Dane zebrane przez brytyjski think tank Ember nie pozostawiają wątpliwości. W I półroczu br. z unijnego miksu zniknęły wszelkie znamiona „odbicia” węgla w energetyce, które było związane z koniecznością zastąpienia wstrzymanych dostaw rosyjskiego gazu i rekordowymi cenami tego surowca. W porównaniu z tym samym okresem roku ubiegłego produkcja energii elektrycznej z węgla spadła o niemal jedną czwartą. W maju i czerwcu po raz pierwszy w historii jego udział w miksie był niższy niż 10 proc.
Nie oznacza to jednak, że Europa wraca do gazu, wręcz przeciwnie – także wytwarzanie prądu z błękitnego paliwa było na poziomie niemal 5 proc. niższym niż przed rokiem. Dostawy gazu z Rosji w ostatnim półroczu wyliczono na 13 mld m sześc. w porównaniu z ok. 50 mld m sześc. w I półroczu 2022 r
Przepisem na wyrugowanie surowców kopalnych z energetyki okazało się ograniczenie zużycia prądu (o 5 proc. w porównaniu z pierwszą połową zeszłego roku). Było ono w minionym półroczu niższe nawet niż w czasie pandemicznych lockdownów. To efekt zarówno stosunkowo korzystnych warunków pogodowych, wysokich cen energii, jak i oszczędności wdrożonych w przemyśle. Ceny surowców, choć spadły z rekordowych poziomów notowanych w zeszłym roku, utrzymują się powyżej wieloletnich średnich. Według analityków Ember pozostanie tak również w najbliższych miesiącach.
Drugim czynnikiem był rozwój źródeł słonecznych i wiatrowych. Jak wskazuje w swojej analizie Ember, aż 17 państw UE zanotowało rekordowe wyniki produkcji OZE. Dania i Portugalia po raz pierwszy w historii przekroczyły pułap 75 proc. ich udziału w miksie energetycznym. Grecji i Rumunii udało się pozyskać z nich połowę wytwarzanego prądu. Ember ocenia, że są to rezultaty strategii zielonego przyspieszenia, na które postawiła UE. W całym 2022 r. do sieci przyłączono 33 GW nowych mocy w fotowoltaice, co stanowi historyczny rekord.
Źródła wiatrowe i słoneczne dały w całej UE dodatkowe 23 TWh prądu w porównaniu z zeszłym rokiem. Spisała się zwłaszcza fotowoltaika, która przekroczyła średnią produkcję z lat 2020–2022 o ponad jedną trzecią.
Think tank wskazuje jednocześnie, że rozwój zielonej energetyki coraz częściej wiąże się z wyzwaniami. Chodzi przede wszystkim o ograniczenia infrastrukturalne na czele z przepustowością i elastycznością sieci dystrybucyjnych i przesyłowych oraz konstrukcję rynku energii, która marnuje potencjał OZE.
Lepsze niż w ubiegłym roku warunki hydrologiczne pozwoliły też się odbić energetyce wodnej, która dołożyła do zeszłorocznej produkcji 15 TWh – w dalszym ciągu pozostając jednak poniżej pułapu sprzed dwóch lat. Kolejne spadki odnotował z kolei atom: to owoc m.in. wygaszenia kolejnych reaktorów w Niemczech oraz problemów technicznych, z którymi borykają się nadal elektrownie francuskie.
Odwrót od paliw kopalnych ma miejsce także w polskiej energetyce. Według Ember produkcja energii z tych źródeł była u nas najniższa „co najmniej od 2000 r.”, w blokach węglowych był spadek o ok. 19 proc. w porównaniu z I półroczem 2022 r. Dzięki temu średnia emisyjność energii w Polsce spadła poniżej 600 kg CO2 na 1 MWh. Mimo deklaracji rządu, iż to węgiel, a nie gaz ziemny, ma być paliwem przejściowym polskiej transformacji, analogiczne tąpnięcie nie nastąpiło w elektrowniach opalanych gazem, które odbudowały swoją pozycję w miksie wytwórczym sprzed kryzysu energetycznego (ok. 8 proc.).
Widoczny jest także dynamiczny przyrost źródeł wiatrowych i słonecznych. W ciągu ostatniego roku, według danych Agencji Rynku Energii, przyłączono 3,9 GW w fotowoltaice i ok. 1,4 GW mocy wiatrowych – i to właśnie te źródła w pierwszym rzędzie zastępują dostawy energii z energetyki konwencjonalnej. Jak wynika z danych Ember, łączny udział słońca i wiatru w miksie Polski zbliża się do jednej czwartej. ©℗