Brytyjski dziennik kół biznesowych "Financial Times" ogłosił w środę swoje poparcie dla reelekcji rządu Partii Konserwatywnej w przyszłotygodniowych wyborach parlamentarnych. "To nie jest jednak czek in blanco" - zastrzegła gazeta.

Zgodnie z tradycją brytyjskie gazety deklarują każdorazowo przed wyborami parlamentarnymi poparcie dla ugrupowania, które jest ich zdaniem najlepiej przygotowane do stworzenia nowego rządu.

W środę po południu "FT" opublikował komentarz redakcyjny, w którym - choć nie bez wątpliwości i słów krytyki - dziennikarze gazety udzielili poparcia rządzącej Partii Konserwatywnej.

Zdaniem gazety, "żaden z liderów głównych partii nie jest szczególnie imponujący". "+Financial Times+ nie ma stałych sympatii partyjnych, ale opowiada się za liberalną agendą: mało państwa, wolny handel, wolne rynki i sprawiedliwość społeczna. Zarówno (premier Theresa) May jak i (lider opozycyjnej Partii Pracy Jeremy) Corbyn nie spełniają wszystkich tych czterech wymagań. Żadne z nich nie przedstawiło wiarygodnych planów dotyczących opodatkowania i wydatków, biorąc pod uwagę krótkoterminowe ryzyka dla brytyjskiej gospodarki".

"Brytyjskie wyjście z Unii Europejskiej odbywa się w czasie wielkiej geopolitycznej niepewności. Za sprawą europejskiej słabości i nieobliczalnej polityki zagranicznej amerykańskiego prezydenta Donalda Trumpa osłabia się sojusz Zachodu. Paradoksalnie Brexit i Trump mogą napędzać większą jedność wewnątrz Unii Europejskiej, szczególnie po zwycięstwie Emmanuela Macrona we francuskich wyborach prezydenckich. Silniejszy europejski front zbudowany na odnowionym francusko-niemieckim sojuszu niekoniecznie jest dobrą informacją dla Wielkiej Brytanii" - napisał "FT".

Pomimo poparcia Partii Konserwatywnej "FT" skrytykował program ugrupowania jako "amalgamat wzniosłych (+wielka merytokracja+) i źle przemyślanych (polityka społeczna)" rozwiązań; "proponowane interwencje na rynku energii i telekomunikacji z wprowadzaniem przedstawicieli pracowników do zarządów przypominają interwencję na rynku proponowaną przez byłego lidera Partii Pracy Eda Milibanda". "Program wyborczy jest zapchany zobowiązaniami legislacyjnymi, z których nie będzie można się wywiązać, biorąc pod uwagę proces Brexitu" - oceniła gazeta.

Jednocześnie redakcja podkreśliła, że "najbardziej niepokojące jest zobowiązanie torysów do obniżenia imigracji do dziesiątek tysięcy osób" rocznie. "Jeśli zostanie spełnione, zaszkodzi brytyjskiemu elastycznemu rynkowi pracy i tempu rozwoju gospodarczego. Ciężko je pogodzić z obietnicą May o otwartej na świat zewnętrzny +globalnej Wielkiej Brytanii+" - krytykowała gazeta.

"Mierząc się jednak z niepewnością w kraju i za granicą, May jest bezpieczniejszym wyborem, ale akceptowanie jej jako premiera nie oznacza wystawienia czeku in blanco. (...) Jej styl zarządzania musi się zmienić, a jej krąg zaufanych ludzi powinien zostać poszerzony poza jej najbliższych pretorian. Następne kilka lat będzie wymagało najlepszych, najmądrzejszych i - tak - ekspertów" - argumentował dziennik, dodając, że "jest niepokojąco niepewne, czy May będzie w stanie uzyskać najlepsze porozumienie dla Wielkiej Brytanii i (zbudować) możliwie najbliższą relację z Unią Europejską".

"Alternatywa wobec May jest jednak gorsza. Corbyn jest marginalną postacią i spędził całą swoją karierę polityczną w opozycji wobec przywództwa swojej własnej Partii Pracy. Pomimo niedawnej przemiany medialnej jest pacyfistycznym reliktem z lat 70., podległym związkom zawodowym, bez zrozumienia kwestii gospodarczych. Partia Pracy jest niezdolna do rządzenia, choćby z powodu delikatnych negocjacji w sprawie Brexitu" - ocenił "FT".

W 2005 roku "Financial Times" poparł Partię Pracy i rząd Tony'ego Blaira, ale w kolejnych wyborach - w 2010 i 2015 roku - gazeta opowiedziała się za rządami Partii Konserwatywnej.

Brytyjskie wybory parlamentarne odbędą się 8 czerwca br.

Z Londynu Jakub Krupa (PAP)