Jesteście bohaterkami naszej wolności - mówił prezydent Andrzej Duda podczas wtorkowej uroczystości odznaczenia kobiet prześladowanych, aresztowanych i internowanych w stanie wojennym.

"Mam takie poczucie, że właśnie odznaczyłem pokolenie mojej mamy, to duże przeżycie. I cieszę się, że obok pań, które są bohaterkami naszej wolności, w sali jest także młodzież z pokolenia mojej córki, które na to patrzy" - powiedział Andrzej Duda podczas uroczystości w Pałacu Prezydenckim.

Jak zaznaczył, stan wojenny to był "brutalny akt zamordowania próby wzięcia oddechu wolności w państwie dławionym od 40 lat przez komunizm".

"To byli ludzie, którzy nie bali się stanąć twardo i powiedzieć +chcemy być wolni+. (...)Ale ja paniom podziękowałem za jedno przed wszystkim - że dzięki nim moje pokolenie było pokoleniem wolnych ludzi (...). Nie byłoby tej wolności, gdyby nie tamta ofiara" - mówił prezydent.

W jego ocenie stan wojenny był "aktem antypolskim, aktem zdławienia tego, z czego dzisiaj jesteśmy dumni - Solidarności". "Stan wojenny był aktem bandyckim, przeciwko społeczeństwu, które w zdecydowanej większości ucierpiało" - powiedział.

"Jestem dumny, że mogłem dziś jako prezydent odznaczyć bohaterki tamtych dni (...), nie mam wątpliwości, że to właśnie wy ze swoimi mężami jesteście bohaterkami naszej wolności" - zaznaczył prezydent.

Uroczystość była połączona z lekcją dla młodzieży pt. "Nasza solidarność".

W wyniku wprowadzonego 13 grudnia 1981 r. przez gen. Wojciecha Jaruzelskiego stanu wojennego zginęło co najmniej kilkadziesiąt osób, a tysiące internowano, w tym niemal wszystkich członków Komisji Krajowej NSZZ "Solidarność". Na ulicach miast pojawiły się patrole milicji i wojska, czołgi, transportery opancerzone i wozy bojowe. Wprowadzono oficjalną cenzurę korespondencji i łączności telefonicznej; zmilitaryzowano także najważniejsze instytucje i zakłady pracy. Zawieszone zostało wydawanie prasy, z wyjątkiem dwóch gazet ogólnokrajowych ("Trybuny Ludu" i "Żołnierza Wolności") oraz 16 terenowych dzienników partyjnych.

Władze PRL spacyfikowały 40 spośród 199 strajkujących w grudniu 1981 r. zakładów. Najtragiczniejszy przebieg miała akcja w kopalni "Wujek", gdzie interweniujący funkcjonariusze ZOMO użyli broni, w wyniku czego zginęło dziewięciu górników.