Jeśli amerykański prezydent nic nie zrobi i pozwoli, żeby zawieszone w maju cła weszły w życie, to taryfy wzrosną z 10 do 34 proc. Oznacza to, że efektywna stawka dla Chin podskoczy powyżej 50 proc. wobec 39 proc. obowiązujących obecnie. Według sekretarza skarbu Scotta Bessenta cła mogą wzrosnąć do dowolnego poziomu, wedle uznania prezydenta. Na zadawane od kilku dni z coraz większą intensywnością przez amerykańskie media pytania w tej sprawie Trump odmawia odpowiedzi.

Stany Zjednoczone łagodzą stanowisko wobec Chin

„Jesteśmy w samym środku ekonomicznej gry o władzę” – napisał w komentarzu Carsten Brzeski, główny ekonomista ING, nawiązując do polityki handlowej Trumpa. Ekspert zwrócił uwagę, że pozornie sztywne terminy wyznaczane przez prezydenta okazują się bardziej elastyczne, niż się początkowo ocenia. Cła są podstawowym narzędziem w opisywanej grze. Trumpowi udało się wymusić na partnerach handlowych zaakceptowanie podwyższonych stawek ze strony USA, a Japonia, Korea Południowa i Unia Europejska zobowiązały się do zainwestowania na terenie Stanów Zjednoczonych łącznie niemal 1,5 bln dol., żeby uniknąć dalszych podwyżek. Z Chinami jest inaczej; Pekin gra w tę samą grę, ale według swoich zasad. Gdy w apogeum konfliktu handlowego w kwietniu Trump podniósł cła na chińskie towary do 145 proc., Chiny odpowiedziały tym samym. Zaporowe stawki obowiązywały przez miesiąc.

W ostatnich tygodniach Stany Zjednoczone jeszcze złagodziły swoje nastawienie wobec głównego globalnego rywala, zawieszając przynajmniej częściowo ograniczenia w eksporcie zaawansowanych technologii do Chin. Koncern Nvidia, czołowy dostawca czipów do modeli sztucznej inteligencji, poinformował o wznowieniu dostaw na chiński rynek procesorów H20, których sprzedaż została w kwietniu zakazana. Ograniczenie dostępu do najmocniejszych mikroprocesorów produkowanych przez amerykańskie firmy to najsilniejsza dźwignia, prócz samych ceł, którą USA posługują się wobec Chin. Inny przykład odprężenia ze strony Waszyngtonu to decyzja Trumpa o nałożeniu 25-proc. ceł na Indie, żeby w ten sposób nakłonić rząd premiera Narendry Modiego do rezygnacji z rosyjskiej ropy. Podobne restrykcje ominęły Chiny, choć to one kupują najwięcej rosyjskiego surowca.

Chiny wciąż ograniczają dostęp do metali ziem rzadkich

Ostatnie rozmowy na wysokim szczeblu między stronami odbyły się pod koniec lipca w Sztokholmie. Strona amerykańska określiła je jako „bardzo konstruktywne”, a chińscy oficjele dawali do zrozumienia, że porozumienie w sprawie zawieszenia podwyższonych ceł na kolejne 90 dni zostało osiągnięte. Dlaczego więc Trump wciąż się waha? Poza naturalną dla prezydenta tendencją do eskalowania napięcia i skupiania uwagi na sobie chodzi o dostęp do metali ziem rzadkich i innych surowców krytycznych kontrolowanych przez Chiny. Choć w czerwcu strony zawarły w tej sprawie porozumienie, w którego efekcie Pekin poprawił dostępność tych towarów dla amerykańskich firm, to jednak Chiny w dalszym ciągu mają stosować restrykcje wobec przedsiębiorstw z sektora zbrojeniowego.

Według źródeł, na które powołuje się dziennik „The Wall Street Journal”, niektóre materiały dla przemysłu obronnego są obecnie przynajmniej pięciokrotnie droższe niż przed eskalacją konfliktu. Jedna z firm z tej branży miała otrzymać ofertę kupna samaru, pierwiastka niezbędnego do produkcji magnesów wytrzymujących ekstremalne temperatury w silnikach myśliwców, po cenie 60-krotnie przekraczającej standardowe poziomy. Bill Lynn, prezes amerykańskiego oddziału włoskiej firmy Leonardo, specjalizującej się w produkcji lotniczej i obronnej, stwierdził w trakcie telekonferencji, że wyczerpał już „zapasy bezpieczeństwa” germanu. Według Lynna, jeśli przepływ surowców się nie poprawi, jego firma będzie miała problemy z terminową realizacją dostaw.

Mniej USA w chińskim eksporcie

Na Chiny przypada 90-proc. globalnej produkcji metali ziem rzadkich. To najsilniejsza karta, jaką Pekin może położyć na stole, gdy siada do rozmów na temat handlu z Amerykanami. Osłabieniu pozycji Waszyngtonu w negocjacjach służy także widoczny od kilku miesięcy trend ograniczania udziału USA w eksporcie Chin. Z opublikowanych w minionym tygodniu przez chińską służbę celną danych wynika, że eksport ten miał w lipcu wartość 36 mld dol. i był o 22 proc. niższy niż przed rokiem. Tymczasem wartość całej sprzedaży zagranicznej wzrosła w ujęciu rocznym o 7,1 proc. do 322 mld dol. Biorąc pod uwagę dane za 12 kolejnych miesięcy, chiński eksport do USA spadł do najniższego poziomu od ponad czterech lat. ©℗

ikona lupy />
Handel towarami Chin z USA / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe