Informację jako pierwsze podało RMF FM. Jak poinformował Paprocki, mężczyzna został zatrzymany we wtorek na podstawie Europejskiego Nakazu Aresztowania (ENA) wystosowanego przez Niemcy.
– O godz. 13 rozpoczynają się czynności procesowe w Prokuraturze Okręgowej w Warszawie, po których będę mógł wypowiedzieć się więcej, bo wtedy będę wiedział, jakie zarzuty stawiane są mojemu klientowi oraz jakie będą w tej sprawie najbliższe działania – powiedział mec. Paprocki.
Podkreślił, że obrona będzie w tej sprawie bardzo aktywnie działać. – Jaki by obywatel Ukrainy w tych działaniach nie uczestniczył, mając na uwadze wojnę w Ukrainie oraz to, że właścicielem tej infrastruktury jest spółka rosyjska, która wprost finansuje wojnę w Ukrainie, trudno uważać, aby te działania mogły być uznawane za przestępstwo – zaznaczył Paprocki.
Aresztowanie Wołodymyra Z.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie prok. Piotr Antoni Skiba przekazał, że wobec zatrzymanego Ukraińca, podejrzewanego przez Niemcy o wysadzenie rurociągu Nord Stream, trwają w prokuraturze czynności związane z europejskim nakazem aresztowania (ENA).
Prok. Skiba poinformował też, że mężczyzna został zatrzymany we wtorek w podwarszawskim Pruszkowie przez lokalną policję.
Dodał, że w godzinach 15.00-16.00 planowany jest w tej sprawie briefing warszawskiej prokuratury okręgowej.
Atak na Nord Stream
26 września 2022 r. trzy z czterech nitek dwóch gazociągów Nord Stream 1 i 2 zostały zniszczone na głębokości około 80 metrów na dnie Morza Bałtyckiego. Według niemieckich służb Wołodymyr Z. uczestniczył w wysadzeniu gazociągu. Z. jest instruktorem nurkowym.
Do zniszczenia trzech z czterech nitek Nord Stream 1 i Nord Stream 2, przeznaczonych do transportu gazu ziemnego z Rosji do Niemiec, doszło 26 września 2022 roku (ponad siedem miesięcy po wybuchu pełnoskalowej rosyjskiej agresji na Ukrainę) na głębokości około 80 metrów, na dnie Morza Bałtyckiego. Według niemieckiej prokuratury K. i jego towarzysze skorzystali z jachtu, który wypłynął z portu w Rostocku. Łódź mieli wynająć od niemieckiej firmy na podstawie fałszywych dokumentów tożsamości i z pomocą pośredników. Według śledczych nurkowie przymocowali do nitek rurociągów co najmniej cztery ładunki wybuchowe, a po akcji zostali odebrani przez kierowcę i zawiezieni do Ukrainy.
Nikt nie przyznał się dotąd do zniszczenia rurociągów, które odcięły Rosję od lukratywnego europejskiego rynku. O zorganizowanie ataku Moskwa oskarżyła USA i Ukrainę, czemu zarówno Waszyngton, jak i Kijów zaprzeczyły.
W sierpniu ubiegłego roku niemieckie media podały, że prokurator generalny uzyskał pierwszy nakaz aresztowania w sprawie dotyczącej wysadzenia gazociągu Nord Stream. Według ich ustaleń nakaz dotyczył obywatela Ukrainy, którego ostatnie znane miejsce pobytu to Polska.
Chodziło o Ukraińca Wołodymyra Z., który nie wiadomo, gdzie wówczas przebywał. Niemieckie media podawały, że niemieccy śledczy założyli, że Wołodymyr Z. ostatnio mieszkał w mieście położonym na zachód od Warszawy, gdzie miał się ukrywać.
ENA Wołodymyra Z.
„Wpłynął Europejski Nakaz Aresztowania z prokuratury niemieckiej, który miał stanowić podstawę do wdrożenia w Polsce procedury przekazania tego wskazanego w tym nakazie obywatela ukraińskiego do Niemiec” – informowała wtedy rzeczniczka prasowa Prokuratora Generalnego prok. Anna Adamiak.
Polska prokuratura po otrzymaniu ENA musiała potwierdzić miejsce pobytu mężczyzny i zleciła czynności w tej sprawie, a Wołodymyr Z. opuścił terytorium Polski, przekraczając granicę polsko-ukraińską.
„Tę informację prokuratura dostała od polskiej straży granicznej, a funkcjonariusze straży granicznej odprawiając Wołodymyra Z. na przejściu granicznym nie mieli żadnej informacji, że jest on poszukiwany ENA, co oznacza, że ENA nie był wprowadzony do bazy poszukiwawczej” – przekazywała Adamiak.
Na ekstradycję do Niemiec czeka też inny zatrzymany w sierpniu koło Rimini w związku z podejrzeniem, że uczestniczył w ataku na gazociągi Nord Stream 1 i 2 w 2022 roku – Serhij K. Media podawały, że to on był organizatorem ataku, a nie – jak sądzono wcześniej – tylko jednym z koordynatorów.
49-letni Ukrainiec twierdzi, że nie miał nic wspólnego z atakiem i że w czasie, gdy do niego doszło, przebywał w Ukrainie.