Należy mieć poczucie dobra wspólnego, a nie tylko partykularnego; w czasie świąt Bożego Narodzenia Kościół będzie nawiązywał do bieżącej sytuacji w kraju i wzywał do zgody - powiedział w piątek abp Henryk Hoser.

"Jeżeli rozchwiały się emocje, rozchwiały się deklaracje, które są dla tych, którzy je wypowiadają, wiążące, obawiam się, że jest zbyt krótki czas, by do świąt te emocje opadły i by do tego czasu atmosfera świąt mogła dominować" - powiedział biskup warszawsko-praski w TVP1.

Jak podkreślił, Kościół będzie apelował o umiar i zgodę na pasterkach i mszach w ciągu dnia. "Z pewnością wszyscy biskupi w Polsce będą nawiązywać do sytuacji, dlatego, że jest pilną koniecznością, by ludziom przywrócić równowagę, poczucie właściwego sensu, jednocześnie jakiejś dłuższej perspektywy" - zaznaczył arcybiskup. "Należy śledzić te wypowiedzi, Kościół będzie głosił narodowa zgodę" - zapowiedział.

"Rodziny są podzielone przy stole, ale módlmy się, że będzie to jakoś złagodzone" - dodał.

Abp Hoser zaznaczył, że "jest to jedna z cech naszej etnopsychologii, że skłonność do kłótliwości i sporów mamy zakorzenioną". "Oprócz skłonności do konfliktu mamy również pewne zawirowania historyczne" - dodał. Uczestnicy dramatycznych wydarzeń historycznych wciąż żyją, a "oczekiwania są tak różne, że są niespójne, wręcz niemożliwe do zrealizowania" - podkreślił hierarcha.

Apelował o realizm i poczucie dobra wspólnego, a nie tylko dobra partykularnego. "Nie można iść za daleko w konflikcie, który staje się niebezpieczny, zabójczy zapalny" - przestrzegał.

Arcybiskup zgodził się, że należy dostrzegać nie tylko sprawy krajowe, ale pamiętać np. o wydarzeniach na świecie jak wojna w Syrii. "Takie relatywizujące spojrzenie jest bardzo potrzebne, dlatego, że uświadamia nam, iż inni żyją w realiach codziennych, które bliżej są piekła niż nieba. Syria jest niezwykłą tragedią ludzką" - powiedział Hoser.

Aleppo określił jako "wstrząsające zjawisko, gdzie interesy wielkich mocarstw, różne interesy ekonomiczno-polityczne powodują tak wielkie tragedie ludzkie". "To jest specyfika niestety również XXI wieku" - dodał.

Podkreślił, że "uchodźcom trzeba pomagać, w pierwszej mierze tam, gdzie oni są, żeby nie opuszczali swoich krajów, swojej kultury, religii, w której tam, żyli". "Ale z drugiej strony tych, którzy się znaleźli na uchodźstwie, trzeba w sposób bardzo racjonalny przyjąć" - dodał abp.

Jak powiedział, przyjmowanie uchodźców "powinno odpowiadać pewnym kryteriom", uchodźców trzeba inkulturować, integrować, nie wolno dopuszczać do gettoizacji, a rozmieszczać uchodźców należy tak, by jak najlepiej się czuli. "Chrześcijanie z Bliskiego Wschodu na pewno lepiej się odnajdą w chrześcijańskiej Polsce, niż w agnostycznych Niemczech czy Francji" - podkreślił.

"Dla mnie to jest zagadka, dlaczego rząd polski nie ułatwia stworzenia korytarzy humanitarnych, przez które można by w sposób nacelowany i skuteczny przesłać pomoc materialną czy też jakąś wymianę ludzi" - powiedział abp Hoser. Jako jeden ze skutecznych sposobów pomocy, gwarantujących, że nie zostanie ona sprzeniewierzona, wskazał Caritas.(PAP)