"Biorąc pod uwagę brak szacunku, jaki Chiny okazały światowym rynkom, niniejszym podnoszę taryfę nałożoną na Chiny przez Stany Zjednoczone Ameryki do 125 proc., ze skutkiem natychmiastowym" - napisał Trump we wpisie na swoim portalu społecznościowym Truth Social.

"Z drugiej strony, biorąc pod uwagę fakt, że ponad 75 krajów wezwało przedstawicieli Stanów Zjednoczonych (...) w celu negocjacji w sprawie rozwiązania omawianych kwestii dotyczących handlu, barier handlowych, ceł, manipulacji walutowych i ceł niepieniężnych, a te kraje nie podjęły, na moją zdecydowaną sugestię, żadnych działań odwetowych przeciwko Stanom Zjednoczonym, zdecydowałem o 90-dniowej PRZERWIE i znacznie obniżonej wzajemnej taryfie celnej w tym okresie, wynoszącej 10 proc., również ze skutkiem natychmiastowym"

Cła Trumpa- jeszcze wczoraj to było 104 proc.

Chiny i USA stoją na progu wojny handlowej po tym, gdy oba kraje eskalowały wzajemne cła. W środę ministerstwo finansów w Pekinie poinformowało, że chiński rząd zatwierdził podniesienie ceł odwetowych na towary importowane z USA z 34 proc. do 84 proc. To była reakcja na wdrożenie przez administrację USA taryf na poziomie 104 proc. na import produktów z ChRL. Pekin utrzymuje, że "będzie walczył do końca", a Waszyngton ostrzega, że odwet może wiązać się z dalszym podwyższeniem taryf przez USA.

Wojna handlowa między USA a Chinami

Wartość handlu między USA a Chinami wyniosła w 2024 r. 585 mld dolarów. Wymiana ta nie była rozłożona równomiernie: podczas gdy Stany Zjednoczone sprowadziły z Chin towary o wartości 440 mld dol., to eksportowały jedynie za 145 mld dol. Oznacza to, że USA miały z Chinami deficyt handlowy w wysokości 295 mld dolarów, co stanowi ok. 1 proc. amerykańskiej gospodarki.

Udział Chin w amerykańskim imporcie i tak już zmalał w ostatnich latach wskutek kolejnych taryf celnych, które za swojej pierwszej kadencji wprowadził Trump, a później kontynuował Joe Biden. O ile w 2016 r. chińskie towary stanowiły 21 proc. importu USA, o tyle w 2024 r. udział ten wynosił 13 proc. Spadek ten wynika nie tyle z faktycznego zmniejszenia importu z Chin do USA, a bardziej z przekierowania ostatnich etapów produkcji do innych krajów, zwłaszcza Azji Południowo-Wschodniej, by ominąć cła.

Cła Trumpa odbiją się czkawką

Chiny z USA najwięcej sprowadzają soi (9 proc. całkowitego importu Państwa Środka ze Stanów Zjednoczonych), a także samolotów (8 proc.), czipów (4 proc.) i leków (4 proc.).

Z kolei najczęściej sprowadzanym towarem z Chin do USA są telefony komórkowe (odpowiadają za 9 proc. całkowitego importu Stanów Zjednoczonych z Państwa Środka). W dużej części to telefony produkowane w chińskich fabrykach dla amerykańskiego koncernu Apple. USA importują także m.in. laptopy (7 proc.), baterie (3 proc.) i zabawki (2 proc.).

Oprócz ceł, zarówno USA, jak i Chiny dysponują także innymi środkami nacisku handlowego. Pekin może - na przykład - nałożyć restrykcje na eksport metali ziem rzadkich: siła Chin jest o tyle duża, że są one ich największym producentem, a pierwiastki te są kluczowym komponentem współczesnych urządzeń elektronicznych, w tym wojskowych. Chiny już wcześniej wprowadziły zakaz eksportu galu, germanu i antymonu do USA.