Nie będzie przyspieszonych wyborów samorządowych, odbędą się one na jesieni przyszłego roku – powiedział prezes PiS Jarosław Kaczyński w wywiadzie dla Radia Kraków. Zapowiedział, że jego ugrupowanie będzie dążyć do wprowadzenia w nich zasady kadencyjności, ale zdecyduje o tym TK.

"Wszędzie mówię, że za 20 miesięcy będzie kampania samorządowa, czyli że wybory będą za mniej więcej 21 miesięcy" - podkreślił prezes PiS.

Kaczyński pytany o wprowadzenie zasady kadencyjności już w najbliższych wyborach powiedział, że opowiada się za takim rozwiązaniem, bo "chcemy, żeby ta zmiana była zmianą realną, nieodłożoną w czasie". "Będziemy na pewno uchwalać taką ustawę, która będzie wprowadzała to od razu, natomiast, co powie w tej sprawie Trybunał Konstytucyjny, bo tu jest kwestia działania prawa wstecz" - zapowiedział.

Według niego zarzut działania prawa wstecz można "stosunkowo łatwo odbić". "To niedziałanie prawa wstecz nie jest bezwyjątkowe i służy pewnemu celowi i teraz jest pytanie, czy ważniejsze są prawa osób, które pełnią tę funkcję, czy ważniejsze jest prawo społeczeństwa do unikania różnego rodzaju patologii. Wydaje mi się, ze to drugie prawo jest dużo ważniejsze i w związku z tym tej reguły nie można stosować, ale powtarzam, że zdecyduje Trybunał, bo to na pewno zostanie zaskarżone" - mówił.

Jak zaznaczył, samorządowcy, którym upłynęły dwie kadencje, nie będą mogli po przerwie kandydować już na to samo stanowisko, ale będą mogli pełnić inne funkcje publiczne. "To nie jest wyeliminowanie z życia publicznego ludzi; ci, którzy naprawdę są dobrzy, z całą pewnością w życiu publicznym się utrzymają, a tych złych w ten sposób będzie dużo łatwiej wyeliminować" - dodał szef PiS.

Zastrzegł, że w wyborach samorządowych mają nadal obowiązywać listy partyjne oraz bezpośrednie wybory prezydentów, burmistrzów i wójtów. Marszałkowie województw będą nadal wybierani przez sejmiki.

Kaczyński pytany o nazwiska kandydatów PiS w wyborach samorządowych nie podał żadnych i zastrzegł, że droga do wyłaniania kandydatów "troszkę potrwa, to nie jest tak, że się pali".