Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen podczas szczytu UE zadeklarowała, że przyjrzy się umowie włosko-albańskiej jako potencjalnemu przykładowi do stworzenia podobnych mechanizmów z innymi państwami. Tirana zadeklarowała przyjęcie w dwóch ośrodkach na północy kraju 36 tys. migrantów, którzy oczekiwali we Włoszech na zakończenie procedur. Pilotażowo na pokładzie okrętu włoskiej marynarki wojennej relokowano 12 mężczyzn z Bangladeszu oraz Egiptu, którzy dotarli tuż przed weekendem do ośrodka Gjadër. Jednak już w weekend rzymski sąd zakwestionował tę decyzję i stwierdził, że migranci nie mogą przebywać na terenie Albanii. W związku z tym nakazał na powrót przetransportować wszystkich przybyszów do Włoch – cała „12” trafiła już do Bari. Reakcja premier Giorgii Meloni była bardzo szybka – wczoraj wieczorem miało się odbyć specjalne posiedzenie rządu poświęcone ścieżce odwoławczej od decyzji sądu. Meloni bowiem podtrzymuje, że umowa włosko-albańska jest zgodna z prawem i powinna być egzekwowana. Co zatem stoi na przeszkodzie? Koncepcja „bezpiecznych państw”, do których migranci mogą zostać relokowani.

Rzymski sąd swoją decyzję oparł głównie na orzeczeniu TSUE z 4 października ub.r., w którym ten krytycznie odniósł się do koncepcji bezpiecznych krajów i stwierdził, że państwa UE nie mogą relokować przybyszów do jakichkolwiek państw trzecich, gdzie są wykonywane kary śmierci lub gdzie mogą im grozić tortury i niehumanitarne traktowanie. W związku z tym obecnie kluczowe jest to, które państwa za bezpieczne uzna nowa Komisja Europejska i z którymi państwami uda się podpisać podobne umowy jak w przypadku Albanii. Najprostszym teoretycznie rozwiązaniem byłoby zawarcie jak największej liczby umów nie z europejskimi partnerami spoza UE, ale z państwami afrykańskimi będącymi źródłami migracji, po to, żeby relokować przybyszów niekwalifikujących się do uzyskania azylu bezpośrednio do tych państw. Sęk w tym, że część z nich – jak choćby Egipt w przypadku migrantów relokowanych do Albanii – może zostać uznana za regiony, do których nie można relokować przybyszów.

Włoskie MSZ uważa jednak, że decyzja sądu powinna zostać uchylona, ponieważ zgodnie z umową do Albanii mogą trafić osoby pochodzące z 22 krajów uznawanych przez Włochy za kraje bezpieczne. A wśród nich są zarówno Egipt, jak i Bangladesz. Problemem jest zatem wciąż orzeczenie TSUE – nawet jeśli w II instancji włoski sąd zmieni swoje orzeczenie, to teoretycznie Włochom mogłaby grozić procedura za naruszenie prawa UE. Choć wątpliwe, żeby na jej rozpoczęcie zdecydowała się von der Leyen, która popiera coraz bardziej pomysł tworzenia ośrodków w państwach trzecich. Rzym mógłby się bronić argumentem, że nie ma stworzonej jednej wspólnej listy krajów bezpiecznych i nie powstała ona także w trakcie prac nad paktem o migracji i azylu. Rzeczniczka KE Anitta Hipper zaznaczyła wczoraj, że na razie państwa członkowskie muszą opierać swoją politykę migracyjną na własnej liście takich krajów. – Nie mamy na razie wspólnej, unijnej listy. To jest przed nami i musimy nad tym pracować. Państwa członkowskie operują na razie na własnych, krajowych listach – dodała. ©℗