Ministrowie zrezygnują z zasiadania w radach fundacji nadzorujących uczelnie wyższe, zapowiedział dzisiaj na konferencji prasowej szef kancelarii Viktora Orbána. Stawką jest porozumienie z Komisją Europejską i przywrócenie Węgier do programów naukowych.

Czego dotyczy spór?

Na początku stycznia gazeta „Népszava” poinformowała, że Komisja Europejska wysłała do węgierskiego rządu list, w którym powiadomiła go, że węgierskie uczelnie nie będą mogły korzystać z unijnych programów edukacyjnych i badawczych: Erazmus+ oraz Horyzont Europa. Kością niezgody jest system nadzoru uczelni wyższych.

W kwietniu 2021 r. państwo węgierskie przestało sprawować nadzór nad uczelniami publicznymi. 21 spośród nich zostało przekazanych w zarządzanie specjalnie utworzonymi w tym celu fundacjom. W ich składzie znaleźli się ministrowie rządu, politycy Fideszu oraz inne osoby bliskie władzy. Fundacje decydują nie tylko o strategii rozwoju uczelni czy obsadzie kadrowej (w tym rektora), ale zarządzają także całym majątkiem fundacji.

Uczelnie nie mogą aplikować o nowe środki od połowy grudnia 2022 r. Dotychczas trwające projekty zostaną zakończone zgodnie z planem. Problem w tym, że do końca marca upłynie termin aplikacji na rok 2024, a zatem rząd ma 7 tygodni na znalezienie rozwiązania i porozumienie z Brukselą.

Według statystyk z lat 2017-2021, w ramach programu Erazmus+ przyjechało na Węgry prawie 16 tys. pracowników naukowych i ponad 61,1 tys. studentów. Z kolei z Węgier na inne uczelnie wyjechało 23 tys. pracowników naukowych i 52 tys. studentów. Na program Erazmus+ na Węgrzech, UE w latach 2014-2020 przeznaczyła 40,45 mln euro. Węgierskie uczelnie brały udział w konsorcjach naukowych, które ubiegały się o fundusze na badania naukowe z programu Horyzont Europa. Jego celem jest nie tylko umiędzynarodowienie współpracy naukowej, ale także budowanie innowacyjności i konkurencyjności nauki.

W czasie konferencji prasowej, która odbyła się w styczniu po ujawnieniu listu Komisji Europejskiej, szef kancelarii Orbána mówił, że unijni urzędnicy nie mówili o tym, że w radach fundacji nie mogą zasiadać politycy. Odpowiedzialny w rządzie za fundusze unijne Tibor Navracsics tłumaczył wówczas, że cała sprawa jest tylko „nieporozumieniem”.

Szukanie porozumienia

Tibor Navracsics pod koniec ubiegłego miesiąca udał się do Brukseli, by w czasie spotkania z unijnymi politykami zapewnić, że rząd Węgier chce porozumienia w sprawie odblokowania środków na naukę.

Pomysłem na rozwiązanie problemu ma być ustąpienie z rad fundacji osób pełniących funkcje polityczne. Do 15 lutego poszczególne osoby będą musiały się zdeklarować, czy pełnią dalej urząd w administracji państwowej czy odejdą do fundacji. Z rad na pewno odejdzie siódemka ministrów (m.in. finansów, energetyki, spraw zagranicznych i funduszy europejskich). Jednocześnie o swojej przyszłości zdecydują także sekretarze stanu oraz pełnomocnicy rządu.

Otwartym pozostanie, czy w fundacjach dalej zasiadać będą samorządowcy – burmistrzowie miast. Jak powiedział szef kancelarii premiera, byłoby łatwiej negocjować z Komisją Europejską, gdyby ta powiedziała czego chce. Zapowiedział także, że rząd przedłoży projekt nowelizacji ustawy po osiągnięciu wstępnego porozumienia z Komisją Europejską.