Tusk zapewniał wczoraj, że polskie wsparcie dla Ukrainy pozostanie stałe. Zabrakło jednak konkretów w sprawie rozwiązania sporów co do handlu, transportu i historii.

Mimo zapowiedzi „nowego otwarcia” w relacjach z Ukrainą wizyta Donalda Tuska w Kijowie nie przyniosła przełomu, jeśli chodzi o punkty sporne. Obie strony zapewniły jednak, że będą o nich rozmawiać, najchętniej bez udziału instytucji unijnych.

Odkąd władzę objęła nowa koalicja, Tusk odbył tylko jedną podróż zagraniczną, do Brukseli, wynikającą z kalendarza unijnego. Premier mówił na konferencji z Wołodymyrem Zełenskim, że nie mógł wybrać inaczej, ponieważ „nikt, kto ma serce, uszy, przyzwoitość, nie ma prawa udawać, że nie widzi, że w Ukrainie dobro walczy ze złem”. Prezydent Ukrainy dziękował za kolejny pakiet pomocy wojskowej. Do momentu zamknięcia tego wydania DGP nie znamy jego szczegółów.

– Będziemy finalizować rozmowy w sprawie wspólnych inwestycji w produkcję broni i amunicji. Będziemy inwestować w firmy w Polsce i Ukrainie, które będą działały na rzecz zwiększenia naszych zdolności obronnych – zapowiadał premier i dodawał, że nie będziemy też unikać współpracy wojskowej „na zasadach komercyjnych”.

Nowością jest przyłączenie się Polski do deklaracji grupy G7 dotyczącej umów poprawiających ukraińskie bezpieczeństwo. Warszawa w latach 2022–2023 lobbowała za takimi gwarancjami, ale gdy w lipcu 2023 r. na szczycie NATO w Wilnie deklaracja została ogłoszona, nie przyłączyła się do niej. Dotychczas jedna z takich umów – ukraińsko-brytyjska – została sfinalizowana, a dziewięć innych państw rozpoczęło rozmowy w sprawie zawarcia porozumień o współpracy wojskowej. Ówczesny ambasador w Kijowie Bartosz Cichocki tłumaczył ukraińskiej sekcji BBC, że proponowane zapewnienia są zbyt mało konkretne. – W którymś momencie razem z naszymi zachodnimi sojusznikami, z Ukrainą usiądziemy i przeprowadzimy poważną rozmowę o realnych gwarancjach, a nie o deklaracjach – dodawał. Nieoficjalnie można było usłyszeć, że Polska nie była zadowolona z pomijania przez Kijów podczas konsultacji w sprawie gwarancji.

Premier podkreślał, że wsparcie dla Ukrainy ma charakter ponadpolityczny. – Prezydent Zełenski wie, że w Polsce są różne emocje, konflikty polityczne, ale w jednej sprawie nikt nie ma wątpliwości. Trzeba wesprzeć Ukrainę w jej walce z Rosją, bo stawką jest bezpieczeństwo państwa polskiego – przekonywał. Podobne słowa wygłosił prezydent Andrzej Duda, który rozmawiał z Zełenskim tydzień temu w Davos. – Zapewniłem, że ta polityka będzie stabilna i to będzie cały czas polityka wsparcia dla Ukrainy, że może spokojnie przystąpić do rozmów z premierem Tuskiem – mówił Duda, a premier w rozmowie z telewizjami rewanżował się, mówiąc, że „prezydent był bardzo zaangażowany” w sprawy związane z „sytuacją w Ukrainie i na froncie”.

Zapewnieniom o wsparciu nie towarzyszyły konkrety dotyczące trudnych kwestii, jak objęte polskim embargiem produkty rolne, dostęp ukraińskich tirów do unijnego rynku (blokowanie granicy przez przewoźników jest zawieszone do 1 marca) czy spory historyczne, w tym ograniczanie ekshumacji ofiar wojen i rzezi wołyńskiej. – O sprawach historycznych będziemy rozmawiali z wzajemną delikatnością – mówił wczoraj Tusk, uzupełniając, że historia nie powinna „przysłaniać wspólnego interesu”. Zełenski powiedział, że „na poziomie rządów można rozwiązać trudne kwestie”, a Tusk, że uzyskano „wzajemne zrozumienie sytuacji na granicy”. – Prezydent i ministrowie zdecydowali się potwierdzić jak najlepszą wolę, żebyśmy wspólnie rozwiązywali problemy zarówno w sprawie zboża, jak i blokady granicy. Będziemy szukali przede wszystkim praktycznych rozwiązań w rozmowach między nami. Być może nie będą do tego potrzebne instytucje międzynarodowe – mówił Tusk.

Chociaż minister rolnictwa Czesław Siekierski mówił wczoraj, że „trwają ustalenia na szczeblu europejskim w sprawie nowych zasad liberalizacji handlu towarami rolno-spożywczymi z Ukrainą”, a wiceszef Komisji Europejskiej Valdis Dombrovskis powiedział „Financial Timesowi”, że Polska i inne państwa graniczne mogą otrzymać dodatkowe możliwości ochrony rynku. Tusk w grudniowym exposé zapewniał, że pomoc Ukrainie „nie może oznaczać braku serdecznej, życzliwej asertywności wtedy, kiedy chodzi o polskie interesy, o interesy polskich przedsiębiorców, kierowców, rolników, polskiego państwa”. W efekcie opiniotwórcza „Jewropejśka prawda” oskarżyła Polskę o prowadzenie „wojny przeciwko europejskiej przyszłości Ukrainy”, co z kolei zostało przyjęte z oburzeniem w Warszawie.

Zełenski zapewnił, że „polski biznes zawsze jest mile widziany”, i dodał propozycję stworzenia międzyrządowej grupy konsultacyjnej, która miałaby wspierać Ukrainę w eurointegracji. – Porozumieliśmy się w sprawie roli Polski, która będzie starała się wspierać we wszystkich aspektach procesu akcesyjnego – mówił Tusk i dodał, że pełnomocnikiem ds. odbudowy Ukrainy zostanie szef sejmowej komisji spraw zagranicznych Paweł Kowal. Nominacje kadrowe są możliwe także po drugiej stronie. Nieoficjalnie wiadomo, że szykuje się zmiana na stanowisku ambasadora w Warszawie. Jak usłyszeliśmy, Zełenski wzmocni placówkę, wysyłając nad Wisłę jednego ze swoich najbliższych współpracowników. ©℗

rozmowa

Zależy nam na ponadpartyjnym wsparciu dla Ukrainy

ikona lupy />
Ołeksandr Mereżko szef komisji polityki zagranicznej Rady Najwyższej Ukrainy / Materiały prasowe
Czego pan oczekiwał po wizycie Donalda Tuska w Kijowie?

Dla nas najważniejszą sprawą było załatwienie kwestii blokady granicy polsko-ukraińskiej. Rozwiązanie tego problemu w warunkach, w których nasza gospodarka jest zniszczona w 30 proc., jest sprawą kluczową z punktu widzenia naszego przetrwania. Sądziliśmy, że zmiana władzy ułatwi odblokowanie granicy, ale te nadzieje niespecjalnie się sprawdziły. A słowa takie jak te przedstawiciela polskiego resortu rolnictwa, że powinno się zakazać na 20 lat sprowadzania do Unii Europejskiej ukraińskich produktów rolnych, traktujemy z zaniepokojeniem.

Jakie kroki w stronę kompromisu może zrobić Ukraina?

To raczej pytanie do odpowiednich ministerstw. Co do zasady jestem zwolennikiem kompromisowego załatwiania sporów, choć chciałbym też, żeby Polska i UE wzięły pod uwagę naszą szczególnie trudną sytuację. Znaczna część budżetu idzie na potrzeby wojskowe, a w tym roku czeka nas ogromny deficyt, może nawet sięgający równowartości 43 mld dol. Mamy odczuwalną inflację. Putin stara się nas zniszczyć nie tylko wojskowo, lecz także ekonomicznie.

Paweł Kowal, szef sejmowej komisji spraw zagranicznych, polityk o poglądach proukraińskich, we wczorajszej rozmowie z DGP powiedział, że „działania chroniące polski rynek nie są sprzeczne z interesami Ukrainy, lecz budują poparcie społeczne dla polskiej polityki wobec wojny”.

I to jest racjonalny argument. Rozumiem istotę polskiej polityki wewnętrznej. Rolnicy stanowią ważną część elektoratu, partie muszą zważać na ich interesy. To zrozumiałe, zwłaszcza przed wyborami. Natomiast nowy rząd, który przychodzi po wyborach, mógłby problem rozwiązać, a to się na razie nie stało. Tak naprawdę to jest konflikt między polskimi interesami geopolitycznymi a wewnętrznymi. To sprawa Polski, jak ten konflikt rozstrzygnąć. Ja poszukałbym rozwiązania nie tylko w ramach kontaktów dwustronnych, lecz także z zaangażowaniem UE. Być może udałoby się uregulować spór przez wprowadzenie unijnych preferencji dla Polski.

Na co liczy Ukraina poza sprawami rolnymi i transportowymi?

Mamy nadzieję na wsparcie Warszawy w dziedzinie wojskowo-technicznej. W tematyce wojskowej najważniejszą sprawą jest amunicja artyleryjska. Ten rok zapowiada się ciężko, a my musimy zmniejszyć dysproporcję w tym zakresie. Liczymy na poparcie Polski w negocjacjach akcesyjnych z UE, by przebiegły one sprawnie i doprowadziły do szybkiego członkostwa. Chcemy w tym zakresie korzystać z polskich doświadczeń eurointegracyjnych. Kolejnym tematem, który powinien się pojawić w rozmowach, jest kwestia zamrożenia i konfiskaty rosyjskich aktywów w Europie. Ogólnie rzecz biorąc, patrzę na wizytę Donalda Tuska z optymizmem. Kiedy mówimy o optymalnym wsparciu Stanów Zjednoczonych, określamy je słowem „bipartisan” – dwupartyjne. Zależy nam, by temat Ukrainy nie stał się zakładnikiem polskiej polityki wewnętrznej. Ważne jest dla nas poparcie zarówno ze strony środowiska Platformy Obywatelskiej, jak i Prawa i Sprawiedliwości. Cenimy to, co poprzedni rząd PiS zrobił dla nas, zwłaszcza w krytycznych momentach wojny. Nigdy tego nie zapomnimy, jesteśmy za to bardzo wdzięczni.

Wizyta Tuska odbyła się w Dniu Jedności Ukrainy. Jakie jest jego znaczenie symboliczne?

Ogromne. To rocznica zjednoczenia Ukraińskiej Republiki Ludowej z Zachodnioukraińską Republiką Ludową. Przy czym chodzi w nim o jedność nie tylko w kontekście dosłownym, historycznym, lecz także o jedność wszystkich Ukraińców niezależnie od ich miejsca zamieszkania. To święto solidarności całego narodu, w tym wielkiej diaspory żyjącej w Polsce. Polska bardzo pomaga emigrantom i uchodźcom, których my nazywamy osobami tymczasowo przesiedlonymi. Bardzo tę pomoc cenimy. Także dlatego jestem zwolennikiem ścisłej współpracy w ramach Trójkąta Lubelskiego (format kooperacji litewsko-polsko-ukraińskiej – red.), w tym jego instytucjonalizacji. Mamy tak wiele wspólnego w sensie historycznym i kulturowym, że bieżące spory nie powinny tego zniszczyć. ©℗

Rozmawiał Michał Potocki