Ostatnie zamachy terrorystyczne w Hiszpanii i Finlandii świadczą o tym, że polityka Węgier przeciwko nielegalnej imigracji była słuszna, a reakcja przywódców europejskich niewystarczająca – ocenił we wtorek minister spraw zagranicznych Węgier Peter Szijjarto.

„Trzeba dostrzegać, kim są ci, którzy dopuszczają się tych aktów: to nielegalni imigranci albo tacy, którzy wcześniej przybyli jako imigranci i ich integracja się nie powiodła” – przytoczyło w komunikacie słowa Szijjarto MSZ. Minister zastrzegł, że choć zdarzały się także udane procesy integracyjne, to w innych przypadkach „powstawały równoległe społeczeństwa”.

Szijjarto ocenił, że zakres europejskich reakcji na zamachy jest „niepokojący”, gdyż przywódcy europejscy za każdym razem wyrażają współczucie i zapewniają tylko, że „nie pozwolą się zastraszyć”. Skoro „wyłącznie na to ich stać”, nie będzie przesadą stwierdzenie, że Europa jest w ogromnym niebezpieczeństwie – oświadczył.

Jego zdaniem sytuacja w sferze bezpieczeństwa w Europie jeszcze nigdy nie była tak zła, a zagrożenie terrorystyczne tak poważne.

Zaznaczył, że przywódcy europejscy są odpowiedzialni za zagwarantowanie bezpieczeństwa kontynentu, a dla tych z nich, którzy nie są do tego zdolni, nie ma miejsca wśród europejskich przywódców.

Ocenił też, że ostatnie zamachy pokazały, iż słuszne jest węgierskie stanowisko, zgodnie z którym problem nielegalnej imigracji można rozwiązać poprzez niewpuszczanie migrantów do Europy, bo jeśli już się w niej znajdą, „Europa będzie na straconej pozycji”.

W zamachach w Barcelonie i nadmorskim kurorcie Cambrils z czwartku i piątku zginęło 15 osób, a ponad 130 zostało rannych, a w wyniku piątkowego ataku nożownika na rynku Turku zmarły dwie obywatelki Finlandii i osiem osób zostało rannych.

Władze Węgier podjęły od jesieni 2015 r. szereg kroków, by powstrzymać napływ nielegalnych imigrantów, m.in. wznosiły ogrodzenie na granicy z Serbią i Chorwacją. Zaostrzono także przepisy dotyczące osób ubiegających się o azyl.