Obserwatorzy oczekują od nowych władz wznowienia rozmów z Serbią.
W Kosowie dojdzie do pierwszej w historii zmiany obozu rządzącego, po tym jak niedzielne wybory wygrał lewicowy, opozycyjny Ruch Samostanowienia (LVV). Jego kandydat na premiera Albin Kurti zapowiedział wczoraj w nocy, że podejmie się negocjacji koalicyjnych z również opozycyjną, centroprawicową Demokratyczną Ligą Kosowa (LDK), która zajęła drugie miejsce. Po przeliczeniu 97,5 proc. protokołów LVV zdobył 26 proc. głosów, a LDK – 25 proc.
Według wstępnych szacunków ich potencjalna koalicja ma szansę na 60 mandatów i tym samym wyeliminowanie Demokratycznej Partii Kosowa (PDK), która po raz pierwszy w historii istnienia państwa przejdzie do opozycji. – Dziękuję naszym konkurentom za energiczny udział w wyborach. Zwycięstwo Samostanowienia to święto narodowe – powiedział Kurti w niedzielny wieczór, zwracając się do triumfującego w centrum Prisztiny tłumu zwolenników, i obiecał, że jego rząd skupi się na reformach, walce z korupcją i rozwoju gospodarczym, a nie na zemście na oponentach.
Kosowo jest najmłodszym państwem Europy, które w 2008 r. jednostronnie ogłosiło niepodległość, do dziś nieuznawaną przez część świata na czele z Chinami i Rosją, ale też pięcioma państwami UE (Cyprem, Grecją, Hiszpanią, Rumunią i Słowacją). Serbia prowadzi kampanię namawiającą inne państwa do cofnięcia uznania, przez co oba kraje pozostają w stanie zamrożonego konfliktu. 12. rok niepodległości Kosowa to również zmagania z korupcją, biedą, bezrobociem, a także zamrożonym konfliktem z Serbią. Wyniki wyborów to dowód, że mieszkańcy Kosowa oczekują zmiany.
44-letni Kurti rozpoczął karierę w 1997 r. jako jeden z organizatorów protestów studenckich. W 1999 r. został zatrzymany i pobity przez serbską policję, po czym skazano go na 15 lat więzienia za terroryzm. W 2001 r. został uwolniony pod naciskiem społeczności międzynarodowej. Jeśli LVV stworzy rząd LDK, jego partnerką polityczną będzie 37-letnia Vjosa Osmani, młoda, ale doświadczona polityk po studiach w Stanach Zjednoczonych.
Z wyników wyborów jest też zadowolony serbski prezydent Aleksandar Vučić, który ogłosił wygraną wspieranej przez Belgrad Listy Serbskiej (SL). Serbowie mają zagwarantowane 10 miejsc w 120-osobowym parlamencie (kolejne 10 miejsc przypada w sumie innym mniejszościom: Boszniakom, Goranom, Romom i Turkom). SL w serbskiej części głosowania zdobyła 97 proc. głosów i weźmie wszystkie 10 dostępnych mandatów. – Serbowie z Kosowa są jego obywatelami. Chcemy z nimi współpracować i współżyć, ale bez dyktatu ze strony Belgradu – mówi Kurti.
Frekwencja w tegorocznych wyborach wyniosła 43 proc. Przedterminowe głosowanie zostało rozpisane po tym, jak do dymisji w lipcu podał się premier Ramush Haradinaj, który zasłynął nałożeniem 100-proc. ceł na serbskie produkty w odwecie za zablokowanie przez Belgrad przyjęcia Kosowa do Interpolu. Dymisja była związana z wezwaniem Haradinaja na przesłuchanie do Hagi w sprawie oskarżeń o zbrodnie popełnione podczas wojny o niepodległość w latach 90. Jego Sojusz na rzecz Przyszłości Kosowa dotychczas był koalicjantem PDK.
Albin Kurti, który ma największe szanse na zastąpienie Haradinaja, też jest znany ze zdecydowanej postawy wobec Serbii, a mimo to obserwatorzy spodziewają się załagodzenia konfliktu. Oczekuje się, że po powstaniu rządu cła na produkty z Serbii zostaną obniżone, a obie strony wrócą do rozmów, które mają doprowadzić do normalizacji stosunków. To z kolei ma przyspieszyć integrację Serbii i Kosowa z Unią Europejską i przyczynić się do zakończenia najbardziej zaciętego konfliktu na Bałkanach.
Normalizacja stosunków z Serbią ma przyśpieszyć integrację z UE