Rosja intensywnie stara się przeciągnąć na swoją stronę najludniejsze państwo arabskie.

Rywalizację o Egipt, jedno z najważniejszych państw Bliskiego Wschodu, zdaje się wygrywać Rosja. Chodzi nie tylko o doniesienia z poniedziałkowego „Washington Post”, jakoby administracja w Kairze przymierzała się do potajemnego wysłania do Rosji 40 tys. pocisków, najpewniej Sakr 45, kompatybilnych z rosyjskimi zestawami Grad. Najludniejsze państwo arabskie przystąpiło właśnie do budowanego wokół zrzeszającej także Rosję grupy BRICS Nowego Banku Rozwoju, zastępuje ukraińskich dostawców pszenicy rosyjskimi i rozmawia z tamtejszymi kolejami o ogromnych projektach infrastrukturalnych.

Równy dystans

Tradycyjnie Kair należał do krajów blisko współpracujących z Waszyngtonem i otrzymywał od USA pomoc wojskową wartą ponad 1 mld dol. rocznie. W tym roku budżetowym miało to być 1,3 mld dol., ale we wrześniu 2022 r. Amerykanie zamrozili 10 proc. z tej kwoty ze względu na problemy z przestrzeganiem praw człowieka nad Nilem. W styczniu do potępienia Rosji zachęcał prezydenta Abd al-Fataha as-Sisiego sekretarz stanu USA Antony Blinken (tuż po wizycie szef MSZ Samih Szukri wybrał się zresztą do Moskwy). Andrzej Duda robił to samo w maju 2022 r. Polski prezydent mówił wówczas, że jego ukraiński odpowiednik Wołodymyr Zełenski prosił go, by poruszył w rozmowach „kilka ważnych dla Ukrainy tematów”. Jak usłyszeliśmy od osoby znającej kulisy rozmów, nie przyniosły one przełomu. – Staramy się wspierać tych, którzy walczą, także poprzez działania dyplomatyczne – mówił Duda przed rokiem.

W Egipcie poniedziałkowy artykuł amerykańskiego dziennika został określony mianem absurdalnego. Cytowany przez państwowy „Al-Kahirat al-Ichbarijja” anonimowy urzędnik przekonywał, że kraj prowadzi „zrównoważoną politykę zagraniczną”, a rzecznik MSZ Ahmad Abu Zajd w rozmowie z „Washington Post” dodał, że Egipt utrzymuje „równy dystans” do obu walczących stron. – To przypomina kaczkę dziennikarską, jakich ostatnio wiele. Tak też trzeba to traktować – komentował rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow. – Nie widzieliśmy oznak, by Egipt dostarczał Rosji pomoc wojskową w formie broni śmiercionośnej – zapewniał też John Kirby z Biura Bezpieczeństwa Narodowego USA. Ukraina na te rewelacje nie zareagowała.

Odwdzięczyć się Moskwie

Doniesienia „Washington Post” opierają się na tajnych dokumentach Pentagonu, które wyciekły niedawno do sieci. Ich fragmenty, datowane na 17 lutego, opisują rozmowy między as-Sisim a wyższymi rangą wojskowymi na temat produkcji 40 tys. rakiet na potrzeby Kremla. Egipski przywódca miał polecić jednemu z urzędników (najpewniej ministrowi produkcji wojskowej Muhammadowi Salah ad-Dinowi), by utrzymał te plany w tajemnicy „w celu uniknięcia problemów z Zachodem”. Z raportu wynika też, że Salah ad-Din tłumaczył prezydentowi, że dostarczenie broni to „minimum, co Egipt może zrobić, by odwdzięczyć się Moskwie za wcześniejszą pomoc”. – Jeśli to prawda, powinniśmy poważnie przemyśleć stan naszych relacji dwustronnych – komentował Chris Murphy z senackiej komisji spraw zagranicznych.

Szczegóły współpracy z władzami na Kremlu nie zostały doprecyzowane. Najpewniej chodzi jednak o zboże. Egipt jest największym importerem pszenicy na świecie. Przed rozpoczęciem inwazji Rosja i Ukraina odpowiadały za 80 proc. dostaw. Wojna znacznie utrudniła Kairowi dostęp do ukraińskiej pszenicy, pogłębiając kryzys żywnościowy ponad 100-milionowego narodu. Kraj ten szybko zwiększył zakupy od Rosjan. W 2021 r. rosyjskie zboże stanowiło 50 proc. całkowitego importu. Rok później było to już 57 proc. – Chodzi o ceny. Kupujemy bez względu na pochodzenie – mówił w styczniu egipski minister zaopatrzenia i handlu wewnętrznego Ali al-Musilhi. Dzięki rekordowo wysokim zbiorom odnotowanym w ubiegłym roku rosyjska pszenica należy dziś do najtańszych na świecie.

Ułatwienie dla importu

Nie dziwi więc, że według cytowanej przez „Egypt Independent” Jeleny Tiuriny z Rosyjskiego Związku Zbożowego Kair był w styczniu największszym odbiorcą rosyjskiej pszenicy. W maju nad Nil ma dotrzeć znad Wołgi 600 tys. t tego zboża. Ale produkcja agro spożywcza to niejedyny trop. Na początku roku egipskie media informowały, że Kreml będzie modernizować tamtejszą kolej. „Największa tego typu umowa w historii Egiptu” – brzmiał wówczas nagłówek „Egypt Independent”. Resort transportu ogłosił, że podpisał z rosyjskim Transmaszem porozumienie o utworzeniu zakładu konserwacji i remontów składów kolejowych. Korzyści miałoby być więcej, bo Transmasz zobowiązał się także do szkolenia pracowników. Kluczowa była zaś obietnica, że to pierwszy krok do budowy w Egipcie zakładu produkcyjnego. Z kolei Rosatom buduje w Ad-Dabie elektrownię jądrową.

Kair pod koniec marca dołączył także do budowanego wokół bloku państw BRICS (Brazylia, Rosja, Indie, Chiny i Republika Południowej Afryki) Nowego Banku Rozwoju (NDB), na którego czele stoi była prezydent Brazylii Dilma Rousseff. Celem założonej w 2015 r. instytucji są inwestycje infrastrukturalne i związane ze zrównoważonym rozwojem w krajach BRICS i niezrzeszonych w grupie państwach rozwijających się. Dla pogrążonego w kryzysie gospodarczym Egiptu (inflacja w marcu przekroczyła 33 proc.) to ważne posunięcie. – Przystąpienie do NDB uwolni budżet od konieczności poszukiwania dolarów w celu pokrycia kosztów importu, ponieważ członkowie banku mogą używać swoich walut narodowych w wymianie handlowej – tłumaczył wówczas wiceszef parlamentarnej komisji gospodarki Muhammad Abd al-Hamid. ©℗

USA: nie widać oznak, by Egipt dostarczał Rosji broń