Wpływy rosyjskie w Afryce są świadectwem potęgi tego kraju, ale też i dochodowym źródłem interesu. Zdają sobie sprawę z tego Ukraińcy, którzy przeprowadzają operacje na tym kontynencie.

Informacje o tym pojawiły się już we wrześniu. Wówczas stacja CNN przeprowadziła śledztwo dotyczące serii ataków dronowych oraz naziemnych na wspieraną przez Grupę Wagnera milicję w pobliżu stolicy Sudanu. Początkowo CNN nie było w stanie samodzielnie potwierdzić zaangażowania Ukrainy w serię strajków.Jednak materiał wideo pozyskany przez CNN ujawnił cechy charakterystyczne ataków dronów w stylu ukraińskim. W co najmniej ośmiu atakach brały udział dwa typy dostępnych na rynku dronów powszechnie używanych przez Ukraińców. Z kolei na kontrolerze drona widniał ukraiński napis. W rozmowie z CNN ukraińskie źródło wojskowe określiło operację jako dzieło „wojska spoza Sudanu”. Naciskane, czy za atakami stoi Kijów, źródło stwierdziło jedynie, że „prawdopodobnie za te ataki ponoszą ukraińskie służby specjalne”. Okazuje się, że nie była to jednorazowa akcja i skutki konfliktu w Europie odczuwa bezpośrednio Afryka.

Drugi front wojny rosyjsko-ukraińskiej jest w Afryce

Mimo formalnego rozpadnięcia się Grupy Wagnera, afrykańska grupa wagnerowców wciąż dba o interesy Rosji w regionie. Sudan jest jedną z najważniejszych aren działań, chociaż nie jedyną. W listopadzie Kyiv Post opublikował wideo pokazujące zespół komandosów podczas patrolu pieszego po Omdurmanie, największym mieście w Sudanie. Na nagraniach widać było też zajmowanie budynków oraz atak dronów. Zdaniem dziennikarzy, byli to regularni żołnierze jednostki podległej Głównemu Zarządowi Wywiadu Ministerstwa Obrony Ukrainy.

Zaledwie miesiąc wcześniej do sieci trafiło kolejne nagranie z Omdurmanu, pokazujące rzekomych snajperów ukraińskich na wzgórzach wokół miasta. Jaki może być cel tych działań? Jak piszą dziennikarze ukraińscy ma być to polowanie na wagnerowców, którzy odpowiadają za szkolenie lokalnych sił bezpieczeństwa, doradztwo oraz dostawy broni. To podczas konwojowania broni miał nastąpić jeden z ataków.

Znaczący udział Ukrainy w Afryce

To jednak nie koniec nitek sieci powiązań prowadzących z Afryki do Kijowa. Aktywista promujący idee panafrykańskie Egountchi Behanzin twierdził, że Ukraińcy doradzają i szkolą bojowników z ruchu Azawad. To tuarescy rebelianci, którzy walczą z malijskim rządem, wspieranym przez Grupę Wagnera. Drugą poszlaką zaangażowania Kijowa w Mali są media powiązane z właśnie z ruchem Azawad. Pojawiły się w nich liczne wpisy o braterstwie Tuaregów i Ukraińców w walce z moskiewskim imperializmem. Na telegramowych serwisach powiązanych z Grupą Wagnera też można zobaczyć liczne informacje o Ukraińcach zaangażowanych w Afryce.

Po co Ukrainie Afryka?

Zaangażowanie sił w starcie z Grupą Wagnera poza Ukrainą ma spowodować przerzucenie większych sił, w tym zaangażowanych na wschodzie doświadczonych bojowników. Działanie tego typu też zniszczyć wpływy Rosji w Afryce, które dają Moskwie pieniądze, ale też i poparcie na arenie międzynarodowej, w tym w ONZ.

Z kolei przykład szkolonego przez Rosjan przed atakiem na Izrael Hamasu pokazuje, że przenoszenie konfliktu nie jest obce także Rosjanom. W tym wypadku chodziło przede wszystkim o obniżenie zaangażowania militarnego, politycznego i finansowego USA na Ukrainie, co się Moskwie udało. To, czy Ukrainie uda się osłabić wpływy Moskwy w Afryce to jednak pieśń przyszłości i jest w niej wiele niewiadomych. Jak chociażby pojawiające się niepotwierdzone informacje o zaangażowaniu Wielkiej Brytanii w zwalczanie Grupy Wagnera.