Ucieczka Tomasza Szmydta na Białoruś została perfekcyjnie przygotowana informacyjnie przez tamtejsze służby. Sędzia, dawny bohater afery hejterskiej w Ministerstwie Sprawiedliwości, który następnie odgrywał rolę skruszonego, został przeszkolony w sprawie tego, co powinien przekazać. Podczas poniedziałkowej konferencji nawiązał do zbyt wielu linii narracyjnych reżimu Alaksandra Łukaszenki, by uznać to za jego własną intuicję. Jako Polak, niezajmujący się na co dzień niuansami białoruskiej propagandy, nie mógłby ich samodzielnie wymyślić. Dlatego to zapewne nie koniec skoordynowanej z Moskwą operacji ze Szmydtem w roli głównej.
Konferencja Szmydta trwała kilkanaście minut, ale zdążył poruszyć 10 tez, które kolportują ludzie Łukaszenki.
Wyliczmy je: 1. Niesprawiedliwa i krzywdząca polityka Polski wobec Białorusi i Rosji wywołuje niezadowolenie zwykłych ludzi. 2. Tylko na Białorusi panuje wolność słowa, dzięki której Szmydt może się swobodnie wypowiadać. 3. Amerykanie i Brytyjczycy wpychają Polskę w wojnę z Białorusią i Rosją. 4. Warszawa powinna nawiązać dialog z Białorusią i Rosją, bo to od Polski zależy normalizacja. 5. Łukaszenka wniósł osobisty wkład w zachowanie pokoju, czego przykładem były porozumienia mińskie z lat 2014–2015. 6. Gdyby Ukraina nie naruszała tych układów, wojny by nie było. 7. Łukaszenka robi wszystko, by ustabilizować sytuację. 8. Białorusini często nie zdają sobie sprawy, jak wielki mają potencjał rozwoju i jak mądry jest ich przywódca. 9. Zachód niszczył Białoruś, najpierw organizując rewolucję, a potem dusząc kraj sankcjami, ale mu się nie udało. 10. Białoruś to przyjazny i spokojny kraj, o czym każdy może się przekonać, odwiedzając go.
„Żołtyje sliwy”, hejterski kanał na Telegramie, który sławi Łukaszenkę i dyskredytuje opozycję, napisał, że „Tomasz od dawna jest jego czytelnikiem”, co by potwierdzało słowa premiera Tuska, iż historia kontaktów sędziego z Białorusinami trwała miesiącami. Szmydt powiedział wczoraj Rosjanom, że miał sygnały, iż prokuratura zamierza go oskarżyć o szpiegostwo. Konferencja w Mińsku została skoordynowana z powstaniem kont w serwisach społecznościowych, prowadzonych profesjonalnie i z nastawieniem na rosyjskojęzyczną publikę. Szmydtowi założono profile na Facebooku, Telegramie, TikToku, Twitterze i WKontaktie oraz adres e-mailowy w domenie Mail.ru. Wkrótce zareklamował je najważniejszy przedstawiciel rosyjskiej propagandy, Władimir Sołowjow, którego na Telegramie śledzi 1,3 mln subskrybentów, zapraszając Szmydta do programu. Sędzia oświadczył w nim, że w Polsce zajmował się „m.in. sprawami wywiadu”. Dzień wcześniej sugerował, że ma szeroką wiedzę, którą chętnie się podzieli z nowymi przyjaciółmi.
Białoruski reżim ochoczo korzysta z usług pożytecznych idiotów. Jeszcze lepsi są dawni rywale, których udaje się złamać, by mówili to, czego oczekują od nich nowi kuratorzy. Reprezentantami tych pierwszych dawniej byli zachodni politycy, którzy przyjeżdżali na Białoruś, by chwalić mądre przywództwo Łukaszenki. Spośród Polaków specjalizowali się w tym lider Samoobrony Andrzej Lepper i poseł z jego partii Mateusz Piskorski, który potem bezskutecznie próbował zarejestrować własne, otwarcie prorosyjskie ugrupowanie, a następnie został oskarżony o szpiegostwo na rzecz Moskwy i Pekinu (proces wlecze się do dziś). Przykładem podobnego w gruncie rzeczy zjawiska był szer. Emil Czeczko, który zdezerterował na Białoruś, by opowiadać o zbrodniach popełnianych przez polską Straż Graniczną na migrantach. Jego potencjał wkrótce się wyczerpał i Czeczko został znaleziony martwy w mińskim mieszkaniu.
Do ludzi złamanych należał bloger Raman Pratasiewicz, schwytany w samolocie Ryanair po wymuszonym lądowaniu w Mińsku, którego zmuszono do obrzucania błotem opozycji, albo Juryj Waskrasienski, który najpierw pracował w sztabie niedoszłego kandydata na prezydenta, by po zatrzymaniu przejść na stronę władz. Waskrasienski zakładał pseudoopozycyjne organizacje i starał się służyć jako pośrednik w rozmowach z Zachodem. W tym charakterze przyjechał na Forum Ekonomiczne w Karpaczu, co wywołało skandal. W wydanej potem książce rozpisywał się o tym, jak bardzo starał się o naprawę relacji z Polską ku rzekomemu niezadowoleniu „frakcji rosyjskiej” w otoczeniu Łukaszenki, co mogło być teoretycznie aktualne w 2010 r., ale już nie w 2022 r. W końcu i on przestał być użyteczny; reżim zwinął jego organizację i przestał promować, a Waskrasienski wyjechał do Rosji. Dalsza przyszłość Szmydta nie rysuje się w optymistycznych dla niego barwach. W dodatku nazwisko mu przekręcają, zapisując je przez „i”. ©℗