Inauguracyjne posiedzenie Parlamentu Europejskiego rozpoczyna się dziś i kończy w piątek. Wybrane zostaną władze unijnych instytucji na nową kadencję, a języczkiem u wagi pozostaje zebranie ponad 360 głosów dla ubiegającej się o reelekcję Ursuli von der Leyen.

Najpierw jednak swoje prezydium muszą wyłonić europosłowie. Dziś mają zatwierdzić drugą kadencję dla Roberty Metsoli na stanowisku przewodniczącej oraz wybrać jej 14 zastępców i pięciu kwestorów. Znacznie większe emocje wiążą się więc z przydziałem 24 komisji parlamentarnych, co ma nastąpić jutro. Skrajna prawica i populiści mają być wykluczeni z kierowniczych stanowisk w komisjach, choć coraz większym problemem staje sklasyfikowanie tych frakcji.

Od Orbána do AfD

Zarówno dzisiejsze głosowanie nad Robertą Metsolą, jak i jutrzejsze ustalenia dotyczące podziału komisji między frakcje będą pierwszymi testami temperatury sporu w nowym Parlamencie Europejskim. Po jednej stronie jest bowiem koalicja składająca się z Europejskiej Partii Ludowej (EPP), socjalistów (S&D) oraz liberałów (Renew Europe) będących kolejno pierwszą, drugą i piątą siłą w PE. Po drugiej – rozdrobniona na razie na trzy frakcje prawica o pełnym spektrum poglądów: od nacjonalistów, przez umiarkowanych konserwatystów, po populistów. Koalicja większościowa dysponuje 401 mandatami, natomiast prawica łącznie 187 głosami w trzech różnych frakcjach.

Pierwsza z nich – Patrioci dla Europy – zastąpiła najbardziej skrajną Tożsamość i Demokrację. W nowej grupie zgromadzonej wokół Viktora Orbána znalazły się i włoska Liga Mattea Salviniego, i francuskie Zjednoczenie Narodowe Marine Le Pen, i dawniej liberalna, a dziś określana jako populistyczna czeska partia ANO byłego premiera Andreja Babiša. Na drugim brzegu prawicy znaleźli się outsiderzy z Alternatywy dla Niemiec, dla których nikt nie widział miejsca w swojej grupie z wyjątkiem kilku posłów Konfederacji. W skład nowej grupy, czyli Europy Suwerennych Narodów, poza AfD weszli także m.in. Stanisław Tyszka, Marcin Sypniewski i Ewa Zajączkowska-Hernik oraz europosłowie z bułgarskiego Odrodzenia, francuskiej Rekonkwisty czy litewskiego Związku Narodu i Sprawiedliwości. Pośrodku znalazła się umiarkowana grupa Europejskich Konserwatystów i Reformatorów z PiS oraz Braćmi Włochami na czele.

Jedynymi punktami wspólnymi dla prawicowych frakcji wydają się dziś sprzeciw wobec Zielonego Ładu i nielegalnej migracji. Ta druga kwestia nie będzie jednak budziła aż takich emocji, ponieważ najważniejsze przepisy migracyjne zostały przyjęte. Zielona transformacja za to będzie jednym z centralnych tematów zapalnych nowej kadencji. Von der Leyen będzie jednak pod presją liberałów, socjalistów oraz prawdopodobnie Zielonych, którzy mogą poprzeć wybór Niemki w zamian za utrzymanie ambitnej polityki klimatycznej. Do ostatecznego podziału sił i ról w PE dojdzie jednak dopiero za tydzień – po ustaleniu podziałów komisji dla frakcji. 22 lipca ma dojść do wyboru ich przewodniczących i zastępców.

Skromne polskie wpływy

W wyniku ostatnich wyborów najsilniejszą reprezentację z Polski będą miały PO oraz PiS – pierwsza partia jest drugą delegacją w najważniejszej frakcji w PE, druga również drugą frakcją, ale w czwartej co do wielkości grupie EKR. Politycy PSL, Polski 2050 i Lewicy dysponują niewielką liczbą mandatów, które raczej nie przełożą się na jakkolwiek istotną pozycję w Strasburgu. Z kolei Konfederacja wychodzi z wyborów podzielona, a Krzysztof Bosak wprost stwierdził, że lepszym wyborem dla europosłów jego partii byłby EKR, a nie współpraca z AfD. Wszystko wskazuje na to, że w takim krajobrazie politycznym polscy europosłowie nie odnajdą się najlepiej.

Choć w przeszłości zdarzały się bardzo eksponowane i istotne stanowiska zarówno w prezydium PE, jak i komisjach, to obecnie Polska może liczyć przede wszystkim na funkcję wiceprzewodniczącej dla Ewy Kopacz, która jest jedną z trzech kandydatek EPP (obok Niemki Sabine Verheyen i Hiszpana Estebana Gonzaleza Ponsa). Była szefowa polskiego rządu pełniła już tę funkcję w poprzedniej kadencji i nie powinna mieć problemu z reelekcją. Stanowisko wiceprzewodniczącej PE jest w dużej mierze symboliczne i polega na zastępowaniu w prowadzeniu posiedzeń przewodniczącej na czas jej nieobecności.

Znacznie istotniejsze z punktu widzenia zaangażowania w proces powstawania unijnych przepisów są funkcje kierownicze w komisjach parlamentarnych. Szefowie komisji mają bowiem wpływ na tryb i czas procedowania poszczególnych aktów prawnych, których autorami są albo europosłowie, albo Komisja Europejska.

Polacy mają szansę objąć stanowiska kierownicze w jednej z najistotniejszych komisji – przemysłu, badań naukowych i energii (ITRE), dokąd przymierzani są były szef MAP Borys Budka oraz były unijny komisarz Janusz Lewandowski. Ponadto do pokierowania podkomisją zdrowia publicznego (SANT) suflowani są były minister zdrowia Bartosz Arłukowicz oraz pełniący w poprzedniej kadencji to stanowisko Adam Jarubas. ©℗

ikona lupy />
Frakcje polityczne w parlamencie europejskim (liczba mandatów) / Dziennik Gazeta Prawna - wydanie cyfrowe