Biały Dom opublikował wczoraj dwa bliźniacze dokumenty, uzgodnione odpowiednio z Rosjanami (w poniedziałek) i Ukraińcami (w niedzielę i we wtorek). Zawierają one zobowiązanie do powstrzymania się od wymiany ognia na morzu, zapewnienia bezpieczeństwa żeglugi i zakazu ataków na obiekty energetyczne. Dokument zawarty z Moskwą przewiduje ponadto pomoc w powrocie Rosji na światowe rynki rolne i nawozowe, obniżenie kosztów ubezpieczeń w handlu tymi produktami oraz ograniczenie sankcji związanych z dostępem do systemów płatniczych.
Putin żąda zniesienia sankcji
Z Kijowem Amerykanie uzgodnili wsparcie w wymianie jeńców i porwanych przez Rosjan dzieci (za tę zbrodnię Międzynarodowy Trybunał Karny rozesłał listy gończe za Władimirem Putinem i rzeczniczką praw dzieci Mariją Lwową-Biełową). Szef resortu obrony Ukrainy Rustem Umierow, który brał udział w rokowaniach, dodał do tego zastrzeżenie, że jeśli rosyjska flota wróci ze wschodniej części Morza Czarnego, dokąd została wycofana w wyniku przegranej bitwy w 2023 r., Kijów „uzna to za naruszenie ducha porozumienia” i „będzie mieć pełne prawo do realizacji prawa do samoobrony”. Ukraińcy starali się, by rozejm dotyczył także zakazu ostrzału portów. Takiego zobowiązania w dokumentach nie ma.
Wersja Kremla idzie znacznie dalej. W myśl komunikatów opublikowanych przez Rosję dokument zawiera aneks, który zakłada, że rozejm na morzu wejdzie w życie dopiero po zniesieniu sankcji z Rossielchozbanku, innych organizacji pomagających w rozliczaniu transakcji związanych z rolnictwem i rybołówstwem, z eksporterów z branży rolnej, rybnej i nawozowej, firm, które ubezpieczają ich produkcję, oraz statków handlowych, które ją przewożą. Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski stwierdził przez to na wieczornej konferencji, że „Rosjanie zaczynają manipulować już w dniu negocjacji”.
Rosja upubliczniła też inny dokument, którego próżno szukać na stronie Białego Domu. Chodzi o spis obiektów, które obejmuje zakaz ostrzałów. Punkt pierwszy stanowią rafinerie, na których szczególnie zależało Rosji, a dalej rurociągi, magazyny gazu, infrastruktura elektroenergetyczna, elektrownie atomowe i zapory wodne. Spis uzupełnia punkt, który pozwala wycofać się z moratorium w dowolnej chwili. Głosi on, że „w przypadku naruszenia moratorium druga strona może uznać się za wolną od zobowiązań w kwestii jego przestrzegania”. MSZ Rosji dodatkowo oświadczyło, że zwrot okupowanej Zaporoskiej Elektrowni Atomowej, na której przejęcie ma ochotę Donald Trump, nie wchodzi w grę.
Zełenski leci do Paryża
Komunikaty zostały opublikowane wieczorem po całym dniu rosyjskich tłumaczeń, dlaczego nie mogą zostać opublikowane. Rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow przekonywał, że nigdy nie było planu ich ujawnienia. – Mówimy o rozmowach technicznych. One obfitują w detale, więc ich treść, rzecz jasna, nie będzie na pewno ujawniana. Nie ma co tego oczekiwać – mówił. Senator Władimir Cziżow obwiniał za to Ukrainę, która miała doprowadzić do zerwania planowanej publikacji, choć nie precyzował, w jaki sposób Kijów miałby wpłynąć na decyzję Moskwy.
Według Fox News na wczoraj planowano jeszcze rozmowę doradcy Trumpa ds. bezpieczeństwa narodowego Mike’a Waltza z nienazwanym przedstawicielem Rosji, ale do zamknięcia tego wydania DGP do niej nie doszło. Zełenski szykuje się tymczasem do wyjazdu do Paryża na kolejne czwartkowe spotkanie liderów państw Europy, uzgadniających wspólną reakcję na polityczną woltę Białego Domu. ©℗
Łukaszenka po raz siódmy
Alaksandr Łukaszenka został wczoraj zaprzysiężony na siódmą kadencję. Jego prezydentury nie uznaje większość państw Zachodu, jednak Mińsk liczy, że ruchy tektoniczne w światowej polityce po przyjściu do władzy w Stanach Zjednoczonych Donalda Trumpa zmienią ten stan rzeczy.
Zaprzysiężenie odbyło się w najpóźniejszym możliwym terminie. Dzisiaj mijają dwa miesiące od głosowania, w którym Łukaszenka miał zdobyć 87 proc. głosów. Opozycja nie została dopuszczona do startu, a zatwierdzeni kontrkandydaci w trakcie kampanii wychwalali rządzącego od 1994 r. przywódcę. Łukaszence taki model przypadł do gustu. – Dzięki wam – zwrócił się do nominalnych rywali – pokazaliśmy wzór prawdziwej, czystej konkurencji. Bez wewnętrznych intryg, manipulacji sił zewnętrznych. Dziękuję i tym, którzy nie wpisują się w ten polityczny i prawny format, ale wciąż uczą nas, jak żyć, z zagranicy, odpracowując granty zachodnich demokracji – mówił w mowie inauguracyjnej.
Łukaszenka tradycyjnie straszył Zachodem. – Na progu naszego domu stoją natowskie wojska i robią wszystko, by wciągnąć Białoruś w konflikt – przekonywał. Jednocześnie Mińsk stara się otworzyć drzwi na zachodnie salony. W lutym Białoruś odwiedził Christopher Smith z Departamentu Stanu USA. W późniejszej rozmowie z europejskimi dyplomatami Smith miał opowiadać o planach porozumienia z Łukaszenką, zakładających ograniczenie represji i uwolnienie więźniów politycznych w zamian za ograniczenie sankcji przeciwko bankom i zakładom potasowym. Jeszcze przed zaprzysiężeniem Łukaszenka odwiedził Moskwę. Nie doszło za to do planowanej wizyty w Pekinie. ©℗