Bułgarski parlament wybrał we wtorek koalicyjny rząd, któremu przewodzić będzie naukowiec Nikołaj Denkow. Członkowie gabinetu pochodzą z dwóch największych klubów: Kontynuujemy Zmiany-Demokratyczna Bułgaria oraz GERB. Za nowym rządem głosowało 131 deputowanych, przeciw było 69.

Wybór rządu ma położyć kres trwającemu od ponad dwóch lat kryzysowi politycznemu, podczas którego w kraju pięć razy odbyły się wybory przedterminowe. Głosowanie na rzecz koalicji, według jej zwolenników, oznacza powrót do parlamentarnej republiki i odstąpienie od prezydenckiej.

Koalicja dwóch klubów wywołała wiele kontrowersji. Skrytykował ją obecny na sali plenarnej prezydent Rumen Radew, który podkreślił, że połączenie dwóch sił, których fundamentem kampanii było wzajemne zwalczanie się, "praktycznie pozbawiło sensu wybory, które są podstawą demokracji".

Premier Nikołaj Denkow nakreślił najważniejsze zadania swojego rządu: przyjęcie budżetu za 2023 rok z trzyprocentowym deficytem, walka z inflacją, wejście do strefy Schengen jeszcze w tym roku i eurolandu w 2025 roku, zmiany w ustawodawstwie prawnym, zagwarantowanie przystępnych cen źródeł energii.

Opozycyjne siły – populistyczna rusofilska Wyzrażdane, lewicowa Bułgarska Partia Socjalistyczna (BSP), populistyczna Jest Taki Naród krytykowały porozumienie koalicyjne, celem którego, według nich, jest ocalenie ściganych przez prokuraturę posłów obu sił, w tym liderów Bojko Borisowa i Kiriła Petkowa. "To jest koalicja strachu" – podkreśliła liderka BSP Kornelia Ninowa.

Ewgenia Manołowa (PAP)

man/ zm/