Po wtorkowym zaprzysiężeniu prezydenta Bassirou Diomaye Faye rozpoczęła się walka o wpływy w Senegalu między Zachodem a Rosją, z którą władze w Dakarze od dekady zacieśniały relacje.

Nowy prezydent jeszcze nie wypowiedział się w kwestiach polityki międzynarodowej. Poza ogólnymi uwagami o konieczności renegocjowania koncesji na wydobycie surowców, co jest o tyle istotne, że Senegal właśnie przygotowuje się do produkcji skroplonego gazu ziemnego, którego znaczące rezerwy odkryto w 2014 roku. Kraj jest atrakcyjny dla inwestorów - to jeden z czołowych producentów fosforytów na świecie, nie brak też w nim złota i innych minerałów.

Zachód rozmawia z Senegalem

Stany Zjednoczone i Francja świadome zagrożeń, rozpoczęły rozmowy z prezydentem Faye kilka dni przed wyborami. Dla Zachodu ważne jest utrzymanie Senegalu z dala od wpływów rosyjskich. Zwłaszcza po utracie Burkina Faso, Mali i Nigru, gdzie Rosja skutecznie wykorzystała rozczarowanie zachodnimi wpływami, by uzależnić te kraje od siebie.

Gdy prezydentem był ustępujący Macky Sall, Senegal w kwietniu 2022 roku wstrzymał się od głosu w sprawie rezolucji ONZ potępiającej inwazję Rosji na Ukrainę. W czerwcu 2023 r. Sall, wraz z innymi afrykańskimi przywódcami, udał się do Rosji, gdzie w rozmowach z prezydentem Putinem wzywał do pokojowego zakończenia wojny, a miesiąc później dołączył do szczytu Rosja-Afryka, gdzie rozmawiał o stosunkach dwustronnych i szerszej współpracy rosyjsko-afrykańskiej.

Ale również najbliższy sojusznik i mentor nowego prezydenta Ousmane Sonko nie ukrywał swoich powiązań i sympatii dla Rosji. Wykorzystali to jego przeciwnicy, oskarżając go w połowie lutego, że przyjął od Rosjan, za pośrednictwem sąsiedniej Gwinei, dwie walizki wypchane pieniędzmi. Rosyjska misja w stolicy Sengalu, Dakarze, wydała wówczas oświadczenie, zapewniając, że zarzuty te są bezpodstawne.

Tuż przed wyborami 24 marca pojawiły się doniesienia o obecności w Senegalu rosyjskich prywatnych grup zbrojnych, które miały wywołać zamieszki, wykorzystując gniew młodych Senegalczyków z powodu zamknięcia w więzieniu ich lidera Sonko. W Senegalu miał się powtórzyć schemat zastosowany przez Rosję w Mali i Burkina Faso. Do krwawych zamieszek rzeczywiście doszło, choć Sonko oskarżony o gwałt nie mógł wystartować w wyborach.

Beni Seba, francusko-beniński dziennikarz i polityk, a przede wszystkim oddany Rosji propagandysta, tuż przed wyborami w Senegalu mówił w prowadzonym przez siebie kanale na YouTube: "Widzieliście, że coś się zmieniło w Mali, w dużym stopniu przyczyniliśmy się do tego. Wkrótce Senegal. Za kilka dni jadę do Rosji".(PAP)

Z Monrowii Tadeusz Brzozowski (PAP)

tebe/ san/