Wietnam wstrzymał wiercenia gazu na Morzu Południowochińskim po groźbach ze strony Chin - poinformował w BBC Bill Hayton, specjalista ds. regionu Azji Południowo-Wschodniej.

Problemy związane z prawami do eksploatacji na spornych terenach Morza Południowochińskiego trwają od maja 2014 r., gdy Chiny wysłały na wody uznawane przez Hanoi za wietnamskie mobilną platformę wiertniczą HD-981, określaną jako platforma szóstej generacji. W maju 2014 r. skierowano ją w pobliże archipelagu Wysp Paracelskich, gdzie zdaniem naukowców aż 70 proc. pokładów gazu spoczywa na głębokości ok. 300 metrów.

Chiny przejęły archipelag po krótkiej potyczce z Wietnamem w 1974 r. i do dziś nie uznają terytorialnych roszczeń Hanoi.

Kłopoty związane z odwiertami na Morzu Południowochińskim wróciły przed kilkoma dniami. 15 lipca br. pojawiły się pierwsze pogłoski, że Wietnam wstrzymał wiercenia podwykonawcy hiszpańskiego koncernu Repsol. Miało chodzić o tzw. Blok 136-03 - nazwa wietnamska (bądź o Wanan Bei 21, jak nazywają ten obszar Chińczycy).

Bill Hayton, autor poważanej przez znawców regionu książki "Morze Południowochińskie - walka o władzę w Azji" z 2014 r., podał, że chiński rząd zagroził atakiem na wietnamskie bazy na wyspach Spratly, jeżeli odwierty nie zostaną wstrzymane. Wietnamskie źródła dyplomatyczne, na które powołuje się analityk, potwierdziły tę informację.

Blok 136-03 znajduje się ok. 400 km na południowy wschód od wybrzeża Wietnamu. Problemem związanym z jego eksploatacją były prawa do wydobycia. Hanoi przyznało je przejętej przez Wietnam byłej kanadyjskiej firmie Talisman (obecnie Talisman-Vietnam), natomiast chińska strona sprzedała prawa innemu przedsiębiorstwu, którego nazwy nie podano. W 2015 r. należały one do hongkońskiej firmy Brightoil, która obecnie nie potwierdza posiadania terenu. Jeden z analityków cytowanych przez BBC szacuje wartość dotychczasowej inwestycji koncernu Repsol w tym obszarze na 300 mln dolarów.

Firma Talisman-Vietnam rozpoczęła pracę na bloku 136-03 21 czerwca. Obserwatorzy określili tę decyzję, podjętą za przyzwoleniem wietnamskiego rządu, jako odważne zerwanie z dotychczasowym niedrażnieniem chińskich roszczeń terytorialnych w rejonie.

Wcześniej oficjalną wizytę w Wietnamie przerwał z niewyjaśnionych publicznie powodów generał Fan Changlong, wiceprzewodniczący Chińskiej Centralnej Komisji Wojskowej. Serwis Jane's powołując się na anonimowe źródła informował, że Fan opuścił Wietnam 20 czerwca po tym, gdy Hanoi odmówiło zaprzestania wierceń na terenie uznawanym przez Chiny za własny. Analitycy twierdzili wówczas, że to Wietnam łamie dane wcześniej obietnice, według których zobowiązywał się do niewydobywania surowców na spornych obszarach Morza Południowochińskiego. Przypominano, iż bezpośrednio przed czerwcową wizytą w Wietnamie generał Fan przebywał w Hiszpanii, z której pochodzi koncern Repsol.

Chiny roszczą sobie prawa do większości akwenu Morza Południowochińskiego, przez który rocznie transportowane są towary i surowce o szacowanej wartości ponad 5 bln dolarów. Roszczenia terytorialne dotyczą Spratly i Wysp Paracelskich i od lat wywołują konflikty z krajami regionu, głównie z Wietnamem, Filipinami, Brunei i Tajwanem, a także w mniejszym stopniu z Malezją i Indonezją.

Podczas majowego spotkania w Pekinie prezydent Filipin Rodrigo Duterte oświadczył, iż chiński przywódca Xi Jinping zagroził Filipinom wojną, gdy władze w Manili potwierdziły chęć prowadzenia na tym akwenie odwiertów ropy.

Z Quanzhou Rafał Tomański (PAP)