Podczas dwóch poprzednich spotkań liderów Unii Europejskiej i Chin, w 2022 i 2023 r., nie udało się nawet uzgodnić wspólnego oświadczenia. Bardzo prawdopodobne, że podobny finał będzie miał rozpoczynający się w czwartek dwudniowy szczyt w Pekinie, do którego udają się przewodniczący Rady Europejskiej António Costa oraz szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen. Chińskie MSZ zapowiedziało, że europejskich przywódców podejmą prezydent Xi Jinping i premier Li Qiang.
Bruksela zapowiada, że wizyta będzie okazją do „podkreślenia wagi, jaką UE przywiązuje do uczciwych i zrównoważonych relacji z Chinami”, a wśród głównych tematów rozmów wymienia globalne wyzwania geopolityczne, w tym rosyjską agresję na Ukrainę, oraz współpracę gospodarczą.
Analitycy nie mają wątpliwości, że to właśnie drugi z tych obszarów zdominuje rozmowy i doprowadzi do co najmniej kilku spięć lub nieporozumień. „Przywódcy omówią sposoby zapewnienia bardziej zrównoważonych, wzajemnie korzystnych stosunków handlowych” – zapowiadają przedstawiciele KE, jednocześnie przypominając, że UE i Chiny łącznie odpowiadają za niemal 30 proc. światowego handlu towarami i usługami oraz ponad jedną trzecią globalnego PKB.
Wspomniana równowaga, o którą chcą zabiegać Costa i von der Leyen, dotyczy przede wszystkim deficytu handlowego między Wspólnotą a światowym mocarstwem, który w 2024 r. wyniósł ponad 300 mld euro. Ze Starego Kontynentu wyeksportowano towary o wartości 213,2 mld euro, a import z Państwa Środka zamknął się w kwocie 519 mld euro. Istnieje obawa, że protekcjonistyczna polityka Donalda Trumpa i utrzymanie kilkudziesięcioprocentowych ceł nałożonych na komunistyczny kraj poskutkują dalszym zalewaniem unijnego rynku chińskimi produktami, które nie trafią do Stanów Zjednoczonych.
Liderzy UE uważają ponadto, że rządzący w Chinach dyskryminują europejskie firmy na tamtejszym rynku, konsekwentnie odcinając je od kontraktów. W reakcji na te działania KE postanowiła wykluczyć chińskie przedsiębiorstwa z zamówień publicznych na sprzęt medyczny, jeśli wartość kontraktu przekracza 5 mln euro. Bruksela utrzymuje także wprowadzone w ubiegłym roku cła na samochody elektryczne z fabryk w Zhengzhou, Szanghaju czy Baodingu. Ruchem odwetowym były z kolei cła na europejski alkohol. Jens Eskelund, prezes Izby Handlowej UE w Chinach, w rozmowie z portalem Euractiv przekazał, że niemal dwie trzecie unijnych firm „utraciło możliwości biznesowe w 2024 r. z powodu barier regulacyjnych i ograniczonego dostępu do rynku”.
Kością niezgody pozostają również narzucone przez Pekin ograniczenia w eksporcie do Europy metali ziem rzadkich, ważnych dla sektorów motoryzacyjnego, obronnego i energetycznego, a także postawa chińskiego przywódcy wobec wojny rosyjsko-ukraińskiej. W ubiegłym tygodniu pięć podmiotów z Chin, w tym dwa banki, oberwało rykoszetem po ogłoszeniu 18. pakietu unijnych sankcji na Rosję. W opinii von der Leyen państwo rządzone przez Xi Jinpinga „de facto umożliwia Rosji utrzymywanie gospodarki wojennej”.
W przemówieniu zapowiadającym szczyt, a wygłoszonym na początku lipca, Niemka nakreśliła strategię, którą UE powinna obrać wobec Chin. W relacjach z potężnym partnerem Komisja zamierza postawić nie na decoupling, czyli twarde zerwanie więzów gospodarczych, tylko na derisking, a więc ograniczanie ryzyka. Chodzi m.in. o niwelowanie zależności we wrażliwych obszarach i łańcuchach dostaw oraz współpracę tam, gdzie będzie się to Europie opłacać.
Jastrzębie odezwy von der Leyen mogą być podyktowane chęcią podreperowania stosunków z Waszyngtonem, zwłaszcza w kontekście wypracowywanej w bólach umowy handlowej z USA. Niewykluczone jednak, że Trump niewiele sobie z tych umizgów zrobi i zamiast wejść z Europą w antychiński sojusz, sam wypowie jej wojnę celną. Wśród postulatów, które przed szczytem Chińczycy wpisali na swoją listę, jest zniesienie lub choćby ograniczenie wspomnianych taryf na pojazdy elektryczne oraz wznowienie negocjacji dotyczących kompleksowego porozumienia inwestycyjnego między Wspólnotą a Chinami (zawieszono je w 2022 r.).
– Chiny nie mają motywacji, by oferować UE czegokolwiek ekstra, co wymaga wysiłku. Pekin uważa, że jego pozycja jest silna, ponieważ szybciej i łatwiej, niż przewidywano, udało mu się osiągnąć tymczasowy rozejm ze Stanami Zjednoczonymi, podczas gdy UE nadal prowadzi trudne pertraktacje – oceniła w rozmowie z Politico Francesca Ghiretti z think tanku RAND. Analitycy uważają, że na doniosły przełom i ocieplenie relacji nie ma co liczyć.
Nieoficjalnie mówi się o tym, że jedynym namacalnym rezultatem szczytu będzie kontrakt na zakup przez Chiny samolotów pasażerskich firmy Airbus. „Fakt, że mija już piąty rok bez konstruktywnego dialogu między UE a Chinami, należy interpretować jako strukturalny element rzeczywistości, a nie tymczasowy problem. Trudne obecnie relacje UE z USA mogłyby sprzyjać wznowieniu takiego dialogu, niestety szansa ta ponownie zostanie zmarnowana” – przewiduje think tank Breugel. ©℗