Pogłoski o śmierci unijnej polityki klimatycznej wraz z odejściem z KE Fransa Timmermansa są przedwczesne. Ale przejęcie jego teki przez słowackiego polityka to szansa dla polskiej dyplomacji.

– Zamierzam włożyć całą energię w wypełnienie naszego celu nadrzędnego, jakim jest powstrzymanie zmiany klimatu i zapewnienie, że do 2050 r. staniemy się gospodarką neutralną klimatycznie. Jednocześnie chcę zadbać o to, by zintensyfikować komunikację z naszymi obywatelami i z biznesem, tak aby nasze polityki nie tylko realizowały cel klimatyczny, lecz także były sprawiedliwe społecznie i wspierały utrzymanie przez nasz przemysł jego tradycyjnie silnej pozycji w globalnej gospodarce – powiedział wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Maroš Šefčovič po tym, jak w zeszłym tygodniu został nominowany do pokierowania dalszymi pracami nad Europejskim Zielonym Ładem (EZŁ). Zastąpi na tym stanowisku Fransa Timmermansa, który wraca do polityki holenderskiej: jako lider koalicji socjalistów i zielonych będzie się ubiegał o tekę premiera w listopadowych wyborach parlamentarnych.

Odejście Timmermansa, politycznego „wroga numer jeden” Warszawy z okresu wojny o praworządność, i nominacja dla Šefčovicza zostały pozytywnie przyjęte przez polityków z polskiego obozu rządzącego. „Oby był to krok na drodze do opamiętania w szaleństwie Fit for 55, projektu, którego Timmermans jest głównym twórcą” – napisała na Twitterze była premier Beata Szydło. A eurodeputowany PiS Ryszard Czarnecki dodał, że Šefčovič to polityk słowacki, który „rozumie nasz region i będzie mniej ideologiczny”.

Czy te nadzieje mają podstawy? Šefčovič to idealny okaz „brukselskiego biurokraty”, który często kreślą w swoich wystąpieniach przedstawiciele Zjednoczonej Prawicy. Funkcję komisarza pełni niemal nieprzerwanie od 2009 r. Współpracował z trzema kolejnymi przewodniczącymi: Barroso, Junckerem i von der Leyen. Jest zawodowym dyplomatą, a studia ukończył w Moskwie, w Państwowym Instytucie Stosunków Międzynarodowych (MGIMO).

W rodzinnym kraju Šefčovič jest związany z partią Kierunek – Socjalna Demokracja (SMER-SD) oskarżanego o korupcję Roberta Fico. Na tle europejskich socjaldemokratów wyróżnia się ona konserwatyzmem i ostrożnym stosunkiem do eurointegracji. W ostatnich wyborach prezydenckich to właśnie Šefčovič był popieranym przez SMER kontrkandydatem dla Zuzany Čaputovej.

Człowiek od zadań specjalnych

W Brukseli ma reputację człowieka, który, bez poważniejszych wpadek, odnajdzie się nawet w dziedzinach, z którymi nie miał wcześniej nic wspólnego. Inni dodają, że nie dał się poznać jako osoba o dużej sprawczości, ktoś, kto aspirowałby do samodzielnego kształtowania polityki UE. W Komisji zajmował się już m.in. edukacją, kulturą, relacjami instytucjonalnymi czy energetyką. Jako „człowiek od zadań specjalnych” sprawdził się m.in. po brexicie, gdy odpowiadał za relacje z Londynem. Teraz Šefčovič będzie musiał się zmierzyć z rosnącymi kosztami zielonej transformacji i narastającym politycznym oporem wobec tego procesu.

Zdaniem Ryszarda Pawlika, doradcy parlamentarnego Jerzego Buzka, nominacja Šefčovicza to dobra wiadomość dla Polski i całej Europy Środkowo-Wschodniej. – Jako Słowak Šefčovič ma szczególne zrozumienie dla wyzwań, potrzeb i obaw naszego regionu w szeroko rozumianych kwestiach energetyczno-klimatycznych. Daje temu wyraz publicznie, ale i w bardziej kuluarowych okolicznościach, a przede wszystkim udowodnił to np. swoim sprzeciwem wobec gazociągu Nord Stream 2 z Rosji do Niemiec czy mocno wspierając starania Jerzego Buzka o powołanie specjalnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji dla unijnych regionów górniczych – mówi DGP Pawlik.

Współpracownik byłego premiera przestrzega jednak przed „złudzeniami”, iż odejście Timmermansa miałoby oznaczać koniec unijnej polityki klimatycznej. – Maroš Šefčovič popiera EZŁ i traktuje go jako kontynuację swoich działań na rzecz unii energetycznej. Pogłoski o śmierci Zielonego Ładu wraz z nadejściem Šefčoviča są mocno przesadzone, chociaż na ostatniej prostej prac nad nim głos Polski może być częściej słyszalny i słuchany, o ile będzie racjonalny – wskazuje.

Od osób związanych z Europejskimi Konserwatystami i Reformatorami (EKR) – grupą, do której należy PiS – słyszymy, że odejście Timmermansa jest przyjmowane z ulgą nie tylko w tej formacji, lecz także wśród unijnych chadeków, do których w Polsce należą PO i PSL. – On był obciążeniem dla Europejskiej Partii Ludowej (EPL), która stara się przed wyborami europejskimi korygować stanowisko w sprawie Zielonego Ładu i pokazywać jako formacja świadoma kosztów transformacji m.in. dla przemysłu – ocenia nasz rozmówca. I dodaje, że jeśli ten kurs – na łagodzenie EZŁ, uwzględnianie obaw przemysłu – się potwierdzi, to stworzy to również furtkę do działania także dla dyplomacji polskiej. – Za Timmermansa była ona w zasadzie zamknięta, bo PiS był z Holendrem w stanie wojny, często w wystąpieniach atakowano go personalnie i nie można było liczyć na jakąkolwiek otwartość z jego strony. W przypadku Šefčovicza jest zupełnie inaczej, eurodeputowani z PiS mają z nim kontakty – słyszymy.

Główne kierunki zostały wytyczone

Nawet w EKR nie ma jednak wielkich nadziei na zmiany na poziomie celów klimatycznych czy już przyjętych regulacji. – Spodziewam się raczej bardziej empatycznego podejścia, większej otwartości na argumenty, być może rozmów o pewnych derogacjach – mówi nam osoba współpracująca z konserwatystami. W EKR liczy się na „rozsądek” Šefčovicza także w kwestii zielonych kryteriów w przetargach publicznych, które – w ocenie tej formacji – mogłyby bardzo zaszkodzić konkurencyjności m.in. polskich firm, obciążonych wysoką emisyjnością energii. – Na całkowite zablokowanie tych zmian szanse są niewielkie, ale mamy nadzieję na odsunięcie ich w czasie – słyszymy od jednej z rozmówczyń.

Sam Šefčovič podkreśla, że zielona ofensywa legislacyjna jest już niemal zakończona i zadania, które stoją przed nim, dotyczą przede wszystkim implementacji przepisów. Ale także – co sygnalizuje Ursula von der Leyen – pozyskania poparcia dla Zielonego Ładu po stronie kluczowych grup wpływu, przemysłu czy rolników.

Asystent jednego z chadeckich eurodeputowanych podkreśla, że nadzór nad EZŁ pozostaje w domenie eurosocjalistów. – Šefčovič nie jest może aż tak wojowniczy jak Timmermans, ale nic nie zapowiada, by miał zanegować program klimatyczny swojej partii. Zresztą nie ma też wielkiego pola do popisu, bo główne kierunki zostały już wytyczone – mówi. Šefčovič, według niego, nie dał się poznać w Brukseli jako silna osobowość, a w dodatku agendę Zielonego Ładu przyjęła jako flagową Ursula von der Leyen i trudno się spodziewać, by pod koniec kadencji miała pozwolić na odwrócenie tego kierunku. – Ale na pewno wielu rządom, w tym polskiemu, będzie łatwiej do niego dotrzeć i negocjować z nim szczegóły implementacji przepisów – dodaje. ©℗