Kamil Stoch wygrał w niedzielę konkurs Pucharu Świata w skokach narciarskich w Zakopanem i umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej cyklu. Na drugiej pozycji uplasował się Niemiec Andreas Wellinger, a na trzeciej jego rodak Richard Freitag.

Pozostali biało-czerwoni także nie zawiedli. Piotr Żyła był szósty, Dawid Kubacki - ósmy, Maciej Kot - 12., Jan Ziobro - 14., a Stefan Hula - 24.

Stoch wygrywając niedzielny konkurs w Zakopanem odniósł 20. indywidualne zwycięstwo pucharowe w karierze. Na Wielkiej Krokwi był najlepszy po raz czwarty. Na tym obiekcie 23 stycznia 2011 roku triumfował po raz pierwszy.

Podwójny mistrz olimpijski z Soczi wygrał piąte zawody w sezonie, a czwarte z rzędu, po sukcesach w Bischofshofen, czym przypieczętował triumf w Turnieju Czterech Skoczni, i dwóch w Wiśle. Z najwyższego stopnia podium nie schodzi od 6 stycznia, choć w niedzielę pierwsza seria nie zapowiadała kontynuacji zwycięskiej passy.

Na półmetku liderem był Freitag, który uzyskał 132,5 m, przed Wellingerem - 130,5 m, a trzeci był Austriak Michael Hayboeck - 132,5 m. Stoch, który skakał jako ostatni, osiągnął 130,5 m i był szósty. Tracił do lidera 3,8 pkt, ale od podium dzieliło go tylko dwa, czyli nieco ponad metr. Tuż za nim plasowali się koledzy z kadry - Piotr Żyła, Dawid Kubacki i... trochę niespodziewanie Jan Ziobro.

Z tej trójki w finale najlepiej spisał się prezentujący równą formę od początku sezonu Żyła, który objął prowadzenie. Po nim na belce, w żółtym plastronie lidera PŚ, usiadł Stoch i niesiony dopingiem ponad 20 tys. kibiców poszybował na odległość 131 m. Dostał świetne noty za styl - m.in. cztery "19" - i wysoką, jak się później okazało najwyższą z całej czołówki, rekompensatę za wiejący w plecy wiatr. Właśnie te dwa elementy pozwoliły mu utrzymać pierwszą pozycję do końca, choć Wellinger skoczył dwa metry dalej, a Freitag także uzyskał 131 m.

Z czterema wygranymi na Wielkiej Krokwi dołączył do Adama Małysza, swojego wielkiego poprzednika, ale i kolegi z kadry, a dziś dyrektora-koordynatora Polskiego Związku Narciarskiego (PZN) ds. skoków i kombinacji norweskiej. Pięciokrotnie zwyciężył pod Tatrami tylko Gregor Schlierenzauer, który w niedzielę nie zakwalifikował się do drugiej serii.

Zawody nie były też udane dla broniącego Kryształowej Kuli Słoweńca Petera Prevca, który wrócił po krótkiej przerwie. Po bardzo dobrym występie w sobotniej drużynówce, gdzie miał najlepszy wynik indywidualny, w niedzielę uplasował się na 13. pozycji.

Stoch umocnił się na pozycji lidera PŚ. Ma 130 pkt przewagi nad drugim w tej klasyfikacji Norwegiem Danielem Andre Tande, który był tym razem siódmy, oraz 153 nad zajmującym trzecie miejsce, a dziewiątym w niedzielę, Słoweńcem Domen Prevcem.

Na trybunach Wielkiej Krokwi biało-czerwonym kibicował prezydent Andrzej Duda z małżonką, który wręczył trzem najlepszym zawodnikom pamiątkowe puchary, a Stochowi serdecznie pogratulował kolejnego sukcesu. Później wspólnie odsłuchali Mazurka Dąbrowskiego, podczas którego polski skoczek był wyraźnie wzruszony.

Kolejne konkursy PŚ odbędą się niemieckim Willingen w następny weekend - w sobotę drużynowy, a w niedzielę indywidualny.