Od początku roku na terenie UE spłonął obszar o powierzchni ośmiu miast wielkości Warszawy. W Grecji ogień strawił ponad 159 tys. ha.

Ekstremalne upały, które przetoczyły się przez Europę w ostatnich kilku miesiącach, wywołały setki pożarów zwłaszcza w krajach południa kontynentu. W niektórych przypadkach ogień był tak trudny do opanowania, że niezbędna stała się ewakuacja ludności. Dane za sezon wakacyjny są szczególnie tragiczne w przypadku Grecji, która jest rekordzistą wśród państw UE, jeśli chodzi o spalone obszary. Trudna sytuacja panowała też w Portugalii, na południu Włoch oraz Hiszpanii, w Bułgarii, Chorwacji i na Cyprze.

Greckie rekordy

Zgodnie z danymi unijnego centrum obserwacji Ziemi – Copernicus od początku tego roku w Grecji spłonęło ponad 159 tys. ha ziemi. To prawie czterokrotnie więcej niż wynosiła średnia z ostatnich 16 lat. Choć są to dane obejmujące cały rok, to na Starym Kontynencie pożary wybuchały głównie w lipcu i sierpniu, w kilku przypadkach także w czerwcu.

Trudno o szacunki strat, ponieważ strażacy wciąż walczą z ogniem w południowo-wschodniej części kraju, gdzie od 12 dni spłonęło ponad 81 tys. ha, zginęło co najmniej 20 osób. Według europejskiego systemu informacji o pożarach lasów ten jest największy w Unii Europejskiej od 2000 r., tj. od kiedy w ogóle unijne służby rejestrują takie dane.

Tragiczna sytuacja w południowo-wschodniej części kraju to nie pierwsze wyzwanie dla greckich służb – dokładnie miesiąc wcześniej władze zmagały się bowiem z ogniem m.in. na Rodos, w którego wyniku przeprowadzono ewakuację ludności, w tym turystów. Grecy na razie szacują straty, w tym w sektorze turystycznym przynoszącym do budżetu ok. 17 mld euro, a w tym tygodniu premier Kyriakos Mitsotakis rozpoczął planowanie ponownego zalesiania obszarów, które zostały strawione przez ogień. Ateny bowiem przygotowują się jednocześnie do jesieni, kiedy spodziewane są ulewne deszcze mogące skutkować osuwaniem się ziemi na jałowych, spalonych terenach.

Paliło się prawie wszędzie

Drugim krajem, w którym ogień zebrał w tym roku największe żniwa, jest Portugalia, gdzie od początku roku spłonęło 28 tys. ha. Choć wciąż daleko do średniej z ostatnich lat, kiedy rokrocznie płonęło ok. 97 tys. ha, to na początku sierpnia ogień zmusił do ewakuacji ok. 1400 osób, a w akcjach gaśniczych w regionie Alentejo i popularnym wśród turystów Algarve brało udział ponad 800 strażaków. Mimo że ewakuowano wówczas łącznie 19 małych wiosek i kilka obiektów turystycznych, to według władz kraju narażonych na ryzyko jest wciąż ponad 120 gmin, a w szczycie upałów w tym sezonie temperatura wielokrotnie przekraczała 40 st. C.

Trudna sytuacja panowała też we Włoszech, gdzie 65 tys. ha ziemi uległo spaleniu, co stanowi już obecnie wynik znacznie wyższy niż średnia z ostatnich lat, gdy spłonęło rocznie ok. 54 tys. ha. Od połowy lipca, gdy temperatura w południowych regionach kraju dochodziła do 43 st. C, włoskie władze musiały się zmagać z trudną sytuacją m.in. w Kalabrii, Apuli i na Sycylii. Krajowa branża turystyczna szacuje straty na setki milionów euro.

Rekordy padały również w Hiszpanii, która także już pod koniec sierpnia przebiła średnią z ostatnich lat. Od początku roku spłonęło tam bowiem 84 tys. ha, a szczególnie dotknięta została Teneryfa. W połowie sierpnia z Wysp Kanaryjskich ewakuowano ponad 26 tys. osób, a zagrożenie pożarowe występowało w 11 miastach. Lokalne służby podawały wówczas, że to największa tego typu katastrofa w regionie.

Spośród państw UE pożarami znacznych obszarów kraju dotknięte zostały także Cypr, Bułgaria, Chorwacja i Rumunia. Na terenie wszystkich państw członkowskich od początku roku łącznie spłonęło prawie 396 tys. ha ziemi. To mniej więcej tak, jak gdyby w ciągu jednego roku strawionych przez ogień zostało w UE osiem miast wielkości Warszawy. Jedynymi państwami, w których nie odnotowano pożarów w tym roku, są Słowacja oraz Czechy.

Trzeba wzmocnić system

We wszystkich państwach członkowskich w zmaganiach z pożarami krajowe służby wspierane są często przez sąsiednie państwa w ramach mechanizmu kryzysowego. Dany kraj może za pośrednictwem unijnego mechanizmu ochrony ludności zgłosić zapotrzebowanie na konkretne wsparcie, które następnie jest mu udzielane możliwie najszybciej i najefektywniej, tj. poprzez najbliżej znajdujące się jednostki straży pożarnej, w tym często z innych państw.

UE posiada jednak także wspólną flotę do walki z pożarami, w tym 28 samolotów zakupionych i przekazanych przez państwa członkowskie. W ramach wspomnianego mechanizmu pomoc może być dostarczana nie tylko do UE, lecz także do państw współpracujących: Albanii, Bośni i Hercegowiny, Czarnogóry, Islandii, Macedonii Północnej, Norwegii, Serbii, Turcji i Ukrainy. Większość unijnego wsparcia stanowi rezerwa rescEU, w której poza wspomnianymi samolotami strażackimi Unia dysponuje też samolotami do ewakuacji medycznej, zespołami ratownictwa medycznego czy zapasami środków medycznych.

Tegoroczne upały i rekordowe pożary – jak podkreślał w ostatnich dniach rzecznik KE Balazs Ujvari – pokazują jednak, że UE musi być znacznie lepiej przygotowana do przyszłorocznego sezonu wakacyjnego. KE planuje utworzyć odrębny mechanizm, w którego ramach zakupione zostanie do 2030 r. z unijnego budżetu 12 samolotów dla służb pożarnych i zintensyfikować współpracę między państwami członkowskimi w mechanizmie kryzysowym.

Jak na razie jednak wyzwania te nie odnalazły odzwierciedlania w konkretnych propozycjach finansowych – potencjalne wsparcie dla regionów dotkniętych ekstremalnymi zjawiskami pogodowymi będzie omawiane w gronie KE, jak i państw członkowskich jesienią. ©℗