Weterani II Korpusu Polskiego wraz z delegacją państwową, m.in. szefem MON, upamiętnili w środę walki polskich żołnierzy o Piedimonte San Germano. Do zdobycia włoskiego miasteczka, którego umocnienia przypominały "mały Stalingrad", doszło 25 maja 1944 r. po walkach o Monte Cassino.

Uroczystości, w których wzięło udział kilkudziesięciu weteranów, w tym żołnierze gen. Andersa, zorganizował Urząd ds. Kombatantów i Osób Represjonowanych.

"Przełamanie niemieckiej obrony pod Monte Cassino było jednym z elementów przełamywania tzw. linii Gustawa, w skład której wchodziły nie tylko umocnienia klasztorne, ale również umocnienia na okolicznych szczytach i w okolicznych miejscowościach. Piedimonte San Germano było jednym z takich miejsc, którego zajęcie przez Polaków ostatecznie umożliwiło 8. Armii Brytyjskiej i II Korpusowi Polskiemu wejście w głąb Półwyspu Apenińskiego" - mówił PAP i IAR Jan Józef Kasprzyk, szef Urzędu ds. Kombatantów.

"To było domknięcie zwycięstwa, które zapoczątkowane zostało wiktorią na Monte Cassino" - podkreślił.

Minister obrony narodowej Antoni Macierewicz, który w środę dołączył do pielgrzymki weteranów do Włoch, podczas uroczystości w Piedimonte zwrócił uwagę, że żołnierze II Korpusu Polskiego walczyli po to, by przynieść wolność i niepodległość. "Rzymowi, Europie Zachodniej, ale w ostateczności po dziesiątkach lat także Polsce" - mówił szef MON.

"Nie ma większego bohaterstwa jak to, które ofiarowaliście ojczyźnie tutaj, ale potem przez całe długie życie świadcząc o wielkości i zwycięstwie żołnierza polskiego. Ta wielkość, to zwycięstwo dzisiaj odradza się w armii polskiej, odradza się w sile państwa polskiego, które chce być państwem nie tylko niepodległym, ale także państwem sprawiedliwym dla swoich dzieci, ale także państwem, które pamięta o historii i dorobku tych, którzy przelali krew, walcząc o to, by Polacy byli niepodlegli. To wasze zwycięstwo" - podkreślił Macierewicz, zwracając się do weteranów.

Delegacja państwowa, w skład której wchodzili także przedstawiciele parlamentu, m.in. wicemarszałek Sejmu Joachim Brudziński, złożyła kwiaty m.in. przed pomnikiem 6. Pułku Pancernego im. Dzieci Lwowskich. W czasie ceremonii zostały również wręczone medale Pro Patria; na koniec uroczystości wspólnie odśpiewano pieśń "Czerwone maki na Monte Cassino". W uroczystościach wzięli udział także przedstawiciele lokalnych władz, którzy podkreślili, że ziemia w Piedimonte na zawsze pozostanie polską ziemią.

O swoich walkach w Piedimonte San Germano opowiadał jeden z weteranów, 95-letni ppłk Marian Bronisław Tomaszewski z 6. Pułku Pancernego "Dzieci Lwowskie". W listopadzie 1939 r. został aresztowany przez NKWD, następnie został zesłany do Kazachstanu. Po amnestii, w sierpniu 1941 r. wstąpił do Armii Polskiej w Związku Radzieckim. W kampanii włoskiej brał udział w walkach o Monte Cassino, Ankonę i Bolonię; został odznaczony m.in. Krzyżem Walecznych.

Podczas uroczystości weteran odczytał apel poległych. "Dla nas Piedimonte było groźniejsze niż Monte Cassino. Tu była twierdza, z której atakowało nas 17 dział pancernych. Tutaj nie można było dojść" - opowiadał. Jak mówił wcześniej, w czasie walk "nie myślał, że może zginąć". "Po prostu towarzyszyło nam poczucie tego, jaką Niemcy czynili nam krzywdę. To było spełnienie obowiązku" - zaznaczył.

W rozmowie z dziennikarzami historyk prof. Zbigniew Wawer, który jest znawcą tematyki walk II Korpusu Polskiego, podkreślił, że Piedimonte San Germano miało umocnienia jak "w małym Stalingradzie". "Piedimonte było drugim zadaniem korpusu w walkach o przełamanie linii Gustawa, które należało zdobyć, żeby otworzyć drogę na Rzym" - opowiadał Wawer. Przypomniał, że włoskie miasteczko było bardzo silnie ufortyfikowane, ponieważ Niemcy chcieli za wszelką cenę opóźnić przesuwanie się aliantów na północ.

"Piedimonte San Germano było +twierdzą nie do zdobycia+, bo wiodła do niej tylko jedna droga dookoła wzgórza. A przed miasteczkiem rozlokowane były wieże pancerne, które mogły zniszczyć każdy czołg aliancki na tym teatrze działań" - podkreślił Wawer, dodając, że 6. Pułk Pancerny w czasie pierwszego szturmu na Piedimonte miał znaczne straty. Jak dodał, miejscowość tę można było zdobyć tylko przez silny ostrzał artylerii i szturm piechoty, a dopiero potem czołgów.

"Wysiłek Polaków w walkach nie tylko o Piedimonte, ale szczególnie o Monte Cassino umożliwił aliantom wejście do doliny rzeki Liri. Bez trzymania Niemców i ściągania na siebie ognia artylerii niemieckiej jednostki alianckie, w szczególności 13. Korpus Brytyjski, nie odniosłyby powodzenia" - podsumował historyk.

Na uroczystościach w Piedimonte San Germano obecni byli również przedstawiciele Senatu i rządu, m.in. córka gen. Andersa - Anna Maria Anders, która pełni funkcję pełnomocnika rządu ds. dialogu międzynarodowego. Delegacji towarzyszyli także przedstawiciele organizacji kombatanckich i harcerze z ZHR i ZHP.

W czwartek, w 73. rocznicę zwycięstwa II Korpusu Polskiego w bitwie o Monte Cassino, uroczystości przeniosą się na tamtejszy polski cmentarz wojenny, gdzie wśród pochowanych jest gen. Władysław Anders. Kolejne uroczystości odbędą się w Bolonii, a następnie w Reggio Emilia, gdzie weterani i delegacja państwowa uczczą m.in. 220. rocznicę powstania Mazurka Dąbrowskiego.

Masyw Monte Cassino wraz ze znajdującym się na wzgórzu klasztorem benedyktynów był w czasie drugiej wojny światowej kluczową niemiecką pozycją obronną na tzw. linii Gustawa, mającą uniemożliwić aliantom zdobycie Rzymu. 18 maja 1944 r. po niezwykle zaciętych walkach zdobył je II Korpus Polski dowodzony przez gen. Władysława Andersa. W bitwie zginęło 923 polskich żołnierzy, 2931 zostało rannych, a 345 uznano za zaginionych.

Na przełomie 1944 i 1945 r. na zboczach Monte Cassino powstał polski cmentarz wojskowy, który jest jednym z najważniejszych miejsc pamięci narodowej. Spoczywa na nim 1072 polskich żołnierzy. Został tam również pochowany generał Anders, który zmarł w Londynie w 1970 r. Na murze wokół cmentarza umieszczono sentencję: "Przechodniu powiedz Polsce, żeśmy polegli wierni w jej służbie".