Rozpoczęta 6 sierpnia ukraińska ofensywa w rosyjskim obwodzie kurskim spowolniła, a Ukraińcy zaczęli się okopywać na zdobytym terytorium. Ukraińskie źródła nieoficjalnie podają, że chodzi nie tylko o potrzebę okopania się, lecz także podciągnięcia artylerii, która umożliwi dalsze postępy. Rosjanie twierdzą, że to oni powstrzymali ukraiński marsz na północny wschód.
Rosyjskie „Agientstwo” szacuje na podstawie zdjęć satelitarnych NASA, komunikatów oficjalnych oraz geolokalizacji materiałów fotograficznych, że w sobotę działania bojowe trwały na powierzchni 650 km kw. Tymczasem według serwisu War Mapper na platformie X Rosjanie od początku roku zajęli 740 km kw. ukraińskiego terytorium. Ukraińcy weszli do pięciotysięcznego miasteczka Sudża, siedziby władz rejonowych (odpowiednik powiatowych). Zajęli położoną pod miastem rozdzielnię gazu, a najdalej podeszli pod osadę Kauczuk, położoną 27 km od granicy. Udało się też przeciąć linię kolejową, ważną dla dostaw zaopatrzenia rosyjskich oddziałów walczących w obwodzie charkowskim.
Cele operacji pozostają niejasne
Rozdzielnia gazu takim celem nie była, ponieważ dalej surowiec i tak płynie przez terytorium ukraińskie, więc Kijów ma techniczne możliwości wstrzymania przesyłu. Bliskim obiektem strategicznym jest Kurska Elektrownia Atomowa w Kurczatowie, do której jednak Ukraińcom brakuje jeszcze ok. 40 km. Teoretycznie jej zajęcie byłoby istotną kartą przetargową przed spodziewanymi rozmowami pokojowymi, w których zapewne pojawi się temat zwrotu okupowanej przez Rosjan Zaporoskiej Elektrowni Atomowej. Otwarte pozostaje jednak pytanie, czy Ukraińcy dysponują potencjałem, by zająć i utrzymać Kurczatow. Kolejnych działań zaczepnych spodziewali się rosyjscy blogerzy wojenni, w tym kanał Rybar.
Amerykanie twierdzą, że Kijów nie informował ich o zamiarze przekroczenia granicy. Zachodni dyplomata cytowany przez niedzielny „The Washington Post” wskazuje, że Kijów tym ruchem przywraca wiarę, która podupadła po fiasku ubiegłorocznej kontrofensywy, że Ukraina pozostaje zdolna do działań ofensywnych. Ostatnim poważnym sukcesem na lądzie było odbicie Chersonia w listopadzie 2022 r., a na wodzie – odrzucenie w 2023 r. rosyjskiej floty na wschód Morza Czarnego. – Operacja została idealnie zsynchronizowana przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Dzięki niej uwaga znów skupiła się na Ukrainie. Przed operacją Ukraińcy nie mieli czego negocjować. Teraz to się zmieniło – powiedział rzeczony dyplomata.
Władze w Kijowie zachowawczo informują o operacji
7 sierpnia Wołodymyr Zełenski powiedział tylko, że „im więcej będzie presji na agresora, który przyniósł wojnę na Ukrainę, tym bliżej do pokoju”, a w sobotę wieczorem dodał, że „Ukraina dowodzi, iż naprawdę potrafi przywracać sprawiedliwość i zapewniać potrzebną presję”. – Głównodowodzący Ołeksandr Syrski kilka razy raportował mi dziś w sprawie frontu i naszych działań oraz wypychania wojny na terytorium agresora – komentował prezydent. „Rosja rozumie kompromis jako gotowość do uklęknięcia przed nią. Można z nią coś uzyskać przy stole rokowań tylko wówczas, jeśli zrozumie, że wojna idzie niezgodnie z jej scenariuszem” – napisał Mychajło Podolak, główny komentator z biura prezydenta.
Rosyjskie media opozycyjne podają, że Kreml przerzucił część oddziałów z Donbasu do obwodu kurskiego, gdzie dotychczas stacjonowali pogranicznicy, poborowi i terytorialsi. W obwodzie donieckim trwa rosyjska ofensywa na kilku kierunkach, z których najbardziej perspektywicznie dla okupantów wyglądają natarcia w stronę Pokrowska i Torećka.
Kreml nie był gotów na odparcie ataku
Apti Ałaudinow z rosyjskiego resortu obrony przyznał, że Kreml nie był gotów na odparcie ataku Ukrainy. – Przeciwnik wziął pod kontrolę miejscowości, ponieważ nie mieliśmy tam w zasadzie ani sił, ani środków, ani zasobów. Była jedna linia obrony na granicy. Przeciwnik przeszedł między punktami umocnionymi, ponieważ dystans między nimi był ogromny – dodał. Rosjanie objęli obwody biełgorodzki, briański i kurski reżimem operacji antyterrorystycznej.
Po ataku na obwód kurski retorykę zaostrzył także Alaksandr Łukaszenka. Kilka tygodni temu Mińsk oświadczył, że wycofuje część wojsk z ukraińskiej granicy, ponoć w odpowiedzi na podobne działania strony ukraińskiej. W sobotę jednak Łukaszenka ogłosił, że Ukraińcy naruszyli dronami białoruską przestrzeń powietrzną w rejonie kościukowickim. W reakcji na domniemany przelot bezzałogowców Białorusini z powrotem ściągnęli ciężki sprzęt na ukraińską granicę. – Białoruski dyktator nie podał żadnych dowodów potwierdzających swoje nieodpowiedzialne i prowokacyjne oświadczenie – komentował Ołeksandr Mereżko, szef komisji spraw zagranicznych ukraińskiego parlamentu. ©℗