Donald Trump może zwiększyć obecność wojsk USA w Polsce – ale tylko na własnych warunkach. „To prezydent transakcyjny” – ocenia prof. Radosław Fiedler z Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu. Ekspert podkreśla też wagę współpracy prezydenta RP z rządem w polityce zagranicznej.
W środę 3 września prezydent RP Karol Nawrocki spotkał się w Białym Domu z prezydentem USA Donaldem Trumpem. Prezydent USA zapytany podczas spotkania, czy amerykańscy żołnierze zostaną w Polsce, odparł: „Myślę, że tak. (...) Jeśli już, to możemy umieścić tam więcej żołnierzy, jeśli (Polacy tego) chcą”.
Prezydent Nawrocki podkreślił wagę relacji łączących oba państwa. Dodał, że Polacy cieszą się z tego, iż amerykańskie wojska są na terytorium naszego kraju, a ich obecność stanowi też sygnał dla Rosji, że jesteśmy razem.
Wizyta Nawrockiego w USA. Ekspert ostrzega, że Trump jest transakcyjny
W rozmowie z PAP kierownik Zakładu Pozaeuropejskich Studiów Politycznych UAM prof. dr hab. Radosław Fiedler przypomniał, że wspierający Trumpa ruch MAGA (od ang. Make America Great Again - Uczyńmy Amerykę znów wielką) zaangażował się we wspieranie kandydatury Karola Nawrockiego w czasie kampanii wyborczej.
- Nie ma co ukrywać, że jest to ważna wizyta. Bo lepiej z prezydentem Trumpem rozmawiać niż go ignorować. Pewne sympatie mają znaczenie w tej wizycie, ale pamiętajmy, że Donald Trump jest niezwykle transakcyjny. Ta transakcyjność może być niepokojąca - obecność wojsk USA może zostanie zwiększona, ale pod jakimiś warunkami - zastrzegł naukowiec.
Prezydenci odkurzają dawne projektów. Polska musi mówić jednym głosem
Wskazał, że spotkanie obu prezydentów to okazja do „odkurzenia” dawnych projektów, takich jak tzw. Fort Trump, czy integracja europejskich państw Trójmorza. „To nośne tematy, ale bardzo ogólne i nie ma w ich przypadku jeszcze mowy o konkretach" - ocenił.
- Taka wizyta to nie są konkretne umowy i dokumenty, tylko ogólne deklaracje. Dobrze, że takie padają, bo pojawia się argument, żeby je podtrzymać i lobbować za nimi. Ale do tego potrzebna jest współpraca z rządem, bo jeżeli będzie rozbijanie stosunków polsko-amerykańskich na dwa głosy i robienie oddzielnych wizyt, to jest ryzyko, że pozostaną nam ogólniki, a nie przejdziemy do konkretów - podkreślił naukowiec.
W tym kontekście przypomniał, o poprzedzającym wizytę Nawrockiego spotkaniu wicepremiera, szefa MSZ Radosława Sikorskiego sekretarzem stanu USA Marco Rubio.
Ekspert dodał, że jego niepokój budzi fakt, iż na spotkaniu prezydentów obu państw zabrakło przedstawiciela polskiego MSZ. - Ważne, żeby doszło do kompromisu ws. obsadzenia stanowiska ambasadora RP w USA. Chodzi o to, by uspójnić tę współpracę. To jest ważne, a nie ujawnianie jakichś notatek od MSZ - powiedział politolog.
Ekspert zaznaczył przy tym, że Donald Trump jest trudnym partnerem do rozmów i można w ich trakcie popełnić błędy. Stąd - według niego - większe spektrum osób doradzających prezydentowi RP mogłoby skorygować ewentualne problemy.
- Polityka to gesty, kierowane także do wyborców, ale za tym musi iść jakieś wspólne działanie. Jeszcze raz podkreślam potrzebę reprezentowania Polski nie tylko przez prezydenta, ale też jego współpracę z rządem, oraz pilnowanie naszych interesów. Teraz padły jakieś hasła, i trzeba będzie je zmaterializować. Na razie widzę rywalizację polityczną i polaryzację. To jest niebezpieczne. Może zostać to wykorzystane przez stronę amerykańską. Administracja Trumpa potrafi się angażować w sprawy wewnętrzne innych państw - dodał.
Spotkanie Trump-Nawrocki a sytuacja na świecie
PAP zapytała naukowca o ewentualny wpływ aktualnych wydarzeń na scenie międzynarodowej - takich jak zakończony szczyt państw Szanghajskiej Organizacji Współpracy, czy deklaracje przywódcy Rosji Władimira Putina ws. wojny na Ukrainie - na środowe spotkanie prezydentów Polski i USA. - Jesteśmy skazani na współpracę ze Stanami Zjednoczonymi. Tworzy się pewien bipolarny podział na Zachód i konsolidujące się globalne południe pod egidą Chin, z coraz słabszą Rosją, ale Rosją wspieraną przez Chiny - zaznaczył.
- Jakakolwiek misja stabilizacyjna czy pokojowa na Ukrainie tzw. państw koalicji chętnych, bez wsparcia USA nie ma szans powodzenia. Chodzi m.in. o wsparcie wywiadowcze czy logistyczne. Myślę, że administracja Trumpa nie jest gotowa poprzeć taki pomysł. Niejednoznaczna polityka i ogólne mówienie przez prezydenta USA, że wojna pochłania tysiące istnień ludzkich nie rozwiązuje systemowo źródeł tego konfliktu. A koszty tej wojny są przenoszone na Europę - powiedział prof. Fiedler.
Ekspert zaznaczył, że dzięki uzależnieniu państw UE od amerykańskiej broni i energii, Stany Zjednoczone mają dużo lewarów w stosunkach z krajami Starego Kontynentu. - Nie ma w USA spojrzenia, że kraje europejskie to są jednak jedyni partnerzy, z którymi można odnowić sojusz transatlantycki. To czy Polska zyska 1 tys. czy kilka tysięcy amerykańskich żołnierzy - co będzie dobre dla bezpieczeństwa naszego kraju - to jedno. Ale z punktu widzenia strategii europejskiej ciągle nie ma rozwiązania konfliktu na Ukrainie - zaznaczył.