Losy kruchego pokoju między Armenią a Azerbejdżanem stały się kolejnym polem rywalizacji Rosji i Zachodu.

Rosja i Zachód mediują między Armenią i Azerbejdżanem w celu uregulowania spornych kwestii, w tym statusu Górskiego Karabachu. Dzisiaj prezydent Azerbejdżanu İlham Aliyev ma się spotkać w Moskwie z premierem Armenii Nikolem Paszinjanem. 1 czerwca politycy porozmawiają w Kiszyniowie pod egidą przywódców europejskich. Erywań zapowiada, że można oczekiwać nawet podpisania dokumentów pokojowych, choć taki scenariusz nie jest najbardziej prawdopodobny ze względu na ogromną nieufność między Azerami a Ormianami.

Armenia jest w wyraźnej defensywie. Po wojnie w 2020 r. Ormianie utracili kontrolę nad większością terenów zajętych w latach 90., a komunikacja z pozostałą częścią Górskiego Karabachu, zwanego też Arcachem, zawisła na korytarzu laçıńskim, pozostającym pod nadzorem rosyjskich sił pokojowych. Rosja, formalny sojusznik Armenii w ramach Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym (ODKB), nie zareagowała na atak Azerów, motywując to tym, że wojna trwała na terenach oficjalnie należących do Azerbejdżanu. Ale gdy Moskwa nie zareagowała również podczas starć na suwerennym terenie Armenii, do których doszło we wrześniu 2022 r., politycy w Erywaniu uświadomili sobie ostatecznie, że sojusz z Rosją stał się fikcją. Rosyjskie oddziały nie zdołały też przywrócić ruchu przez korytarz laçıński, blokowany przez Azerbejdżan pod pozorem działań „niezależnych organizacji pozarządowych”. Paszinjan powiedział, że ma odczucie, iż ODKB opuściła Armenię, a skoro tak, to i Armenia może podjąć decyzję o wyjściu z ODKB. Tymczasem Azerbejdżan żąda już nie tylko oddania reszty Górskiego Karabachu, lecz także wytyczenia eksterytorialnego korytarza zangezurskiego do eksklawy nachiczewańskiej (i Turcji).

Kreml wykorzystał wojnę z 2020 r. do umocnienia własnej pozycji. Poza wprowadzeniem wojsk do Arcachu i południowej Armenii język rosyjski został w Górskim Karabachu uznany za oficjalny, a ważną figurą miejscowego życia politycznego stał się sprowadzony z Rosji Ormianin Ruben Wardanjan, przejściowo objąwszy tekę premiera. W ten sposób Rosja przejęła od Armenii rolę kuratora nieuznawanego parapaństwa, a docelowo zyskała szansę na wprowadzenie Wardanjana do armeńskiej polityki jako rywala Paszinjana. Premiera łączą trudne relacje z klanem karabaskim, rządzącym Armenią przez wiele lat przed aksamitną rewolucją. Rozczarowanie postawą Moskwy widać w sondażach. Ze styczniowego badania Gallupa wynika, że pozytywny stosunek do rosyjskiej misji pokojowej ma 50,4 proc. Ormian, podczas gdy w listopadzie 2020 r. było to jeszcze 81,5 proc. Spośród sąsiadów Paszinjan może liczyć na wsparcie Iranu, który otworzył konsulat w narażonym na azerskie ataki Kapanie w południowej Armenii, ale Teheran nie dysponuje siłami, które byłyby w stanie zmienić strategiczne położenie Erywania.

W tej sytuacji Ormianie są skłonni do ustępstw. W poniedziałek Paszinjan po raz pierwszy uznał Górski Karabach za część Azerbejdżanu. – 86,6 tys. km kw. (oficjalna powierzchnia Azerbejdżanu – red.) obejmują także Arcach. Zarazem kwestia praw i bezpieczeństwa Ormian w Arcachu powinna zostać uzgodniona w formacie Baku-Stepanakert – oświadczył premier, dodając, że to jedyny sposób uniknięcia wojny. Innymi słowy Erywań zrezygnował z walki o uznanie samorządnego Arcachu w zamian za gwarancje bezpieczeństwa dla jego 160 tys. mieszkańców. Tak daleko idącej deklaracji nie oczekiwano nawet w Azerbejdżanie. Miejscowy „Haqqın” określił ją mianem sensacyjnej. Biorąc pod uwagę, jak żywe są obawy przed czystką etniczną po zajęciu enklawy przez Azerów – podsycane zresztą przez sugestie płynące z Baku – deklaracja wywołała burzę. – Niedopuszczalne są oświadczenia i dokumenty ignorujące suwerenność Arcachu, prawo do samostanowienia i fakt jego realizacji. Arcach nie był i nie będzie w składzie Azerbejdżanu – podkreślił prezydent parapaństwa Arajik Harutjunjan.

W mediację włączył się Zachód, na co niechętnie patrzy Moskwa i sprzymierzona z Azerbejdżanem Turcja. 1 maja Ararat Mirzojan i Ceyhun Bayramov, szefowie MSZ skłóconych państw, zostali przyjęci przez swego amerykańskiego odpowiednika Antony’ego Blinkena. 19 maja spotkali się ponownie, tym razem u szefa rosyjskiej dyplomacji Siergieja Ławrowa. We wtorek odpowiadający za relacje z Armenią i Azerbejdżanem Dereck Hogan z amerykańskiego Departamentu Stanu zeznał w Kongresie, że strony osiągnęły postęp dotyczący „wycofania wojsk z linii granicy, traktatowego mechanizmu rozwiązywania sporów, praw i bezpieczeństwa Ormian w Górskim Karabachu”. Hogan dodał, że uregulowanie umocni handel i demokrację w regionie oraz pomoże ograniczyć wpływy Rosji. W rozmowach uczestniczą też liderzy. 14 maja Aliyev i Paszinjan spotkali się w Brukseli u szefa Rady Europejskiej Charles’a Michela. Dzisiaj porozmawiają w obecności prezydenta Rosji Władimira Putina, a 1 czerwca w Kiszyniowie w towarzystwie Michela, prezydenta Francji Emmanuela Macrona i kanclerza Niemiec Olafa Scholza. Paszinjan nie wykluczył, że 25 maja podpisze z Aliyevem umowę odblokowującą tranzyt przez korytarze laçıński i zangezurski, a za tydzień traktat pokojowy, jednak eksperci mają wątpliwości, czy tak daleko idący optymizm jest uzasadniony. ©℗