Jeden z bohaterów afery hejterskiej, Tomasz Szmydt, sędzia Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, poprosił o azyl władze Białorusi.
„Z powodu niezgody na politykę i działania władz zostałem zmuszony do opuszczenia kraju i obecnie przebywam na Białorusi. Byłem prześladowany i zastraszany za swoją niezależną postawę polityczną” – napisał Szmydt na platformie X.
Od sędziów słyszymy jednak, że to ucieczka przed odpowiedzialnością za działania, jakich dopuścił się Szmydt w ramach tzw. afery hejterskiej. – Z tego, co mówi minister sprawiedliwości Adam Bodnar, wynika, że osobom odpowiedzialnym za tę aferę prokuratura może postawić zarzuty jeszcze w tym miesiącu. Nie dziwi więc, że nerwowość w tym środowisku sięga zenitu – kwituje jeden z naszych rozmówców.
W środowisku już od dłuższego czasu mówiło się o współpracy osób związanych z aferą hejterską i kontem Kasta Watch ze służbami innych państw. – Do tej pory tego typu informacje były raczej traktowane w kategoriach plotki. Dziś jednak należy na nie patrzeć inaczej – mówi nam jeden z sędziów.
Od jednego z rozmówców słyszymy, że w ślad za Szmydtem mogą pójść również inni członkowie grupy hejterskiej. – Nie chcę mówić o nazwiskach, ale moim zdaniem kolejną osobą, która się na taki ruch zdecyduje, może być jeden z neosędziów Sądu Najwyższego powołany do jednej z nowych izb SN – słyszymy.
Franak Wiaczorka, główny doradca liderki biało ruskiej opozycji Swiatłany Cichanouskiej, w rozmowie z DGP podkreśla, że dla białoruskiej propagandy Szmydt posłuży jako narzędzie do usprawiedliwienia zbrodni reżimu i do uzasadnienia antypolskiej kampanii informacyjnej, tak jak to było w przypadku dezertera Emila Czeczki. – Szkoda, że w Polsce znalazł się taki pożyteczny idiota. Na szczęście to jednostkowe przypadki, a nie masowe zjawisko – dodaje.
Tomasz Szmydt ogłosił zamiar zwrócenia się do Białorusi z prośbą o azyl podczas konferencji w państwowej agencji BiełTA w Mińsku. Przekonywał, że jego decyzja wynika z niezgody na polską politykę wobec Białorusi i Rosji. – Nasi politycy powinni bardzo poważnie rozważyć odbudowę relacji z prezydentem Alaksandrem Łukaszenką i z Rosją – mówił Szmydt, oskarżając Zachód o próbę „gospodarczego zniszczenia Białorusi”. – Siła Białorusi tkwi w tradycji, która się tu zachowała i jest chroniona. Biało rusini to pracowity i dobrze zorganizowany naród z dobrym potencjałem i bardzo dobrym prezydentem – dodawał Szmydt, skarżąc się na cenzurę w Polsce, która miałaby polegać na nietransmitowaniu briefingów rzeczniczki rosyjskiego MSZ Marii Zacharowej.
Jego wystąpienie stało się sensacją dnia dla białoruskiej propagandy. „À propos, Tomasz to dawny czytelnik naszego kanału. On naprawdę wyjechał z Polski przez presję ze strony władz” – napisał telegramowy kanał „Żołtyje sliwy”, jeden z najbrutalniejszych i najbardziej wulgarnych kanałów komunikacyjnych reżimu.
Białorusini wspominają historię dezertera Emila Czeczki, który po ucieczce na Białoruś opowiadał o zbrodniach, które miała popełniać na migrantach polska Straż Graniczna. Czeczko dostał mieszkanie w Mińsku, ale wkrótce potem zmarł. Oficjalnie popełnił samobójstwo.
Tomasz Szmydt jest sędzią Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie, a prywatnie byłym mężem „Małej Emi”, która w mediach społecznych prowadziła kampanię wymierzoną w sędziów sprzeciwiających się tzw. dobrej zmianie. Sędzia publicznie przyznawał, że w czasach rządów poprzedniej ekipy istniała wąska grupa sędziów powiązanych z Łukaszem Piebiakiem, wiceministrem sprawiedliwości w gabinecie Zbigniewa Ziobry, która miała za cel zdyskredytowanie osób, które nie zgadzały się z przeprowadzanymi wówczas reformami. To właśnie od tej grupy „Mała Emi” miała otrzymywać materiały, które później publikowała na swoich kontach społecznościowych.
Rzecznik prasowa WSA w Warszawie wydała komunikat, z którego wynika, że sędzia Szmydt przebywa na urlopie wypoczynkowym, który ma potrwać do 10 maja. „Do chwili obecnej Prezes Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego nie otrzymał od sędziego informacji o zrzeczeniu się urzędu” – napisała Małgorzata Jarecka.
Krystian Markiewicz, prezes Stowarzyszenia Sędziów Polskich „Iustitia”, pytany o to, czy to, co zrobił Szmydt, wpłynie negatywnie na wizerunek sędziów i sądów, odpowiada, że wpłynie negatywnie, ale na wizerunek poprzedniego kierownictwa resoru sprawiedliwości. – W Polsce mamy prawie 10 tys. sędziów i w przeważającej większości to porządni, oddani swojej pracy ludzie. Problem jest w tym, że spośród tych 10 tys. Zbigniew Ziobro dobrał sobie takich, a nie innych – kwituje Markiewicz. Jak przypomina, Ziobro w 2018 r. powołał Szmydta do komisji, która miała zajmować się pilnowaniem etyki sędziów.
Szmydt za poprzedniej władzy był również na delegacji w resorcie sprawiedliwości, a następnie został dyrektorem wydziału prawnego w opanowanej przez ludzi związanych z dobrą zmianą Krajowej Radzie Sądownictwa. – Ponoć rekomendacją za przyjęciem go na to stanowisko było to, że „miał serce po prawej stronie” – mówi nasz informator. ©℗
opinia
Sędzia może być w posiadaniu informacji o charakterze niejawnym
Na podstawie doniesień prasowych można sytuację rozważać jedynie wstępnie i czysto spekulacyjnie. Samo opuszczenie kraju przez obywatela polskiego i zwrócenie się o azyl na Białorusi raczej nie może być rozpatrywane w kontekście prawnokarnym. Na spekulacje o ewentualnej współpracy ze służbami obcego państwa, które mogłoby być rozpatrywane w kontekście art. 130 kodeksu karnego, czyli szpiegostwa, jest zdecydowanie za wcześnie. Pojawiają się obawy związane z chęcią uzyskania przez stronę białoruską informacji o charakterze niejawnym od osoby, która potencjalnie może być w ich posiadaniu, a co wiąże się z dyspozycją art. 266 k.k. (przestępstwo ujawnienia tajemnicy prawnie chronionej), ale tu również na tę chwilę brak dostatecznych informacji.
Nie budzi natomiast moich większych wątpliwości to, że zachowanie sędziego Tomasza Szmydta powinno stać się przedmiotem zainteresowania rzecznika dyscyplinarnego. Rozważana mogłaby być w szczególności odpowiedzialność za przewinienia służbowe w postaci odmowy wykonywania wymiaru sprawiedliwości oraz działalności publicznej niedającej się pogodzić z zasadami niezawisłości sędziowskiej czy też uchybienie godności urzędu. ©℗