W czasie wczorajszej, nocnej debaty w Sejmie zderzyły się bardzo wyraźnie dwa modele opozycyjności w Polsce, czyli opozycyjność totalna i opozycyjność merytoryczna, - powiedział PAP publicysta Rafał Ziemkiewicz. Opozycji totalnej chodzi o zadymę, uniemożliwianie zmian - dodał.

Publicysta Rafał Ziemkiewicz skomentował nocne zdarzenia w Sejmie, które towarzyszyły debacie wokół reformy sądownictwa.

"W czasie wczorajszej, nocnej debaty zderzyły się bardzo wyraźnie dwa modele opozycyjności w Polsce, czyli opozycyjność totalna i opozycyjność merytoryczna. Opozycyjność totalna polega na tym, że cokolwiek zrobi władza, to Grzegorz Schetyna z Ryszardem Petru będą krzyczeć, że to jest stalinizm, faszyzm, wołać na pomoc wojska europejskie i kłaść się Rejtanem w poprzek sali, a jeszcze ich młodsi posłowie będą biegać z komórkami i bobrować w papierach poselskich" - powiedział.

"Natomiast popis opozycyjności merytorycznej dał klub Kukiza. Przyjął on zaproszenie prezydenta. Klub wyjaśniał, jakie ma zastrzeżenia do tej ustawy, czego opozycja totalna nawet nie próbowała robić. Klub Kukiz pokazał, co jest złego - chodzi o to, że jedna partia w obecnym układzie parlamentarnym będzie obstawiać sądy i że można odwoływać sędziów większością głosów zwykłą, a to jest niebezpieczne na przyszłość. Jeśli nawet założymy, że partia obecna da znakomitych sędziów, to nie wiadomo, jaki będzie po następnych wyborach. Zdołali do tego prezydenta przekonać. Andrzej Duda użył swoich prerogatyw. Wyraźnie było to zaskoczeniem dla wszystkich. Pojawił się cień normalności w naszym życiu politycznym" - dodał.

Jak zaznaczył, opozycji totalnej "chodzi o zadymę, uniemożliwianie zmian". Według publicysty, "opozycja totalna" nie jest w stanie wytłumaczyć społeczeństwu, co jest złego w proponowanych przez PiS zmianach. "Złe jest tylko to, że przyjął ją PiS. W momencie, gdy pojawiła się propozycja prezydenta, opozycja totalna na początku była oszołomiona i nie wiedziała, jaką przyjąć linię. Jednak w gruncie rzeczy, to zmieniło zachowanie tych posłów. Dalej chodzą pod Sejmem, palą świeczki, dalej są sejmowe awantury. Choć trzeba przyznać, że jeśli przypomnimy sobie pierwsze marsze KOD-u w obronie Trybunału Konstytucyjnego, +ciamajdan+, to dzisiaj jest to wszystko bladą czkawką po tamtych wydarzeniach" - zauważył.

"Widać wyraźnie, że większość Polaków ma dosyć takiej polityki i takiego Sejmu, na który wstyd patrzeć. Bardzo to obniża szacunek dla Państwa Polskiego. Ci ludzie otwarcie mówią, że dla nich nie ma Polski, jest tylko Państwo PiS. Odkąd stracili kontrolę nad Polską, to są gotowi na wszystkie działania antypaństwowe, łącznie z pisaniem donosów do władz unijnych. Trudno się dziwić, że ludzie widząc takie sytuacje w Sejmie, 1500 poprawek opozycji totalnej, tylko po to, żeby przedłużyć prace projektu, to trudno się dziwić, że Sejm nie cieszy się szacunkiem. Platforma Obywatelska i Nowoczesna to partie toksyczne, które są ogniskami gangreny. Im szybciej znikną, tym lepiej dla Polski" - ocenił.