Szczyt Partnerstwa Wschodniego rozpoczął się w piątek ok. godz. 10 w Brukseli. Państwa UE oraz kraje Wschodu potwierdzą 20 założeń, które mają służyć zacieśnianiu współpracy. "Stara unia" nie kryje sceptycyzmu wobec kwestii ewentualnej integracji.

"Jeśli pytacie mnie, czy Europa powinna przyjąć nowych członków jutro - mówię nie. Być może pojutrze, ale nie dziś. Właśnie wychodzimy z Brexitu, powinniśmy rozwiązać problemy wewnątrz (...), dopiero później możemy dyskutować (o rozszerzeniu)" - powiedział dziennikarzom, wschodząc na szczyt premier Luxemburga Xavier Bettel.

Jak zaznaczył, kraje na europejskim kontynencie powinny mieć perspektywę dołączenia kiedyś do UE. "Ale nie sadzę, by obecnie był na to dobry moment" - oświadczył.

W podobnym tonie wypowiadał się premier Szwecji Stefan Loefven, który jednocześnie odrzucał sugestie, że w relacjach krajów Partnerstwa Wschodniego i UE nastąpiła stagnacja. "Umowa stowarzyszeniowa i porozumienie o wolnym handlu to znaczące kroki do przodu. Dlatego wydaje mi się, że udało nam się dokonać postępu" - mówił.

Dyplomaci z krajów Partnerstwa Wschodniego sygnalizowali niezadowolenie z treści deklaracji, jaka ma zostać ogłoszona w trakcie szczytu. Wbrew nadziejom krajów partnerskich nie ma w niej jasnych zapisów o perspektywie członkostwa, a jedynie uznanie europejskich aspiracji Ukrainy, Mołdawii i Gruzji, czyli trzech krajów najbardziej zaangażowanych we współpracę z UE.

Premier sprawującej prezydencję Estonii Juri Ratas podkreślał przed szczytem, że ma nadzieję, że uda się na nim odpowiedzieć, jak dodatkowo można wzmocnić Partnerstwo Wschodnie. "Razem jesteśmy mocniejsi. Sądzę, że jedna rzecz jest pewna - że Partnerstwo Wschodnie jest priorytetem dla całej UE" - mówił.

Na szczyt do Brukseli miało przyjechać ze strony państw UE 22 liderów - premierów lub prezydentów. Pozostałe kraje miały być reprezentowane na niższym szczeblu. Do Brukseli nie zdecydował się przyjechać m.in. prezydent Francji Emmanuel Macron, ani premier Holandii Mark Rutte.

Szef dyplomacji tego drugiego kraju Halbe Zijlstra mówił przed wejściem na spotkanie, że ważne, aby przekazać wschodnim krajom Europy, że UE chce mieć z nimi bliskie relacje. "Chcemy im pomóc w kwestiach dotyczących bezpieczeństwa i gospodarki, ale również jasno pokazać, jakie więzi mogą nas obecnie łączyć" - oświadczył Zijlstra.

Dyplomaci, przygotowując szczyt, mówili, że Holandia była najbardziej sceptycznym krajem, jeśli chodzi o dawanie krajom Wschodu sygnału dotyczącego ich możliwej akcesji w UE.

Szefowa brytyjskiego rządu Theresa May zwracała uwagę na wyzwania krajów PW dotyczące bezpieczeństwa. "Musimy być czujni, jeżeli chodzi o wrogie działania, tak jak w przypadku Rosji, które zagrażają potencjonalnemu rozwojowi naszego wschodniego sąsiedztwa i próbują rozerwać nasze więzy" – powiedziała May.

Zapewniła przy tym, że Wielka Brytania jest gotowa kontynuować przewodnią rolę w utrzymaniu bezpieczeństwa w Europie. "Opuszczamy Unię Europejską, ale nie Europę" - stwierdziła szefowa brytyjskiego rządu.

Premier Beata Szydło mówiła, że Polska zabiega o to, by Partnerstwo Wschodnie z fazy deklaracji wreszcie przeszło w fazę konkretów.

Liderzy państw UE i krajów Partnerstwa Wschodniego mają potwierdzić wytyczne dotyczące zacieśniania współpracy w konkretnych obszarach. UE i kraje sąsiedzkie uszeregowały je w czterech obszarach priorytetowych, które koncentrują się na wzmocnieniu instytucji i dobrych rządów, poprawie mobilności i kontaktów międzyludzkich, wzmocnieniu gospodarki oraz usprawnianiu połączeń transportowych i energetycznych. We wspólnym dokumencie roboczym unijna dyplomacja i Komisja Europejska wskazały 20 założeń na rok 2020 w tych czterech obszarach.

Program Partnerstwa Wschodniego UE powstał w 2009 r. z inicjatywy Polski i Szwecji. Obejmuje sześć krajów: Armenię, Azerbejdżan, Białoruś, Gruzję, Mołdawię i Ukrainę.

Z Brukseli Krzysztof Strzępka (PAP)