Indyjski atak na Pakistan, do którego doszło we wtorek wieczorem, nie był zaskoczeniem, a specjaliści spodziewali się, że musi do niego dojść. Państwo to musiało bowiem w jakiś sposób odpowiedzieć na zamach terrorystyczny w Phalagam z 22 kwietnia, w którym zginęło 26 osób, głównie obywateli Indii.

Indie atakują sąsiada. Francuski ślad

I scenariusz, który rozegrał się we wtorkowe popołudnie, był podobny do tych, których świadkami byliśmy w latach minionych. W ramach operacji „Sindoor”, Indie uderzyły rakietami w w dziewięć miejsc na terenie administrowanego przez Pakistan Kaszmiru, celowo omijając infrastrukturę wojskową. Już po ataku armia indyjska poinformowała w mediach społecznościowych, że „sprawiedliwości stało się zadość”, a atakujące rakietami Pakistan indyjskie samoloty nie wleciały w przestrzeń powietrzną sąsiada. Zgodnie z przewidywaniami, Pakistan zaprzeczył, aby uszkodzono jakiekolwiek obozy szkoleniowe terrorystów, a ataki, zdaniem pakistańskich władz, spadły na cele cywilne.

Wtorkowy atak specjaliści porównują do podobnej wymiany ognia, do jakiej doszło w 2019 roku, jednak widzą jedną różnicę – przez tych 6 lat obydwa państwa znacząco zmodernizowały swój arsenał wojskowy. Jak informuje gazeta India Today, atak przeprowadzony został przy użyciu najnowszego nabytku, a mianowicie francuskich samolotów bojowych Rafale. Strona pakistańska podaje, że zestrzeliła aż 5 indyjskich maszyn, a źródła opierające się na identyfikacji napływających z terenu walk zdjęć, potwierdzają szczątki jednego francuskiego Rafale i najpewniej kolejnego Mirage 2000.

Starcie techniki chińskiej z zachodnią

Atak przy użyciu francuskich maszyn był dla wojsk indyjskich nowością, bowiem w roku 2019 opierać musieli się na samolotach produkcji rosyjskiej. Te wówczas nie sprawdziły się najlepiej, ponosząc straty w konfrontacji z wysłużonymi pakistańskimi F-16. Mając w pamięci tamten konflikt, obydwa państwa postanowiły unowocześnić swój arsenał. Indie wprowadziły do służby 36 francuskich Rafali, a Pakistan postanowił zwrócić się o pomoc nie do USA, ale do Chin. Te, również od lat mając z Indiami na pieńku, postanowiły sprzedać sojusznikowi własne myśliwce – J-10. Szacuje się, że Pakistan wprowadził ich już do służby około 20.

Jak informuje Agencja Reutera, obydwa kraje postanowiły zadbać też o obronę przeciwlotniczą. W tej sprawie Indie uśmiechnęły się do Rosji, nabywają nowoczesne zestawy przeciwlotnicze S-400, a Pakistan znów zwrócił się do Chin. Kupił od nich, bazujące na starszej rosyjskiej produkcji S-300, zestawy HQ-9. Do tego Pakistan cały czas ma w pogotowiu amerykańskie myśliwce F-16, nabyte w czasie, gdy cieszył się jeszcze względami Stanów Zjednoczonych.

- To może być rywalizacja między zachodnią a chińską technologią. Każda ze stron będzie uważać, że jest w lepszej sytuacji niż ostatnio – powiedział Agencja Reutera Muhammad Faisal, badacz bezpieczeństwa Azji Południowej z University of Technology w Sydney.

Która armia jest silniejsza? Faworyt jest jeden

Indie i Pakistan toczyły już trzy poważne wojny, a pomiędzy nimi dochodziło do lokalnych wymian ognia, podobnych do tej z wtorku. Obydwa państwa zaczęły też coraz więcej wydawać na obronność, a pod tym względem, patrząc na same cyfry, wydaje się, iż Indie są na wygranej pozycji. Według oceny Global Firepower, zliczających 60 różnych czynników, armia indyjska zajmuje na świecie 4 miejsce, gdy tymczasem pakistańska spadła z 9. miejsca na 12.

Wielką różnicę widać w budżetach obronnych obydwu państw. Według szacunków na rok 2026 indyjski opiewać ma na potężna kwotę 79 mld. dolarów, a pakistański zamknąć ma się na wysokości 8-10 mld. dolarów. Indie pod bronią mają 1 mln 455 tys. żołnierzy, którym Pakistan przeciwstawić może 654 tys. wojskowych (bez sił paramilitarnych). Indyjskie siły pancerne to aż 4200 czołgów, w tym nowoczesne T-90 Bishima i własne Arjun, a pakistańskie liczą 2627 maszyn.

Pakistan liczebnie odstaje również jeśli chodzi o lotnictwo, posiadając 1399 samolotów (w tym 328 myśliwców), gdy Indie mają ich aż 2229 (513 myśliwców). Obydwa państwa posiadają jednak coś, co w przypadku ewentualnej eskalacji konfliktu może skończyć się tragicznie nie tylko dla nich samych – broń jądrową. Indyjski potencjał atomowy szacowany jest na około 150 głowic, wynosząc niemal tyle samo, co sąsiedniego Pakistanu.