Uczniowie szkół podstawowych powinni mieć całkowity zakaz korzystania z elektroniki na terenie szkoły – orzekła norweska Dyrekcja ds. Edukacji (Udir). Informacje o tym ponownie wywołały dyskusję, czy takie rozwiązania wprowadzić w Polsce.
- Zakaz smartfonów w szkole to temat zastępczy, poszukiwanie zaklęcia - mówi Magdalena Bigaj, prezeska fundacji Instytut Cyfrowego Obywatelstwa. Gościni podkastu „Wittenberg rozmawia o technologiach” przekonują, że sam zakaz to zbyt mało i nie zmieni on rzeczywistości najmłodszych.
- Mam hipotezę, że część dorosłych po prostu nie chce spędzać czasu z dziećmi. Żyjemy w czasach permanentnego zmęczenia – zauważa. – Dzieci nas denerwują, przestawiają rzeczy w domu. Czy nie byłoby cudownie móc dać mu smartfon, a w nim wiedzę na tik toku? – ironizuje.
W badaniach Urzędu Komunikacji Elektronicznej 42 proc. rodziców przyznało, że dziecko otrzymało pierwsze urządzenie w wieku 10-12 lat. 35 proc. wskazało, że smartfon trafił na własność dzieci w wieku 7-8 lat. Co dziesiąty wskazywał, że było to 5-6 lat.
Co by pomogło? Bigaj odwołuje się do popularnej w USA książki Jonathana Haidta, „The Anxious Generation”. Profesor stawia tezę, że zakaz smartfonów w szkołach to tylko jeden z kroków trzeba wykonać. Inne to: podniesienie limitu wieku uczestnictwa w mediach społecznościowych do 16 roku życia oraz, najważniejsze: przywrócenie dzieciom swobodnego dzieciństwa.
- Czy dzieciństwo bez smartfonów byłoby lepsze? Tak – mówi Bigaj. – Najlepsze, co możesz zrobić dla swoich dzieci to odwlec moment wprowadzenia smartfona.
„Wittenberg rozmawia o technologiach" to nowy projekt „Dziennika Gazety Prawnej”. To format dla tych, którzy nie siedzą na co dzień w branży nowych technologii, a chcieliby wiedzieć, jak na ich życie mogą wpływać projekty inżynierów IT. Nowe odcinki będą dostępne co piątek w serwisach Gazetaprawna.pl, Forsal.pl oraz na YouTube.