasze racje w trochę innym kontekście. Wprawdzie nasze reguły przyznawania np. azylu są niezwykle surowe, bo na palcach jednej ręki, dosłownie czy w przenośni, można policzyć, ile takich zezwoleń azylowych udzielono. Ale generalnie pokazaliśmy tysiące wniosków azylowych, które w Polsce są składane" - mówił premier, podkreślając, że to może dać do myślenia drugiej stronie. Jak dodał, Polska realizuje też pomoc uchodźcom na miejscu.

Premier wspominał też o przyjęciu w przeszłości uchodźców z Czeczenii, którzy musieli uciekać po dwóch inwazjach Rosji. "Mówiłem też o problemie wojny rosyjsko-ukraińskiej, która spowodowała, że mamy ponad 1 mln osób z Ukrainy, które są w ogromnej większości pracownikami migrującymi za pracą, ale nawet bardzo rygorystycznie podchodząc do danych statystycznych, co najmniej kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy (...) to osoby z terenów wojny, bez dachu nad głową, typowi uciekinierzy z obszarów wschodniej Ukrainy" - argumentował.

Morawiecki przypomniał ponadto, że na grudniowym spotkaniu krajów Grupy Wyszehradzkiej z premierem Włoch zdecydowano o zaangażowaniu większych środków w europejski fundusz powierniczy dla Afryki. "Po to, aby pomagać, zmniejszać migrację z Afryki. To już się udaje - o 70 proc. mniejsze są migracje z północnej Afryki do Włoch w drugim półroczu 2017 r. w porównaniu do pierwszego półrocza. Nasza polityka okazuje się skuteczna" - powiedział.

Również podczas ubiegłotygodniowego spotkania z zagranicznymi korespondentami w Polsce, premier przekonywał, że nasz kraj chce pomagać "w miejscu pochodzenia migracji, tam, skąd przybywają uchodźcy". "Chcemy pomagać im, być solidarni" - zapewnił szef rządu. Jak dodał, Polska uczestniczy w inicjatywach wsparcia miejsc pochodzenia migracji i jest w stanie robić więcej. (PAP)

autor: Edyta Roś