Rosję nadal uwierają umowy czarnomorskie. W zamian za przedłużenie porozumienia Kreml chce zniesienia niektórych zachodnich sankcji.

– To nie jest umowa, na którą zgodziliśmy się 22 lipca – powiedział minister spraw zagranicznych Rosji Siergiej Ławrow w Nowym Jorku na forum ONZ. To kolejna wypowiedź przedstawiciela Kremla, w której Moskwa podważa obecny kształt porozumień w sprawie otwarcia ukraińskich portów nad Morzem Czarnym. Ławrow powiedział dziennikarzom, że ugoda w tej sprawie nazywała się „inicjatywą czarnomorską”, a nie „umową zbożową”.

Skąd taka retoryka? Rosja cały czas stoi na stanowisku, że podpisane przez ONZ i Turcję – odpowiednio – z Rosją i z Ukrainą umowy o umożliwieniu eksportu ukraińskiej żywności to tak naprawdę pakiet, z którego Zachód miał się nie wywiązać, bo nie otworzył swojego rynku dla rosyjskiego ziarna i nawozów. Rosjanom chodzi o memorandum sygnowane przez ONZ i Rosjan o potrzebie ułatwienia eksportu zboża i nawozów na rynki światowe. Kreml traktuje umowy czarnomorskie i memorandum jako jeden pakiet. Dlatego Rosjanie domagają się pełnego otwarcia europejskich rynków na rosyjskie ziarno i nawozy, zniesienia sankcji na Rossielchozbank i ponowne uruchomienie rurociągu Togliatti–Odessa, przez które płynęły rosyjskie nawozy eksportowane dalej do Azji i Afryki.

Rossielchozbank to państwowa instytucja utworzona na początku rządów Władimira Putina. Bank miał prowadzić działalność kredytową i inwestycyjną, a jego głównym celem jest wspieranie rosyjskiego rolnictwa. Jego prezesem był m.in. obecny minister rolnictwa Dmitrij Patruszew, syn Nikołaja, sekretarza Rady Bezpieczeństwa i wieloletniego dyrektora Federalnej Służby Bezpieczeństwa. W ramach sankcji, podobnie jak inne rosyjskie banki, Rossielchozbank został wyłączony z międzynarodowego systemu przelewów i transakcji finansowych SWIFT. Rosjanie domagają się przywrócenia banku do tego systemu. Unia Europejska odpowiada, że Rossielchozbank nadal może działać na rynku Wspólnoty jako bank korespondent dla unijnych banków. Jeśli chodzi o rurociąg Togliatti–Odessa, Ukraińcy uzależniają jego ponowne uruchomienie od wymiany jeńców, o czym mówią już od jesieni 2022 r. Moskwa konsekwentnie odmawia.

Wbrew rosyjskiej retoryce sankcji na rosyjskie zboże i nawozy nie ma. Ale eksport tych towarów jest utrudniony z powodu innych ograniczeń. Z rosyjskiego rynku wycofały się czołowe firmy z branży transportu morskiego oraz najwięksi handlarze zbożem. Tamtejsi rolnicy mają trudności z utrzymywaniem gospodarstw, gdyż korzystają z zachodnich technologii, choćby traktorów. Od czasu inwazji Rosji na Ukrainę nie mają dostępu do części zamiennych, ponieważ eksport maszyn również został objęty sankcjami. Jednak nawet gdy i te przeszkody zostają pokonane, to na rosyjskie zboże nie ma zbyt wielu chętnych. Obecnie na światowym rynku ziarna panuje nadpodaż. Ceny zbóż, jak pszenicy czy żyta, w ciągu roku spadły o ponad jedną piątą i po górce sprzed roku nie ma już śladu. A rosyjskie ziarno to kłopot dla międzynarodowych traderów – w wyniku sankcji na instytucje finansowe problemem są tak banalne sprawy jak ubezpieczenie transportu.

W tym roku na całym świecie żniwa także mają być wyjątkowo dobre i Rosja nie jest tu wyjątkiem. Tyle że w jej magazynach wciąż zalega zeszłoroczne ziarno, którego nie ma gdzie eksportować. Straty z tego powodu mogą wynieść nawet 3,4 mld dol., bo pszenica czy żyto zaraz mogą nie nadawać się do sprzedaży. Tym, co wywołuje niepokój Rosjan, jest więc sytuacja na rynku światowym. Umowy czarnomorskie to jedyny oręż, jaki mają, aby powstrzymać spadające ceny. Tym bardziej że Unia ma teraz inny problem, czyli nadpodaż ukraińskiego żyta, pszenicy i kukurydzy w niektórych państwach. W samej UE tegoroczne zbiory ziarna mają być wprawdzie nieco mniejsze niż w zeszłym roku, ale ciągle o 7–8 proc. większe od średniej z ostatnich pięciu lat. Presja na rynku nie zniknie więc tak szybko.

Umowy w sprawie czarnomorskich portów obowiązują do 18 maja. Na razie pohukiwania Kremla nie wpływają znacząco na ceny zbóż na świecie. Wahania cen zwykle kończą się po kilku dniach od kolejnej pogróżki. Byłoby inaczej, gdyby porozumienia rzeczywiście zostały zerwane. Takim krokiem zagroził na początku tygodnia były prezydent Dmitrij Miedwiediew. Stwierdził on, że gdyby po nadchodzącym szczycie G7 Zachód nałożył nowe sankcje na Moskwę, Rosja odstąpiłaby od umowy. Bawiącemu w Nowym Jorku Ławrowowi przekazano list od sekretarza generalnego ONZ António Guterresa w sprawie zboża. Jego adresatem jest prezydent Władimir Putin. Guterres przekazał podobne listy stronie ukraińskiej i tureckiej, ale ich treść nie jest dokładnie znana. ©℗