Do biura europejskiego rzecznika praw obywatelskich Teresy Anjinho wpłynęły już dwie skargi dotyczące przedłużającej się procedury naboru na stanowisko europejskiego inspektora ochrony danych (EIOD), czyli niezależnego organu nadzorującego przestrzeganie przepisów o ochronie danych osobowych przez instytucje Unii Europejskiej. Jak informuje portal Euronews, Anjinho nie podjęła jeszcze decyzji o wszczęciu dochodzenia.

Od 2019 r. funkcję EIOD sprawuje Wojciech Wiewiórowski, którego kadencja miała dobiec końca 5 grudnia 2024 r. Tak się jednak nie stało, bo wybór nowego europejskiego strażnika danych przeistoczył się w nad wyraz długi bieg z przeszkodami.

Wojciech Wiewiórowski z szansą na drugą kadencję na stanowisku EIOD

Zaczęło się od opóźnień na poziomie Komisji Europejskiej (KE) odpowiedzialnej za przygotowanie krótkiej listy nazwisk i przedłożenie jej Parlamentowi Europejskiemu (PE) i Radzie Unii Europejskiej. To właśnie te dwie instytucje mają decydujący głos i wspólnie powołują EIOD na kolejne 5 lat, do czego potrzebne jest porozumienie między europosłami a państwami członkowskimi.

KE nie zdążyła z selekcją zgłoszeń na czas, przez co wysłuchanie czworga kandydatów przed Komisją Wolności Obywatelskich, Sprawiedliwości i Spraw Wewnętrznych PE (LIBE) odbyło się dopiero 16 stycznia 2025 roku. O wizję funkcjonowania urzędu EIOD pytano Wiewiórowskiego, który postanowił ubiegać się o kolejną kadencję, a także Bruna Gencarellego, François Pellegriniego i Annę Poulio.

Tego samego dnia przeprowadzono tajne głosowanie, w którym europosłowie wskazali Gencarellego – wieloletniego urzędnika KE – jako swojego faworyta (32 głosy), Polak znalazł się natomiast na trzecim miejscu (26 głosów). Jak udało nam się dowiedzieć, wśród polskich europosłów zapanował ponadpartyjny konsensus. Przedstawiciele Koalicji Obywatelskiej, Lewicy oraz Prawa i Sprawiedliwości zagłosowali ramię w ramię na Wiewiórowskiego.

– Polska delegacja grupy Europejskich Konserwatystów i Reformatorów, w tym ja, poparła na kolejną kadencję Wojciecha Wiewórowskiego, ponieważ uważamy, że zasadne jest popieranie kompetentnych Polaków na najwyższe funkcje w instytucjach unijnych. Pan Wiewiórowski to jedna z niewielu osób z Europy Środkowej na tak ważnym stanowisku – przekazała nam w oświadczeniu Jadwiga Wiśniewska zasiadająca z ramienia PiS w komisji LIBE.

Trwający po dziś dzień impas wynika z faktu, że na rekomendowanego przez PE Gencarellego nie chce się zgodzić Rada UE, czyli rządy państw członkowskich, które, podobnie jak polscy europosłowie, opowiadają się za kontynuacją misji Wiewiórowskiego.

– Komitet Stałych Przedstawicieli Rządów Państw Członkowskich przy UE (Coreper) zorganizował dwa głosowania i oba wygrał Wojciech Wiewiórowski. W pierwszym pokonał kilkoro innych rywali, natomiast w drugim wybierano już tylko między nim a Brunem Gencarellim wysuniętym przez komisję LIBE. Nie było to jednogłośne zwycięstwo, ale z dużą przewagą, do czego przyczyniły się polskie wysiłki dyplomatyczne – mówi DGP unijny dyplomata pragnący zachować anonimowość.

W celu uniknięcia konfliktu interesów polska prezydencja nie koordynowała głosowań w Coreper i ten obowiązek wzięli na siebie Duńczycy i Cypryjczycy, którzy wówczas byli następni w kolejce do objęcia sterów w Radzie UE. W tej chwili to rząd Danii reprezentuje pogląd Rady mówiący o Wiewiórowskim jako najlepszym kandydacie.

– Sugerowaliśmy europosłom KO, by przekonali swoich zagranicznych kolegów z Europejskiej Partii Ludowej (EPP) do podniesienia ręki za Polakiem podczas obrad komisji LIBE. Nie do końca się to udało, bo część EPP, powiedzmy – ta bardziej konserwatywna, miała za złe Wiewiórowskiemu, że wywiązywał się ze swoich obowiązków zbyt skrupulatnie i bardziej brał pod uwagę prawa obywatelskie, a nie twarde bezpieczeństwo – mówi unijny dyplomata, wspominając w tym kontekście o działaniach podejmowanych przez Wiewiórowskiego wobec Europolu oraz w sprawie umowy zawartej między KE a Microsoftem. – Tę aktywność potraktowano jako wyraz zbyt dużej niezależności – dodaje nasze źródło.

„Gencarelli i Wiewiórowski na ochronie danych zjedli zęby”

PE i Rada UE muszą teraz znaleźć sposób, by wyjść z instytucjonalnego klinczu, w czym pomóc miały dwa spotkania negocjacyjnej grupy roboczej. Jak mówi nasze źródło, „sytuacja jest trudna, bo każdy okopał się na swoich pozycjach”, a przy tym zarówno Wiewiórowski (w latach 2010–2014 polski generalny inspektor ochrony danych osobowych), jak i Gencarelli to świetni i dobrze znani w Brukseli fachowcy. – Na ochronie danych zjedli zęby, biorąc udział m.in. w tworzeniu unijnych przepisów znanych powszechnie jako RODO – słyszymy.

12-letnie doświadczenie Gencarellego na kierowniczych szczeblach w KE nie przez wszystkich uznawane jest za zaletę. W liście do unijnych władz think tank Centre for AI and Digital Humanism podaje w wątpliwość, czy Włoch będzie w stanie skutecznie monitorować instytucję, w której pracował przez ponad dekadę.

„Taki wybór byłby naruszeniem prawnie chronionej pełnej niezależności EIOD oraz zasady dobrej administracji. Podważyłoby również europejski system kontroli i równowagi na korzyść Komisji. W związku z tym apelujemy o powołanie powierzenie zadań europejskiego inspektora ochrony danych kandydatowi, którego niezależność nie jest kwestionowana” – napisali eksperci. ©℗