Prezydent Donald Trump twierdzi, że z to powodu bezprawnego udziału od 3 do 5 milionów nielegalnych imigrantów w wyborach prezydenckich Hillary Clinton zdobyła więcej głosów od niego w skali całego kraju.

Powtórzył ten zarzut w poniedziałek wieczorem na spotkaniu z przywódcami Kongresu.

Trump zdecydowanie wygrał wybory prezydenckie, które w Stanach Zjednoczonych, mają charakter dwustopniowy. Otrzymał o 77 głosów elektorów więcej niż jego konkurentka Clinton. Jednak w głosowaniu powszechnym, co nieustannie przypominają przeciwnicy nowego prezydenta, Clinton otrzymała o 2 mln 860 tys. głosów więcej niż Trump.

„Rozmawialiśmy o różnych kolegiach elektorów, głosowaniu powszechnym i tego rodzaju sprawach” – powiedział po spotkaniu przywódca republikańskiej większości Izby Reprezentantów Kevin McCarthy cytowany na łamach „Washington Post”.

„Nie będę się nawet w to wdawała” – powiedziała reporterom przywódczyni mniejszości demokratycznej Nancy Pelosi, która także uczestniczyła w tym spotkaniu.

Zdaniem osób odpowiedzialnych za nadzór nad wyborami, statystyków i niezależnych ekspertów nie ma żadnych dowodów na to, że podczas listopadowych wyborów miały miejsce jakiekolwiek przypadki głosowania osób, które nie posiadały prawa głosu, szczególnie - jak twierdzi Trump - na kilkumilionową skalę.

W historii Stanów Zjednoczonych zdarzyło się dotąd pięciokrotnie, że wybory prezydenckie wygrał kandydat, który w głosowaniu powszechnym otrzymał mniej głosów niż jego przeciwnik. Poprzedni taki przypadek miał miejsce w wyborach prezydenckich w 2000 r., kiedy zwycięzca George W. Bush otrzymał w wyborach powszechnych o 543 895 głosów mniej niż jego przeciwnik, demokrata Al Gore.

Po zwycięstwie Trumpa coraz częściej pojawiają się głosy, że należy zmienić system wyborczy w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem konstytucjonalistów jest to jednak praktycznie niemożliwe. Zmiana systemu wyborczego oznacza konieczność zmiany konstytucji, co wymaga zgody 2/3 Senatu i zaaprobowanie tej zmiany przez przynajmniej 2/3 stanów tworzących amerykańską federację. Tymczasem dla niewielkich stanów, jak np. Maine czy Montana, taka zmiana konstytucji oznaczałaby poważną utratę znaczenia, z czym trudno byłoby im się pogodzić.

Z Waszyngtonu Tadeusz Zachurski (PAP)